Pierwsza część filmu jest bardziej emocjonująca, kilka trzymających w napięciu scen (podobała mi się szczególnie ta w której Scarsi pokazuje swojemu człowiekowi celującemu do McQuigg'a, że ma spudłować o metr) i dobre ujęcia w mieście. Jest twardy glina, jest gangsterka, przemyt i korupcja, historia rozwija się prawidłowo, wszystko na swoim miejscu.
Mniej więcej w połowie akcja zwalnia, pojawiają się niepotrzebne wstawki komediowe (tak typowe jednak dla kina lat 20-tych), film zaczyna przypominać bardziej teatr telewizji, z bohaterami upchniętymi w jednym pomieszczeniu. Historia zahacza o kolejne wątki, kończąc się jednak w jeden z najprostszych możliwych sposobów.
Film nie jest specjalnie zachwycający, szczególnie dla współczesnego widza, nie mniej jest to jeden z prekursorów późniejszego kina gangsterskiego i noir, przez co trzeba mu oddać pewne zasługi. No i zasłużone brawa dla Wolheima za rolę Scarsiego - świetna rola. 6-7/10 ode mnie.