Muszę przyznać, że mam dość mieszane odczucia odnośnie tego filmu. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to "wyjątkowo głupi film", z tym, że ta głupota mnie tu śmieszy. Dobrze się bawiłam oglądając tę produkcję. Wyjątkowo nieambitny, ale dobry jako forma relaksu po ciężkim dniu. Miałam jednak wrażenie, że gdzieś już to wszystko widziałam. Skojarzenie z "Różową Panterą" z 2006 roku naszło mnie już na początku filmu i zostało aż do końca. Johnny Depp jako Mortdecai był niemalże kopią Martina w roli Inspektora Clouseau. W każdym razie w moich oczach. To sprawiło, że całość stała się dość przewidywalna. Mimo wszystko film oceniam jako dobry.