niby roboty kojarzą się z bajkami dla dzieci, można w tym całym świecie Bionicle dostrzec
wiele poważnych treści godnych dobrego fantasy(nie mówię tu tylko o filmie, byłem
fanem uniwersum)

Na początku całość przypominała baśń-fantasy z klimatem legend, tajemnic i ciemności
otaczającej świat wokół Matoran. Potem mamy najlepsze dostępne dzieciom s-f z
wieloma powiązaniami ze znanymi nam legendami, podaniami i biblią(Mata Nui jako
istota wszechświata, Makuty jako upadłe anioły niegdyś strzegące Matoran, zaś Toa
pełnią oczywistą funkcję herosów-olbrzymów ratujących zwykłych Matoran przed
potworami i złem).

Najbardziej wciągający był wyścig po Maskę Życia - ponad trzy lata pełne walk kolejnych
Toa z kolejnymi śmiertenie niebezpiecznymi wrogami w coraz to nowszych
sceneriach(kolejno Toa Inika-Piraka na zdziczałej, podupadłej Voya Nui; Toa Mahri-
Barraki na zatopionej, kojarzącej się z Atlantydą Mahri Nui; i wreszcie nowi Toa Nuva-
Makuty w samym centrum wszechświata - Karda Nui).

Finał przemienił się w fantasy o klimacie mieszającym Księżniczkę Marsa z Falloutem -
pustynna, umierająca planeta; koczownicy; groźni rabusie; upadła cywilizacja i
technologia... Szkoda że na tym się skończyło(co prawda spektakularnym, godnym filmu
starciem Mata Nui i Teridaxa, ale chce się zawsze więcej).

Och, ile to ja bym dał aby wróciło Bionicle - jeszcze kilka filmów, może serial... Wszystko
pochłonęło głupie, amerykańskie Hero Factory(swoją drogą przypomina dziwaczny miks
Bionicli z Marvelem i Gwiezdnymi Wojnami).