PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=461734}
7,3 85 563
oceny
7,3 10 1 85563
7,6 21
ocen krytyków
Blue Valentine
powrót do forum filmu Blue Valentine

Chłopak... Dean... Zakochał się. Chciał się przypodobać, był dobry, starał się. Nie ujrzałem w jego zachowaniu żadnych negatywnych cech, jak dla mnie był przykładnym partnerem i jednym z niewielu - prawdziwych właśnie - facetów. Nie stereotypowy mężczyzna. Walczący o rodzinę, starający się łagodzić sytuacje, uczynny i tak dalej. Zgodził się wychować nie swoje dziecko, ożenił się z nią. Później starał się robić wszystko by namiętność nie wygasła w małżeństwie. Organizował wycieczki chcąc spędzić przyjemnie, we dwoje wieczory i tak dalej. Jak wyszło? - wszyscy wiemy. Jego partnerka sumiennie odrzucała jego starania, a to nie miała na coś czasu bo praca, a to zwalała winę na niego bo "zbyt dużo mówi", a to w końcu odmawiała mu sexu. A nasz Dean był bardzo wytrwały i pobłażliwy, przyjmował winę na siebie, cierpliwie czekał. A tu takie bum znienacka! Nawet w scenie gdy wyrzucił obrączkę, w chwilę potem stanął do jej poszukiwań. Widać jak na dłoni, że zależało mu na kobiecie i - tym samym - na "jego" córce. Dobry człowiek.

Bardzo podobała mi się scena kiedy jego kobieta zaczyna mu robić wyrzuty w swojej pracy (oczywiście po ucieczce znienacka) że "nie zachowuje się jak mężczyzna, Dean zareagował na to GENIALNIE. Najpierw zaczął się dopytywać co to u diabła znaczy, że nie zachowuje się jak mężczyzna a potem zaczął demolować pomieszczenie dodając - "A oto chodzi? Patrz jaki ze mnie kozak. Patrz jaki ze mnie kozak". Była to genialna scena. W tej chwili jego żona wydała mi się godna politowania; prowokatorka całego zajścia.

I w finale - rozstanie. Prawda jest niestety taka, że jego żona - jak wiemy - przebierała w wielu partnerach. Do tego utrata dziewictwa w wieku 13 lat. W końcu jeden z bezmózgich, szkolnych macho zrobił jej nieumyślnie dziecko i wpadła w zakłopotanie. Żadnych przyjaciółek/koleżanek nie uświadczyliśmy w jej pobliżu więc być może była samotna, była outsiderką. Wtedy pojawia się Dean, jest miły. Ta jednak ma go gdzieś (zamyka drzwi przed nosem, olewa wizytówkę i telefon). Lecz z biegiem czasu okazuje się, że oparcie, którego tak bardzo teraz potrzebuje, może znaleźć tylko w Deanie o lwim sercu. Z oporami - godzi się na bycie z nim. Dean ją wspiera. Jednak kiedy już wszelkie stresy ustępują i coś zaczyna kształtować się na nowo, w naszej bohaterce odzywa się "stara ja" - szkolny lekkoduch. Dean się jej już nudzi. Chce czegoś nowego. Zwala winę na niego, a ten ze spuszczoną głową odchodzi. Prawda natomiast jest okrutna i brzmi następująco: kobieta nigdy nie związałaby się z Deanem gdyby nie jej depresja i problemy, na które Dean był "przyłóż do rany". Olałaby go.

Dean odchodzi z pochylonym czołem, ale - zwróćcie uwagę na symbolikę - wokół wiwat, fajerwerki, świętowanie! Alegoria. Deanie - stało się jak stało, ale dobrze się stało. Zostawiłeś "dziewczynkę z podwórka" i wygrałeś! Ciesz się życiem z kimś bardziej wartościowym! Żal tylko jego córki, bo ją kochał. Córka gdy dorośnie na pewno będzie mieć żal do ojca za to, że ich opuścił, nie wiedząc jak wyglądały ich rodzinne relacje i jaka historia ukształtowała związek jej rodziców.

Dobre kino. Nawet i wymagające.
Bardzo fajne outro.
Ryan Gosling gra tu oscarową rolę! Wg mnie to jego najlepsza kreacja jaką kiedykolwiek zagrał!

BUNCH

<brawo> brawo! świetnie napisane o świetnym filmie :)

BUNCH

lepiej bym tego nie ujęła. Brawo!

ocenił(a) film na 10
BUNCH

A ja nie do końca się zgodzę z tym portretem żon, chociaż w wielu punktach owszem.

BUNCH

Dzięki.
Trafna interpretacja postaci Deana i chyba całego filmu (fajerwerki są dość jednoznaczne).
Ale postać żony jest bardziej złożona, niż to ująłeś.
Swoją drogą... Ciekawe czy kobiety oglądające ten film - w ogóle zauważą, że wina przechyla się na tą kobiecą część związku.


ocenił(a) film na 8
maytman

zauważyły :) smutna historia..taki dobry chłopak a taki niedoceniony.i znów cała wina na faceta i pretekst że pije, a ona po prostu przestała go kochać.a może nawet nigdy nie kochała. Bardzo ładny film.

p_a_l_k_a

Witam.
Tutaj też mnie zastanawia fakt jego niechlujstwa. Pamiętamy moment kiedy od razu po pracy, brudny z farby, w podkoszulku, pojechał prosto z żoną do tego pokoju przyszłości (który tak w gruncie rzeczy był kiczowatą kupą). Później gadka, że może sobie w jego pracy walić piwko przed robotą i "żyć, nie umierać!". To mogło wydać się odstraszające.

Ale obojętnie na powyższe jakoś nie jestem w stanie winić Deana. Dla mnie był po prostu jedynym normalnym chłopakiem z sąsiedztwa, który miał w sobie pewne wartości, a takich ludzi jest naprawdę bardzo mało. Znalazł w końcu dziewczynę i chciał z nią zostać. A nie jak to teraz jest popularne, ma się partnera, a mimo to targa się tyłki na imprezy i oddaje szaleństwom. Dean chciał natomiast być tylko ze swoją ukochaną - nie więcej do szczęścia mu nie było potrzeba. Wybierał najważniejsze wartości. I za to go nie można winić (a należy nawet chwalić).

Dziwi mnie tylko nominacja do Oscara dla Michelle Williams. Toż to jakiś absurd! Gosling zasługiwał tu na co najmniej nominację do Oscara. Nie ma się co przejmować. Oscary od 2-ch lat prezentują taką kpinę, taką wybiórczość, że łzy napływają do oczu. Są zdewaluowane i nie należy się sugerować ich zwycięzcami.

ocenił(a) film na 8
BUNCH

nie mozemy tez zony tak calkiem obwiniac przeciez nie da sie zmusic do kochania kogos

bienemajaw

Co do żony to dla mnie było jasne, że ta dziewczyna jest głupia. Lekkoduch bez charakteru, zakompleksiona outsiderka. Sam Dean nawet prorokował o tym, że musi mieć zajoba bo jest ładna, a im ładniejsze tym głupsze. Pamiętacie? Ja wiedziałem co się święci. Jeszcze gadka z ojciem jej dziecka "czy jest wierna". A ch*** go to obchodzi i jak może takie zdanie mu wypłynąć z ust? A ta jakaś taka zdziwiona i gada do Deana, że ojciec jego córki, który spuścił się w nią na piętnastominutowej przerwie w akademiku przytył. Przytył. Ha.

BUNCH

wasze wypowiedzi są tak samo brutalne w obyciu jak ten film, i to prawidlowe. ona sama sadze ze nie wiedziala czego chce,zostala z nim bo on jedyny przygarnal ja wiedzac ze jest w ciazy. nie jedna by tak zrobila, to on ja wspieral, byl oparciem. a gdy minelo pare lat, corka rosla, ona jak zauwazyliscie zaczela rozgladac sie za innymi, przyklad lekarz. malo jej bylo wrazen, a moze poprostu nie bylo jej dane zyc w statecznym zwiazku. szukała haka na meza, byla uszczypliwa, zrobila sie oschla, bywa.
a tak na marginesie powiem wam, ze w koncu wpadlam na dyskucje na poziomie:)

ocenił(a) film na 7
BUNCH

Scena, gdy Dean tłumaczy żonie, że "nieudacznictwo" Bobby'ego nie spowoduje, że on sam poczuje się lepiej i w sumie - co go to obchodzi, była świetna. Ukazała, jaką miarą ona ocenia Dean'a i jednocześnie siebie, choć może o tym nawet nie wie i jak ocenia każdego człowieka.

BUNCH

Zauważ, że Dean pytał, co ma zrobić, aby było dobrze. Nie widzieliśmy, żeby Cindy gadała mu, żeby zmieniał spodnie z pracy, czapkę czy co tam jeszcze. Nie mówiła, że źle odbiera jego piwo przed pracą. Ale jak to kobieta, chciała .....uwaga..... żeby się domyślił. Oczywiście. A jak się nie domyślał, to dawała mu sygnały: odpychała, odsuwała się, nie odzywała itp.

Ja rozumiem, że dla niego takie życie było idyllą, bo miał to, czego potrzebował, miał wszystko, był spełniony, nie czuł, że coś poświęcił dla Cindy czy córki - to jest piękne. Do tego piwo przed pracą - why not, skoro on myślał, że to jest ok.

ocenił(a) film na 8
maytman

zauważą i powiem Ci, że je to bardzo irytuje, Cindy jest bardzo negatywną postacią. Natomiast Dean - do rany przyłóż, ale kochał trochę za bardzo;)

venessummers

Nie ma czegoś takiego, jak kochanie za bardzo. On po prostu kochał. Nie wiem, jak ludzie mogą wartościować czy stopniować miłość. Albo się kocha albo nie. Bezgranicznie albo wcale. Miłość ma tylko jedną definicję.

maytman

Głupia, pusta baba. Ale co się dziwić, kiedy ta pinda straciła dziewictwo w wieku 13 lat i do czasów Deana miała 20 partnerów. Kobieta z takimi przyzwyczajeniami nie jest raczej zdolna do normalnego związku.

ocenił(a) film na 8
BUNCH

Zgadzam sie z tobą co do Deana. Świetnie zagrana rola. Facet, który zakochał się od pierwszego wejrzenia i do końca chce walczyć o swoją kobietę. Idealny tatuś dla (nie)swojej córki. Potrafi cieszyć się drobiazgami i doceniać to co ma (rozmowa w wynajętym pokoju, gdzie mówi, że wystarcza mu bycie ojcem i mężem, bo to dla niego priorytet). Uważam, że robił wszystko co mógł i że wina za rozpad małrzeństwa na pewno nie leży po jego stronie!
Jednakże, nie oskarżała bym Cindy o głupotę. Od początku widać, że jest to postać skomplikowana, przytłaczają ją problemy rodzinne, nie do końca wierzy w miłość. Będąc ze szkolnym karkiem pyta babcię czym jest zakochanie, nie wie tego. Jak widać, nie chce wplątywać się w głębsze relacje i boi się ich. Aż nagle pojawia się Dean, który próbuje do niej dotrzeć, idzie mozolnie, ale w końcu daje radę. Szkoda, że nie mieli szansy poznać się nawzajem, bo od razu pojawiła się na drodze trudna sytuacja - ciąża. Abstrachując od Deana i jego na prawdę bohaterskiego zachowania, Cindy na pewno czuła się totalnie zmieszana i nie wiedziała co ma zrobić, skoro Dean zaproponował łądny scenariusz - dlaczego miała się nie zgodzić, na takie wsparcie? (wcale go do tego nie zmuszała, wręc przeciwnie, mówiła ze nie musi tego robić).
Dopiero po paru latach okazało się, że dopadła ich rutyna, że nie dogadują się w sprawie poglądów. Ona jest przemęczona pracą, w domu cały czas sprząta i biega, patrzy na swojego faceta, który ma dość "lightowe" podejście do sprawy. W pewnym momencie wychodzi na to, że on jest od zabawy z dzieckiem, a ona od pilnowania, czy dziecko dopełniło obowiązków itp. Ona chciała by, zeby jej facet miał jakieś ambicje, sama skończyła studia - a on wypija piwko przed pracą i uważa, że to co ma, mu wystarcza. Nie chcę się kłócić kto w tym sporze ma rację, bo to nie o to chodzi, zależy kto w jaki sposób patrzy na świat. Ale i jedno i drugie ma swoje argumenty. Nie dziwię się jej, że nie chce uprawiać seksu ze swoim partnerem, w sytuacji napięcia, kiedy czuje wyraźną presję, że musi to zrobić. Ona ma dosyć i to po niej widać.
Oczywiście nie usprawiedliwiam jej do końca, bo gdyby jej zależało, to sama by coś zrobiła. Jednak nie zgadzam się z opinią, iż dziewczyna jest głupia. Wydaje mi się, że po prostu ma skomplikowane życie z którym nie potrafi sobie poradzić. ;)

biszkopt

Po prostu... nie był to wymarzony start. Dziewczyna nie spotkała partnera z którym chciałaby się związać i urodzić mu dziecko. To nie było jej wyborem. Niestety wpadka i trzeba szybciej dorosnąć więc taka sytuacja strasznie komplikuje życie i wywraca wszystko do góry nogami. Wizja dziecka, strach przed dokonaniem aborcji (nie dziwię się wcale) a czas płynie. Więc "już się stało że Dean" (który tak w gruncie rzeczy NIE JEST ZŁYM partnerem). Jednak nie jest wymarzonym partnerem dla Cindy. Jednak - jak wiemy - okoliczności są takie a nie inne, czas nagli więc szybki ślub przed porodem i układamy z puzzli portret rodziny na stole.
Mimo wszystko jednak postać Cindy rodzi we mnie negatywne skojarzenia.

ocenił(a) film na 8
BUNCH

Masz racje, we mnie też budzi negatywne skojarzenia! Zdecydowanie jestem po stronie Deana. Ale staram się ją usprawiedliwić i być obiektywna, bo nie lubię tej aktorki i nie chcę aby moje widzimisię co do niej rzutowało na mój odbiór filmu. :)

ocenił(a) film na 8
biszkopt

W tej sytuacji nie sposób chyba opowiadać się po czyjejkolwiek stronie. Oboje do siebie nie pasowali.

Zielony Balonik

To, że do siebie nie pasowali to wiemy. Tylko, że Cindy wykorzystała sytuację rzucając się w ramiona pierwszego, który wyraża chęć zadbania o nią. A raczej - wykorzystała Deana. Dean chciał być z taką kobietą i okej. Ale Dean dla Cindy nie był wymarzony. Ono potrzebowała hardcoreowca. To tak jak z tą "po wypadku" z filmu "It was a quiet man"

BUNCH

Ale on też od początku wie, że do siebie nie pasują, co kilka razy mówi. Teksty w stylu "nie zasługuje na Ciebie, jesteś dla mnie za dobra, za ładna itd". Można więc równie dobrze stwierdzić, że to on wykorzystał nadarzający się moment jej słabości i dopiął swego, co w normalnych warunkach mogłoby mu się nie udać.

ocenił(a) film na 7
biszkopt

<biszkopt> Zgadzam się z Twoją wcześniejszą wypowiedzią. Dosłownie z całością :)

Film smutny, składnia do refleksji. Gosling jak zawsze świetny (wg. mnie), idealnie wcielił się w rolę - chyba każdy poczuł empatię do Deana. Choć tak naprawdę, nie będąc osobiście w sytuacji Cindy, ciężko ocenić jej postępowanie...
To nad czym jeszcze się zastanawiałam, to zarzut Cindy, co do zachowania Deana - że nie jest jak prawdziwy mężczyzna. Wydaje mi się, że pomimo, iż nie czuła się dobrze w atmosferze w jakiej wychowywali ją rodzice, to w podświadomości (zrobiło to przyzwyczajenie) jej definicją mężczyzny, był jej ojciec - pan i władca, to on ma ostatnie zdanie, to on podejmuje decyzje i wyraża to krzykiem. A Dean był tego przeciwieństwem.

ocenił(a) film na 8
biszkopt

Ja również zgadzam sie z biszkoptem. I nawet będę bronic Cindy. Jako mloda dziewczyna widac było, że lubiła sobie „zaszaleć”, ale po wpadce podjęciu decyzji o tym, że dziecko jednak przyjdzie na świat wzięła twardo na siebie ciężar obowiązków. Była ambitna, chciała zostać lekarzem. Widać chociażby po tym jak opiekowała się babcią, że wrażliwa z niej osoba i potrafi i lubi opiekować się ludźmi. Deanowi natomiast do szczęścia wystarczało bycie ojcem i mężem. Oczywiście są to bardzo ważne role życiowe, ale Dean miał też inne talenty, które mógł w jakiś sposób wykorzystywać i rozwijać. Dla mnie ten facet to takie ciepłe kluchy. Nie miał zadnych ambicji. Pewnie gdyby nie musiał, najchętniej w ogóle by nie pracował. Podobało mu się siedzenie w domu, tu piwko, tam papierosek, zabawy z córeczką, natomiast wszystkie domowe obowiązki spadały na żonę. Kochany tatuś, ale czy trochę jednak nie za dobry i nie za mało stanowczy do swojej córki? np scena z owsianką. Dean kocha Cindy, ale nie słucha tego, co ona mówi. Kiedy rezerwuje wyjazd, nawet nie pyta jej czy ona tego chce, ona próbuje mu wytłumaczyć, że ma dyżur, obowiązki, ale jego to nie obchodzi, więc ona czuje się przymuszona, że musi tam pojechać, nie dziwie się, że nie ma ochoty na sex. I scena w hotelu, kiedy rozmawiają i Cindy sama mówi, że tak rzadko rozmawiają, bo on wszystko przekręca, interpretuje na swój sposób. On po prostu jej nie słucha, a w końcu miłość, to nie tylko mówienie kocham cię 10 razy dziennie. To szlachetne, że związał się z nia pomimo, że nosiła nie jego dziecko, ale mam wrażenie, że zrobił to dlatego, że na dobrą sprawę nie miał lepszego pomysłu na życie. Twierdzi, że się w niej zakochał od 1. wejrzenia, w niej czy w jej wyglądzie? Czy tak naprawdę zadał sobie trud żeby ja poznać, zrozumieć? Nie chodzi mi oczywiście, żeby zwalić cała winę na Deana, ale, myślę, że tu zawiniło przede wszystkim niedobranie się tych dwojga, różnice charakterów i celów życiowych, zbyt szybka, niedojrzała i nieprzemyślana decyzja o stworzeniu rodziny, ale niestety często tak właśnie w życiu bywa.

Elv_2

zgadzam sie w 150% z bunch............... zaczne od poczatku, trafilem tutaj z przypadku, tzn. widzialem wiele filmow w zyciu , mysle ze 70% z top250 imdb i to byl pierwszy tego typu film, jeden z niewielu amerykanskich z kategorii ambitnych, poruszyl mnie tym ze pokazal i zlamal stereotyp mezczyzny lamacza serc, figo fago - zdobywcy, trouble-makera - pokazal calkowicie inne przeslanie, do rzeczy, dlaczego tu sie zalogowalem? bo bylem przekonany ze znajde jakas i tak niezadowolna feministke ktora wypisze tutaj stek bzdur , no i znalazlem , i o to jestem! samo znalezienie i powiadomienie was o tym bylo by bezsensowne gdybym nie mial jakiegos przekazu od siebie............... pieknie napisal to bunch - ja rozwine jego wypowiedz, o co? cos bardziej psychologicznego , otorz cindy zachowala sie jak pająk............ to znaczy pani pajak ktora dobrze sie bawila dopuki nie zaszla w ciaze (swoja droga kazdy ma zapisane w DNA nastawienie na rozmnazanie) , zjawil sie dean - slepo dazyl w jej kierunku z klapkami na oczy jak truteń - kiedy dziecko podrosło , matka juz nie byla nim tak zaabsorbowana , stworzyła sobie nowe mozliwosci rozwijajac kariere, znajomosc z lekarzem (prawdopodobnie dosc gleboka) powoli dean stawal sie coraz mniej potrzebny, gdy spotkala swojego starego znajomego (buchaja) ktory jest jednoczesnie prawdziwym ojcem dziecka obudzila w kobiecie stara Cindy - ta sama ktora kiedys pracowicie pomagala babci (pozniej rozwijala kariere) i spedzala czas na przygodnych kontaktach seksualnych (tego chyba nie zmienila). Do czego dążę , nie bez powodu ten facet ktory na studiach zaplodnil Cindy - to agresywny, bezkompromisowy wybuchowy typ - po prostu to byl typ ktory pociagal Cindy - tu nie chodzi o ta konkretna Cindy tylko o grupe kobiet dla ktorych faceci sa pociagajacy ale ci ktorzy potrafia tupnac, klepnac a czasem i uderzyc (czesto powtarzane slowo w filmie) sa jeszcze bardziej pociagajacy. Nie rozumiem kompletnie przedmowczyni. Elv - jesli masz męża to jest on albo pantoflem - skoro potrafisz zbesztac idealna postac romantycznego poslusznego kochanego mezczyzny ktory wszystko zrobi dla utrzymania rodziny i zwiazku albo jest typem tego buchaja z poczatku filmu ktory potrafi tak trzepnac zeby nożyce zadzwoniły - to druga ewentualnosc dla ktorej mozesz tak zle oceniac idealna postac - bo w koncu skoro masz faceta ktorego sie boisz to obejrzenie faceta w takiej roli , tak uleglego poslusznego moze dla ciebie byc szokiem ze taki istnieje i nazwiesz go po prostu ciotą .............. ciotą bo nie bije żony , ciotą bo ma prace, ciotą bo lubi sie bawic z dziecmi, ciotą bo cieszy sie z tego co ma, brawo :)

ocenił(a) film na 8
walassios

Nie o mój stan cywilny tu idzie, ja jedynie przedstawiam swoje zdanie z mojego punktu widzenia. Dla mnie ten facet nie jest idealnym mężem (ja tam bym takiego nie chciała). Swoja wypowiedzią chciałam stanąć po stronie Cindy ponieważ odnoszę wrażenie, że niektórym na tym forum, zwłaszcza mężczyznom, którzy tak chętnie stawiają Deana na piedestał, jednocześnie zeszmacając Cindy, ciężko zrozumieć przesłanki którymi się kierowała. No cóż, każdy ma prawo do swojego zdania, ale ten film jest dobry, przede wszystkim dlatego , że jego scenariusz jest taki prawdziwy, i myślę, że niejedna kobieta będąc w podobnej sytuacji nie wytrzymałaby z tym mężczyzną. Acha, no i nie nazwałam go ciotą (jednak psa zakopał :P).

Elv_2

Marzę o takim mężczyźnie. Wszystko co mówił, jakie pytania zadawał było takie mądre. I ta miłość - piękna, naprawdę.

ocenił(a) film na 5
biszkopt

Film dobitnie pokazuje jak wmawianie kobietom, że muszą się realizować (ten wydumany potencjał) prowadzi do rozpadu rodziny. Bohaterka nie mogąc zaspokoić rozdmuchanych ambicji (zostanie lekarzem, potem ta praca, co to myślała, że jest taka dobra a tu o dupę szło), wyładowuję swoją frustrację na ciepłym, troskliwym i oddanym partnerze, znęcając się nad nim psychicznie. Mąż jest dla niej kotwicą, która ciągnie w dół jej nadęte ego.

BUNCH

No Bardzo trafny opis relacji między głównymi bohaterami filmu, oglądając go też odnioisłem wrażenie, że Dean był wspaniałym mężem i Ojcem, który z miłości do kobiety pokochał jej dziecko jak własne. Chciał z Nią spłodzić kolejne ich Wspólne, ale to Cindy spłoszyło. Postać Deana dla mnie osobiście godna pochwały. Szkoda, że Cindy nie mogłą przejżeć na oczy.

UzumakiNaruto

Jako ciekawostkę dodam, ze tej aktorki też nie lubię. Denerwuje mnie na ekranie. Ale mnie niż uduchowiona, rozkwitająca Julia Roberts.

ocenił(a) film na 8
BUNCH

Świetny tekst jednak osobiście uważam że ich związek zabiła rutyna, marazm w który popadli i do którego najbardziej przyczyniła się Cindy. No i ostatnia scena niby prosta, smutna a jednak mająca w sobie "to coś".

ocenił(a) film na 8
Kilinski

Ostatnia scena jednak trochę przekoloryzowana. Mówie tutaj o córeczce, która przecież nie może wiedzieć do końca o co chodzi a powstrzymuje Deana przed odejściem " Kocham tatusia" itp.

e_ta

Równie smutnie będzie to co pisałem:

Córka gdy dorośnie na pewno będzie mieć żal do ojca za to, że ich opuścił, nie wiedząc jak wyglądały ich rodzinne relacje i jaka historia ukształtowała związek jej rodziców. Albo Cindy ją przekabaci, aby znienawidziła ojca.

Ja jeszcze powtórzę, bo niektórzy tutaj pisali, że "Dean to by tylko siedział w domu jak nie musi iść do pracy i się nie rozwijał" albo tego typu podobne rzeczy. No więc drodzy panowie i panie, takie jest to już nasze społeczeństwo po praniu mózgu, że jeżeli chłop nie zabiera kobiety co tydzień do dyskoteki na której ta w alkoholowej ekstazie słania się po ciałach innych mężczyzn, to już "nie jest mężczyzną". Przypominam, że istnieją też mężczyźni, dla których liczy się cisza, spokój i rodzina a nie ciągłe szaleństwa i bycie "na salonach". Oczywiście tutaj trzeba bardzo uważać, aby do związku nie wkradła się rutyna i aby namiętność nie zgasła. Uatrakcyjniać wolne dni z rodziną. Patrząc na postać Deana przez cały film, mi jest go szkoda, ponieważ na pierwszym miejscu postawił wartości najważniejsze, a związek został zabity przez drugorzędne rzeczy.
Żadna zdrada, żaden brak chęci robienia jakichś wyjazdów poza miasto, po prostu obycie, znudzenie jednego z partnerów - Cindy. I tyle. Co tu dużo mówić? Co dodawać ponad to? Prawdopodobny romans Cindy z lekarzem, fascynacja gostkiem, który zrobił jej dziecko.... Ech. Ale niestety takie jest życie.

BUNCH

Nie zgadzam się z tym co napisałeś:)
To że Dean nie jest ambitny nie da się ukryć - gdy żona mówi o niewykorzystanym potencjale o tym że mógłby się rozwijać itd. on zaczyna bzdurnie filozofować "a co to jest potencjał", całe życie ma tą samą pracę - dźwiga pudła i cieszy się że może wypić browara przed i w trakcie pracy. Nie chodzi o imprezy..chodzi o to że on te pudła będzie dźwigać do końca życia i mu to odpowiada, a jej nie odpowiada że jemu odpowiada...Jej winą bezsporną jest to że wyszła za mąż za chłopaka z którym się doskonale bawiła - wtedy jej nie przeszkadzało że on nieambitny a nagle zaczęło po 10 latach..

Po drugie - romanse Cindy??? Przecież każdemu - i doktorowi i obleśnemu byłemu natychmiast w dwuznacznej sytuacji mówi że ma męża! Jest oburzona pytaniem o bycie wierną i propozycją lekarza "że mogliby razem wychodzić na miasto"..

Co do rutyny i wygasania namiętności - myślę że nie tu "pies pogrzebany" (;D). IMO - on czuł że "się psuje" więc - jak to facet(;) ) organizuje wypad do hotelu na szybki sex między jej jednym dyżurem a drugim, z którego to hotelu ona będzie musiała o 6 rano się zbierać i jechać do pracy a on jeszcze cały w pretensjach że ona do tej pracy pojechała i go zostawiła:P może niefajnie że go zostawiła - ale gdyby go o 6rano za uszy ciągnęła żeby go odwieźć do domu to by miał pretensje że go budzi...ech :P

Nie demonizuj tak tej postaci:P

trusk

Co jest złego w noszeniu pudeł, jak praca jest tylko sposobem na zarobienie pieniędzy, a szczęście daje mu coś innego??? Mam "super" pracę w mniemaniu społeczeństwa, ale nie daje mi to szczęścia. Ciągłe udowadnianie komuś czegoś, udowadnianie, że się na coś zasługuje - gdybym mogła się z tego utrzymać, stałabym za barem. Wiem, co mówię i nie ważne jest dla mnie to, jakie studia skończyłam i co do tej pory osiągnęłam. Gdybym mogła zarobić tyle, co w obecnej pracy w barze lub w innej pracy z ludźmi, po której zakończeniu i zamknięciu za sobą drzwi, nie myślę o niej, nie analizuję przed snem problemów dnia minionego i następnego, żyję tu i teraz.

e_ta

Ups, dzieci nie są głupie i widzą, co się dzieje.

BUNCH

apropos fajerwerków -> ciąg moich wolnych skojarzeń tuż po projekcji: większość filmów o związkach, relacjach damsko-męskich pokazuje tylko ich początek, ten "wybuch" uczucia i świat w technikolorze, Blue Valentine pokazuje co dzieje się po kilku latach bycia za sobą, gdy narastają problemy, mnożą się wzajemne zarzuty, uczucie się wypaliło a decyzja Deana o dziecku miała być próbą rozbudzenia na nowo uczucia między bohaterami, najwidoczniej nie było już możliwe, tylko on chciał ratować to małżeństwo, Cindy podświadomie szukała już dla siebie ciekawszej opcji

kosovitz

A wiecie - ciekawostka - ze Blue Valentine otrzymał początkowo kategorię... NC-17?! Najwyższa z możliwych (filmy porno taką dostają), za podobno jakąś scenę przepełnioną nagością. Po reedycji dopiero przyznano mu... R! Absurd na absurdzie, absurdem pogania!
Że kategoria "R" (toż Batmany dostawały po PG-13)! Że nominacja dla Williams, że Gosling bez nominacji! I tak dalej.

ocenił(a) film na 9
BUNCH

Mam wrażenie (zresztą taka sugestia padła ze strony dziennikarza w którymś z wywiadów - niby żartem), że Gosling może jeszcze długo nie dostać Oscara, ponieważ jest Kanadyjczykiem. I w kontekście miejsca urodzenia nominacja dla Williams i brak nominacji dla Goslinga nie dziwią. Bo recenzje gry aktorskiej w "BV" były bardzo dobre we wszystkich liczących się tytułach - jak więc inaczej tłumaczyć tę sytuację?

ocenił(a) film na 8
BUNCH

BUNCH, ale co konkretnie masz Williams do zarzucenia? Moim zdaniem to kolejna świetna rola w jej dorobku, może nawet najlepsza. Na nominację na pewno zasłużyła, a że Gosling również i nie dostał? Zdarza się, dziwnych decyzji Akademii jest co roku na pęczki.

Mikez

Oscary od 2010 roku strasznie straciły w moich oczach i uważam, że nie należy na nich polegać i nimi się sugerować bo cała masa filmów (w tym oczywiście nieamerykańskie) są olewane. Tylko Oscary mają rozgłos bo dotyczą właśnie Hollywoodu.
No ale wracając do WIlliams. Nie mam jej nic do zarzucenia, po prostu jej nie lubię. I uważam, że jeżeli miałaby nominacja do kogoś powędrować to miałby być to Gosling a nie ona.

ocenił(a) film na 8
BUNCH

To i tak późno, że dopiero od 2010 ;) Co do Williams, rzec można - wszystko jasne. Ja wręcz przeciwnie, lubię ją i uważam za naprawdę dobrą aktorkę. A choćbyśmy się nie wiadomo jak zarzekali, sympatia do aktora zawsze będzie wpływać w jakimś stopniu na odbiór jego kolejnej roli. Co do Goslinga natomiast, na obronę Akademii można powiedzieć, że jednak w tym roku kategorie aktorskie były naprawdę mocno obsadzone i jakiegoś wyboru dokonać musieli.

ocenił(a) film na 9
kosovitz

smutny obraz i niestety utwierdzający mnie w przekonaniu,że nie ma wiecznego zauroczenia a jedynie po latach jest przywiązanie,przyzwyczajenie. Wydaje mi się,że oboje wierzyli w to,że uda im się. Dean będzie ojcem dla nie swojej córki, Cindy mamą. Będą rodziną. Niestety nie udało się i jeżeli miałabym dopatrywać się "winy' , to stwierdziłabym,że leżu po obu stronach. Dean był romantykiem (scena w której pyta kolegę z pracy czy wierzy w miłość od pierwszego spojrzenia ;) czy jakoś tak ) z kolei Cindy...wydaje mi się,że to Dean "nauczył ją romantyzmu" ( scena w której grał na jakimiś mini sprzęcie a ona tańczyła ). Po latach okazało się,że to jednak nie to. Już nie są młodzi, jest dziecko, jest praca, życie bez "szaleństw" a co za tym idzie...zatracili gdzieś to "coś" co było gdy się poznali. (Skłaniam się ku tej wersji,że Cindy czuła coś do Deana na początku gdy się poznali - wersja,że jedynie odezwała się do niego bo potrzebowała ojca dla dziecka wydaje mi się zbyt sukowata ;) ) Zatracili umiejętność słuchania siebie, rozmawiania o swoich potrzebach, a wraz z upływem lat ich sytuacja tylko się pogarszała. Prawdziwy film o skomplikowanych relacjach a nie kolorowy film o przepięknych młodych zdolnych osobach które wpadają nagle na siebie i się w sobie zakochują i jest szał i namiętność i pasja i erotyzm do końca życia ;) och

BUNCH

Przykro to stwierdzić, ale idealizowanie Deana jak dla mnie jest lekkim nadużyciem. Owszem, zajmuje się córką, stara się być dobrym ojcem ale jako mąż niestety wypada blado, szczególnie na początku filmu. Należy założyć że jest tak od jakiegoś czasu - ciągłe krytykowanie i łapanie za słówka - nikt na dłuższą metę tego nie wytrzymuje. Umniejszanie autorytetu Cindy jako matki, lekceważenie opinii. Dopiero później budzi się i chce ratować małżeństwo i za to duży plus.
Jednak gdybym była na jej miejscu i mój mąż codziennie by pił, krytykował mnie i nie doceniał ile pracy wkładam w utrzymanie domu, nie szanował mojej pracy (poprzez taką awanturę) to jestem prawie pewna że postąpiłabym tak samo. I na nic tu opinie że Cindy się wcześniej lekko prowadziła i pewnie teraz zwęszyła lekarza. Po prostu już nie dawała rady.

ocenił(a) film na 8
bambi_killer

Jak widac nie tylko ja jestem podobnego zdania. A może w ogóle niech wypowiedzą się kobiety: czy chciałyby takiego męża? Bo ja osobiście nie.

ocenił(a) film na 10
Elv_2

(Pomimo mylącego nicku jestem kobietą :)
Moim zdaniem większy wkład w rozkład związku miała Cindy, chociaż obydwoje nie pozostają bez winy. Bardzo się różnili i nie byli do siebie dopasowani, wzięli ślub w ciągu kilku miesięcy od poznania, to znaczy, że ledwo się znali, ani jedno ani drugie prawdopodobnie nie miało doświadczenia w "poważniejszych" związkach (choć może coś przegapiłam).
Dean nie był idealny (nie chciałabym, żeby mój maż każdy dzień zaczynał od piwa i żył sobie z dnia na dzień), to, jak przyszedł do szpitala i zrobił jej awanturę, przez którą ona straciła pracę było strasznym gówniarstwem. Dean miał dużo cech takiego pospolitego "gówniarza", a Cindy inaczej niż on postrzegała małżeństwo. Po prostu wszystko stało się wg mnie za szybko, gdyby nie byli ponaglani dzieckiem w drodze, prawdopodobnie byliby jakiś czas parą aż w końcu by się rozstali. Chociaż kto wie, może gbyby mieli więcej czasu tylko dla siebie, doszliby do porozumienia, każde z nich zmieniłoby cos w sobie i byliby szcześliwi. Taka naiwność i spontaniczność Deana mogłaby zdziałać cuda, gdyby tylko Cindy nie miała takiego podejścia do życia i miłości, jakie miała.
Swoją drogą film przygnębił mnie na cały dzień, niesamowite jak ludzie potrafią niszczyć piękne uczucie.

Naciulek

Naciulek, no tak - jesteś kobietą. W jakim tylko wieku, kobietą? To byłoby też ciekawe.
A ja się w jednej sprawie z Tobą nie zgodzę i tak...
Swoje zdanie już przedstawiłem. Znam "takie typy kobiet" i wiem czym to pachnie. Z początku Cindy właśnie pachniała "taką a nie inną" kobietą. Nie chcę się powtarzać (kto chce, przeczyta pierwszy mój post rozpoczynający tę dysputę).

Naciulku, napisałaś:
"to, jak przyszedł do szpitala i zrobił jej awanturę, przez którą ona straciła pracę było strasznym gówniarstwem".

Sorry, ale o czym ty piszesz? Jak "gówniarstwem"? To było gówniarstwo niby? A pamiętasz dlaczego pojawił się Dean u niej w pracy? Cofnij się dzień. Bo wtedy było coś już bardziej przypominające gówniarstwo - kobieta bez słowa znika.
Ja bym jeszcze zrozumiał to, że bez pożegnania ktoś wychodzi do pracy (nie ma w tym nic złego przecież). Ale oni byli na kilkudniowych wczasach, obce miasto, z dala od swojego sąsiedztwa. A ono się zbiera, jak gdyby nigdy nic i wraca (pociąg, autobus, autostop) do swojego miasta, do pracy. Ja się nie dziwię, że Dean się po prostu wkurzył.
Ty też byś się po prostu spakowała i wróciła do domu bez pożegnania a partnerem? Który nawet nie wie gdzie się znajdujesz, czy wyszłaś po mleko do sklepu, czy ktoś Cię porwał... A tu sobie Cindy podejmuje decyzje i wyżywa się na Deanie w wymowny sposób.

ocenił(a) film na 10
BUNCH

Nie rozumiem co Cię obchodzi mój wiek w kontekście tego, co napisałam. Myślę, że nie ma to znaczenia, znaczenie miałoby doświadczenie, a nie mam zamiaru uzewnętrzniać się na forum. Mam nadzieję, że ta dyskusja nie przerodzi się w przerzucanie się beznadziejnymi pseudoargumentami w stylu "jestem starszy od Ciebie, więc mam rację". Dlatego też nie odpowiem na to pytanie, bo nie widzę w tym celu ;]

Napisałam przecież, że Cindy miała większy wkład w rozpad tego związku, ale nie wybielajny zupełnie drugiej strony. Dean nie był osobnikiem idealnym, a już na pewno nie był idealny dla niej. Małżeństwo to związek dwojga ludzi, w tym przypadku obie strony zawiniły i, jak napisałam wcześniej, nie były dobrane, co uważam za główną przyczynę takiej a nie innej sytuacji między nimi.

Owszem, gest Deana był gówniarski i nieodpowiedzialny, dorośli ludzie nie powinni tak załatwiać swoich prywatnych spraw. Cindy zostawiła mu kartkę przed wyjazdem z motelu i podejrzewam, że tam napisała gdzie jest, więc on dobrze wiedział, że nie poszła ona "po mleko do sklepu" i że raczej nikt jej nie porwał. (Poza tym oni nie byli na kilkudniowych wczasach, Cindy kilka razy mówiła, ze musi rano jechać do pracy, a o 7 zamówiono budzenie.) Pojechał do jej pracy, żeby zrobić jej aferę, był pod wpływem i to raczej nie było lekkie wstawienie. Normalnym nie jest przychodzenie po pijaku do pracy żony, robienie jej afery przy ludziach, wchodzenie do pomieszczeń, do których nie powinno się wchodzić, próbować "coś wyjaśnić" w szpitalu (takie rzeczy wyjaśnia się w domu, powinien poczekać tych parę godzin na powrót Cindy z pracy), a na końcu bicie szefa swojej żony. Tak się nie załatwia kryzysu małżeńskiego. Rozumiem, że człowieka ponoszą emocje, ale dorosły, zrównoważony człowiek powinien chwilę sie zastanowić, co ma robić.
Inny przykład "gówniarstwa" Deana: chociażby to, jak podchodzi do życia. Piwo codziennie o 8. rano i jakaś tam praca... No cóż, rozumiem nie mieć wygórowanych ambicji, ale nie rozumiem, żeby nie mieć ich wcale.
Kolejny - Cindy powiedziała "Spotkałam kogośtam ( tego ojca jej dziecka) w sklepie" a on się obraził. Za co? No właśnie. Wtedy obraził się tylko i wyłącznie o to, że tamtego przez przypadek spotkała. nie widzę powodu do kłótni. To nie była jej wina, tylko jakiegoś tam ślepego losu. te póżniejsze gadania Cindy, że "się roztył" to były próby złagodzenia sytuacji. Beznadziejne, no ale były.

Cindy - z kontekstu filmu jasno wynikało jaką jest osobą. Nie usprawiedliwiam jej zachowania, tylko twierdzę, że Dean nie był chodzącym ideałem, tak jak twierdzisz Bunchu. Oczywiście - jest bardziej pozytywną postacią od Cindy, ale każdy miał wkład w rozpad tego związku.

ocenił(a) film na 9
Naciulek

Wątek, w którym Dean się wkurza na wieść o tym, że Cindy spotkała ojca dziecka w sklepie jest psychologicznie uzasadniony. Chowanie cudzego dziecka z biologicznym ojcem w tle zawsze jest problemem, tym bardziej w związku, który chyli się ku upadkowi, jak to miało tutaj miejsce. Właściwie każdy temat mógł stać się pretekstem do afery - czy to z jej, czy to z jego strony.
Ale siłą scenariusza jest tu brak czarno-białych rozwiązań, co skutkuje kilometrowymi dyskusjami na forach - i dobrze, bo najgorsze są filmy, w których wszystko jest oczywiste.
Dodam tylko od siebie, że nie widzę w tym małżeństwie stereotypowego podziału na świat męski i damski w tym sensie, że dla mnie w tym związku Dean jest kobietą, a Cindy facetem. To on jest ciepły, rodzinny, jemu zależy na rodzinie, dziecku, on się od poczatku poświęca i rezygnuje z siebie - tak jak to często robią kobiety. Cindy pomimo pozornej kruchości jest tu facetem - z dużym apetytem na życie, niekoniecznie poukładane, dosyć brutalnym podejściem do ludzi - przypomnę tu np. scenę, w której mówi o śmierci Waltera - tak jakoś ohydnie i bez emocji; nawet zerwanie z byczkiem, który ją zapłodnił, było krótkie i na temat - i choć padały potem groźby pod adresem Deana, to jakoś szczególnie nie zareagowała... Nie mówię już o fazie schyłkowej małżeństwa - wynoszenie tajemnic domowych do pracy (dlaczego koleżanki z pracy były tak super poinformowane i tak jednoznacznie potępiały Deana, nie znając jego wersji wydarzeń?), flirtowanie z lekarzem (paszczurem, który jednak miał zasadniczą przewagę nad mężem - stał wyżej na drabinie społecznej), czy wreszcie okrutne zakończenie związku, gdzie druga strona sprowadzona wcześniej do parteru życiowego zdołała się jeszcze upokorzyć, żeby ratować związek, a i tak decyzje już były podjęte...
Więc dla mnie zdecydowanie Cindy jest tu facetem i mimo wszystkich problemów Deana jestem skłonna przechylić szalę swojej sympatii na jego stronę, jako tę, która więcej wniosła do związku i bardziej dostała po d...

ocenił(a) film na 7
Naciulek

Widzę, że w koncu jakaś fajna dyskusja i na poziomie:)
Co do filmu jest pare niejasnosci, które chyba niektóre osoby przegapiły, np wątek oskarżania Cindy o "puszczanie" sie, ona tak na prawdę nigdy z tym lekarzem nic nie zrobila, co ewidentnie bylo widac w koncowych scenach gdy on sie pytał o ten wyjazd,a ona zaczęła mówić, że ma męza i zrozumiala, że jemu nie chodiz o jej kwalifikacje zawodowe i wtedy sie wkurzyła, ona tak na prawdę chciała rozwoju dla kariery, może jakiejs ucieczki od rodziny. Tak smao z tym koelsiem w sklepie, zapytal czy jest wierna itd, oczywiscie, że może przeszly jej rozne mysli, ale nie flirtowala z nim, wyszla szybko i sczzerze o tym powiedziala mezowi. Kolejna scena wyjscia z hotelu, nie ywszla bez wiadomosci, wiec nie musial sie martwic, ze cos sie stalo, zostawila kartke, a po takiej kłótni doskonale moge rozumiec jak totalnie nie miala ochoty przebywac w jego towarzystwie( i faktycznie to jest domena facetow, ze po klotni potrzebuja czasu i przestrzeni dla siebie, a tym bardziej jak jeszcze uciekaja do pracy:). Cała moja wypowiedz tot ylko zwrocenie uwagi na te sceny, ale nie mam tutaj na celu obrony Cindy czy coś, probuje popatrze na każdą ze stron w miare uczciwie. Ale naskakiwanie całkowicie na Cindy jest bezsensu. WIna nigdy nie lezy po jednej stronie, a jesli popatrzec na jej i jego dzircinstwo łatwo można wywnioskowac schematy jakie nimi rządzą- ONA- ojciec tyran, ponizajacy matke, wiec ona jako kobieta obiecuje sobie, ze nigdy nie bedzie tak traktowana jak matka, wiec blokuje sie na facetow, znajduje sobie takiego łagodnego, który jej nie skrzywdzi, ale mimo to ma co do niego oczekiwania że zachowa sie jak ojciec("Uderz mnie"), niestety właśnie przez te nierozwiązane problemy z dziecinstwa, lub tez po propstu nieswiadomosc istnienia takich problemow, dla Cindy mężczyzna byl lasnie taki tyran i dlatego zarzucala to DEanowi ze nim nie jest. Nie mozna jej winic za to jakie miala dziecinstwo, ale tez nie mozna usprawiedliwiac, mogla sie starac mogla rozmawiac, mowic, ze ja wkurza to czy tamto, a nie rozgrywac to w rzezczach w stylu:"Ty zawszepijesz, Ty zawsze zachowujesz sie jak dziecko".Tu trzeba siasc i pogadac, co wkurza w druugiej osobie, jak temu zaradzac w przyszlosci, moze pomyslec o terapii, ale do teog trzeba otwartosci obu osob, czyli jak ona powie, ze jej przeszkadza picie piwa, to on powie, ze mozna o tym porozmawiac a nie zacznie sie klocic. Jego dziecinstwo- sprawa tez dosc oczywista-dosyc wczesnie(chyba w wieku 10 lat stracil matke)nic wiec dziwnego, że jest typem faceta, który zabiga o kobiete, dla ktorego ta wartosc jest najwazniejsza, tym bardziej, rodiz mu sie jeszcze córka.Przez to, że zabrakło mu tego matczynego pierwiastka w okresie rozwoju, w pozniejszym zyciu probowal sobie wyngrodzic to skupieniem sie tylko na zonie i corce, tak ze jego pasje odhchodzily na drugi plan.
Wiec tez do konca sobie nie zdawal sprawy ze swoich problemow, oczywisci ewidentnie sie staral, ale to taki shcemat wyniosl z zycia rodzinengo, a wydaje mi sie, ze nikt za bardzo nie lubi byc w zwiazku, gdy druga osobie totalnie"wiesza"sie na Tobie, czyli ignoruje wlasny rozwoj itd. Wiem z doswiadczenia, ze mozna polaczyc wlasny rozwoj, smaodzielnosc indywidualizm z byciem kochanym, ze staraniem sie, lubieniem siedziec w domku ale tez zaszalec od czasu do czasu..na prawde mozna miec takiego partnera/partnerke, ale to wymaga duzo pracy, bo na poczatku widac, to na filimie, ze nawet mimo duzego problemu potrafi byc super, ale jak czlowiek potem nie walczy z montonia i problemami wlasnymi, ludzi wlasnie takie rzeczy robia sobie nawzajem, a kazdy chce tylko koniecznie znalezc winnego, zeby samemu sie czuc usprawiedliwionym-Aaa, to wina kobiety, on sie staral on byl idealny, wiec to kobiety sa nienormalne, bo maja swoje fochy, etc...A jednak problem jest bardziej złożony i każdy musi wziąć odpowiedzialność za to co się stało.

ocenił(a) film na 8
wiejka

Jestem pod wrażeniem interpretacji. Powaga, powaliła mnie analiza psychologiczna postaci.

wiejka

Znalazłem jeszcze taką jedną, ciekawą infografikę:
http://sphotos-g.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/149747_414292361973692_452059188_n .jpg?dl=1

Która dobrze obrazuje to co jeszcze chciałbym do naszej tutaj dyskusji dopisać. Czyli...

Ja chciałbym jeszcze dopisać parę słów...
I odnieść się do tej krytyki Dean'a za to, że... no właśnie. Właściwie to za co? Parę kobiet zarzucało mu, że się "nie rozwijał", że "nie miał ambicji". Ale kto powiedział, że wykładnikiem dobrego ojca i partnera jest "rozwijanie się w sferze biznesowej"? Czy to, że ktoś nie dąży do tego by jeździć czerwonym Ferrari i chodzić w drogich garniturach to zła cecha? Nie wszyscy mają taki chory pęd do pieniędzy i sławy. Dla innych największymi wartościami jest właśnie dom i rodzina - czas im poświęcany przez swą obecność w domu. Przez trwanie przy swoich najukochańszych. Co z tego, że ktoś jest malarzem, skoro każdy wolny dzień spędza z rodziną? Wy - kobiety - wolałybyście aby za to był biznesmenem, grał an giełdzie i latał samolotami, a w zamian nie miał czasu dla rodziny, tak? Pisze akurat "wy, kobiety" bo to z ich ust wyczytałem tutaj takie tezy. I się z nimi nie zgadzam. Przykro mi, że tak twierdzą. Bo facetowi to zawsze się obrywa. Teraz to wszystkim chyba "kariera" siadła na mózg. Wszyscy studiują "zarządzanie" i płaczą bo nie ma miejsc pracy, gdzie zarabialiby swe miliony. Wszyscy chcą rządzić - nikt nie chce pracować. Pogoń do sukcesu to chyba jakaś choroba.

Dla mnie Dean jest jak najbardziej pozytywną postacią w tym filmie i na nim psów bym nigdy nie uwiesił.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones