Moim zdaniem ten film dobrze ukazuje, kiedy zawodzi typowe dla Japończyków przywiązanie do hierarchii. W sytuacjach kryzysowych nic po ukłonach do ziemi i wykonywaniu rozkazów, trzeba się czasami postawić najwyższemu kierownictwu, jak to czynił kierownik techniczny elektrowni, czym prawdopodobnie powstrzymał jeszcze...
więcejI nie mogę się nadziwić jak bardzo różni się przebieg od tego co w filmie fabularnym. Zaangażowanie korporacji która zarządzała elektrownią chyba tu wychodzi. Jest mnóstwo rzeczy pustych wtrąconych w scenariusz a brakuje chronologii nawet szczegółów co dokładnie się stało. W kwietniu tegp roku fukuszima wypuszczała...
Mimo iż określany jest jako fabularyzowany dokument, to nie zawiera wystarczających informacji aby się zorientować o co chodzi. Dodatkowo na ekranie jest bardzo dużo napisów w języku japońskim, których lektor lub napisy polskie nie są w stanie przetłumaczyć.
Daje się oglądać bez większych problemów równocześnie...
Jeden z walczących z "awarią" pracowników, mówi w myślach do swojego kolegi, dyrektora elektrowni, który zmarł 2 lata później na raka:
"Pamiętasz jak pytałeś czy popełniliśmy błąd? Teraz mogę udzielić odpowiedzi.
Zlekceważyliśmy potęgę natury. (...) Uwierzyliśmy, że panujemy nad siłami natury. Poniosło nas ludzkie...
Pierwsze ujęcie i od razu trzęsienie ziemi, akcja przedstawiona za szybko i po łebkach, od razu 100 różnych japońców niczym się nie różniących od siebie , każdy coś tam krzyczy, słabi się i kłania , bez ładu i składu, jakieś komitety kryzysowe, gadanie i gadanie…nuda, żenada, to nie film tylko jakiś marne...