Najgorszy film superbohaterski od czasu Hulka z 2003 r. Fabuła leci po łebkach, przez co od samego początku czuć to brak porządnego origin story. Twórcy walą w widzą patosem bez opamiętania, próbując co jakiś czas rozładować sytuację dowcipem, po którym czuć jedynie zażenowanie. Do tego Nicole Kidman, która pasuje tu jak pięść do oka. Jedyne co w tym filmie wyszło to efekty specjalne oraz odtwórca głównej roli. Gdyby jeszcze tylko miał do odegrania chociaż kilka linijek sensownego dialogu...