Adam i Paul to para ćpunów, którzy wędrują po Dublinie w poszukiwaniu towaru. Cierpią na objawy głodu, z braku jedzenia i ciepłego dachu nad głową. Dodatkowo są dość niezdarni w swoich poczynaniach, przez co raz za razem wpadają w tarapaty.
W filmie sporo jest sekwencji zabawnych. Jednak humor jest tutaj użyty wyłącznie jako słodzik, bowiem świat przedstawiony w "Adamie i Paulu" to świat przerażającej pustki. Nuda, bród, ignorancja i wszechogarniające poczucie beznadziei. Bez komediowej nadbudówki film byłby nie do wytrzymania dla osób ze skłonnościami do depresji. Reżyserowi udało się jednak pod przykrywką czarnej komedii pokazać prawdziwy dramat narkomana, który zawędrował w ślepą uliczkę i w zasadzie niczym tonący brzytwy, trzyma się swojego człowieczeństwa. Mocne, dobre i zabawne kino.
W filmie tym ani jedna scena nie była zabawna.
Jest to bezpłciowa historia dwóch narkomanów ani to zabawne, ani pouczające ani realistyczne.
Po prostu obserwujemy dwóch nieudaczników chodzących po mieście.
Reżyser być może chciał stworzyć coś na styl Ken Loacha ale mu nie wyszło bo widać że jest po prostu na to za głupi.
Strata czasu.