Kamera w dłoni Reygadas'a to skalpel dokonujący wiwisekcji duszy człowieka. Odkrywa części tak skrzętnie przez nas ukrywane, wywleka je i podtyka przed oczy aby zachęcić (zmusić)widza do analizy człowieczeństwa w tle rewizji wartości, tak kurczowo pielęgnowanych aby oszukać trochę powieki przed odsłonięciem oczu na kolejny świt poranka.
przyznam, że to drugi film tego reżysera, który oglądałam. co prawda 'Japón' podobał mi się bardziej, ale sama stylistyka jego filmów, powolne ruchy kamery i zdjęcia robią wrażenie. myślę, że z definicji ten film nie spodoba się wszystkim, bo jest specyficzny jak sam reżyser, ale to jest jego zaletą. dzięki temu zapada w pamięć i nie jest sztampowy, banalny.