PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=742491}

Będziesz męczennikiem

Let Me Make You a Martyr
4,6 331
ocen
4,6 10 1 331
Będziesz męczennikiem
powrót do forum filmu Będziesz męczennikiem

Moja recenzja na strony z Mansonem. Ignorujcie ostrzeżenie o spojlerze, bo naprawdę ten film niczym was nie zaskoczy.

Długo, bo aż 4 dni zabierałem się za napisanie tej recenzji. Przekładałem ją z dnia na dzień, licząc na to, że w którymś momencie, zechce mi się napisać więcej, niż zaledwie kilka zdań o filmie, któremu wystawiłem niedawno 3 na filmwebie. Nie jest to zaskoczenie, bo dokładnie tego spodziewałem się po Mansonie. Wszak przy promocji Born Villain promował On "Oponę" Quentina Dupieuxa, przy okazji zagrał również lekko upośledzonego Davida w jego głupkowatej komedii "Wrong Cops", natomiast jeszcze gorszym może wydawać się fakt, że była ona lepsza od "Let Me Make You a Martyr"
W skrócie:
Trafiamy do przepełnionego zemstą świata Oklahomy, a konkretniej do skażonego zepsuciem rynsztoku, Film jest przeplatającą się pomiędzy przesłuchaniami, a wspomnieniami głównego bohatera retrospekcją. Szybko dowiadujemy się o jego powrocie w rodzinne strony, oraz kazirodczym uczuciu w stronę uzależnionej od heroiny siostry. Niegdyś nękani przez zepsutego ojczyma, teraz postanawiają zwrócić się do niego o pomoc. Ten jednak wcześniej wynajmuje płatnego zabójcę. W całej tej sytuacji pojawia się postać o pseudonimie "Pope" którą zagrał Manson.
Paradoksalnie, jest to zdecydowanie jego najlepsza rola!
Zimny, skrupulatny, opanowany - skupiony na swojej profesji hitman, który nie okazuje uczuć innych niż obojętność. W scenach z Mansonem budzimy się na chwilę i myślimy o tym, czy kiedykolwiek uda mu się jeszcze wystąpić w filmie, na miarę "Lost Highway"
Zlepek wszystkich scen z Marilynem trwa około 14 minut. Film skupia się głównie na dialogach, a cała akcja ciągnie typowym dla filmów Terrenca Malicka żółwim tempem. Problemem jest niestety fakt, że dialogi nie są dobre, ani nie jest to film Malicka. Wczuwając się w dramaturgię przedstawionego wyżej... uhh "dzieła" po prostu poczujemy się na końcu lekko zgwałceni, lub zwyczajnie spojrzymy na zegarek. Zaletą jest fakt, że Manson pojawia się już w pierwszych minutach filmu. Niestety - opowieść z pewnością nie nauczy nas żadnej nowej rzeczy, nie zmusi do zapamiętania chwytliwej linii dialogowej. Każda mocniejsza scena gore, czy śmierci została sprytnie zakamuflowana pod niskobudżetową otoczką czegoś na wzór "artyzmu"
Czy warto go oglądać dla samego Mansona? Cóż - Lepiej obejrzeć samego Mansona (cut-scenki) / Edv

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones