Nie narzekam, że jest dostępny na platformie, ale przykro, że nie zostanie on wystarczająco doceniony z tego względu, że jest zaprzeczeniem kina rozrywkowego. Długi, budzący niepokój, powodujący dyskomfort widza. Brakuje happy endu, a na dodatek każda z postaci
na ekranie myśli tylko o sobie. Bardzo obrywa się Hollywood i ówczesnemu prezydentowi USA. Fabryka snów zmienia się w fabrykę koszmarów. I nawet jeśli jest to fantazja o Monroe to sprawia, że seans może mocno zdołować. Oglądając "Blondynkę" sama dzieliłem ten obłęd razem z główną bohaterką. I teraz wraca Kowalski po ciężkim dniu w pracy. Chce rozrywki, relaksu i dostaje to...
Ja bym się tak bardzo nie troszczyła o Kowalskiego. Ma wszędzie mnóstwo prostej rozrywki. Chyba potrafi dokonać wyboru.
Film bardzo dobry, pokazujący jak przedmiotowo i obrzydliwie były a czasami jeszcze są traktowane kobiety.
Ok, nie zrozumiałam. Jaki jest odbiór Kowalskiego widać po wielu komentarzach. Masz rację.
Dokładnie. Widać, czego gawiedź oczekiwała i czego nie dostała i dlatego pomstuje. Jakby mało było filmowych fast-foodów dookoła.