PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476192}
7,6 18 775
ocen
7,6 10 1 18775
7,7 6
ocen krytyków
Biutiful
powrót do forum filmu Biutiful

Burrito

ocenił(a) film na 7

Jestem pelen podziwu da najnowszego filmu Inarritu-nie dlatego ze to znakomity obraz,otoz nie-to film w ktorym wszystkiego jest za duzo,nie pasujace do siebie mozaikowe watki nie zbiegaja sie w klarowna calosc jak w jego poprzednich filmach,a wiekszosc scen sprawia wrazenie pojedynczych impresji,ktore mogly by byc materialem na co najmniej 4-5 filmow.Z jednej strony mamy kino spolecznie zaangazowane,z drugiej egzystencjalny podszyty metafizyka,wrecz mistyka dramat o sensie zycia,smierci,umieraniu i pamieci.Te dwie polowki nie pasuja do siebie.Niektorzy bohaterowie kompletnie sa tutaj niepotrzebni a ich obecnosc na ekranie zwyczajnie wymuszona-chociaz trzeba przyznac,ze kazda nawet epizodyczna rola jest swietnie odegrana.I za te wyczucie w doborze aktorow zawsze Inarritu ma u mnie wielkiego plusa.Skad wiec ten podziw? A stad,ze przez prawie 2 i pół godziny wogole sie nie nudzilem,film jest wciagajacy i buduje napiecie,rezyserska maestria Meksykanczyka zawsze jest dla mnie uczta podobnie jak znakomite zdjecia jego operatora Rodriego Prieto.Stad tez,ze niektore sceny sa po prostu piekne i poruszajace,ale przede wszystkim dlatego,ze to najbardziej osobisty film w jego karierze-jego intymne wyznanie.To sie czuje.Nie jest to film wygrany na falszywych nutach.Na koniec o 2 rzeczach-Bardem w najwyzszej formie,znakomita kreacja,po raz kolejny udowodnil ,ze jest jednym z najlepszych obecnie aktorow na tej planecie.Rzecz 2 to tytul-pisane z bledem ang. slowo Biutiful-bardzo mi sie spodobala ta metafora.Oxbal nie mial łatwego zycia,popelnial duzo błedow,ale w tych bledach zawiera sie tez piekno jego istnienia,istnienia kazdego z nas i kazdego z bohaterow na ekranie najnowszego filmu meksykanskiego rezysera.Zgadzam sie z nim.

ocenił(a) film na 6
Capote123

Intrygujące odczytanie tytułu!
O filmie, myślę, że byłby lepszy będąc krótszy. Kiedy kamera z bardzo bliska pokazuje Uxbala (Bardem bezbłędny, który to już raz...) film intymnym nastrojem osiąga ten poziom jaki rejestruję... no, powiedzmy przy kontakcie z płytą <Good> zespołu Morphine.
Oto hiszpański macho rozjechany przez los (choroba własna, choroba żony, troska o dzieci, nie wiadomo skąd przyswojony altruizm- kolejność dowolna) próbuje ,,zejść z linii strzału" jako przyzwoity człowiek. Wątek, nie rozegrany konsekwentnie do końca i to jest dobrze pomyślane, z darem umiejętności kontaktu ze zmarłymi uwiarygadnia tę postawę. I gdyby p. Alejandro Gonzales Inarritu pozostał wierny, tak do końca, rejestrowaniu tego wznoszenia się ku człowieczeństwu, przepraszam za ten związek frazeologiczny, głównego bohatera to może mielibyśmy dokonanie bliskie półki z arcydziełami.
Owoż, jednak doposażył swój film w wątki społeczne, w tym wypadku afrykańską i azjatycką odyseję za chlebem i te właśnie wątki, wybrzmiewające sentymentalnie ponad miarę, rozsadzają, myślę, stos pacierzowy tego dokonania.
Nie wdaję się w szczegóły filmowej roboty, bo założyciel tematu trafnie wyosobnił to co w obrazie najcenniejsze. Po co mnożyć byty niepotrzebnie ? To pytanie można by zadać twórcy omawianego tytułu.
Jakkolwiek też się nie nudziłem, to przecież dwukrotnie zatrzymywałem odtwarzacz by zrobić sobie kawę, podczas gdy przy takim "Amores Peros" ta zrobiona przed seansem okazała się być nie wypitą zimną cieczą na końcu tegoż.
Good night, and good luck, esforty.
6/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones