w całym filmie? A gdzie różnorodność? Gdzie poprawność polityczna?
1. Sam uważam, że wrzucanie czarnoskórych aktorów do każdego filmu to głupota. Nijak ma się to do prawdziwych problemów.
2. Te przywileje czarni "zawdzięczają" setkom lat niewolnictwa i jego pochodnym, więc twój komentarz jest tak trochę z pupy. Też mi to było obojętne, dopóki nie zacząłem czytać książek na ten temat. Krzywdy, którą im wyrządzono, nie da się naprawić.
Widzisz, mój post był ironiczny, a twój jest właśnie "z pupy". Co tu mają do rzeczy setki lat niewolnictwa?
Ach, tak, ironiczny. Od razu widać, że mam do czynienia z intelektualistą.
Wiem, że twój post był żartem, ale żarty też są o czymś. Setki lat niewolnictwa mają to do rzeczy, że tej logiki nie da się odwrócić, bo biali nie byli ich ofiarą.
Biali są za to ofiarą poprawności politycznej. To jest tak samo jak z feminizmem. Nie mam nic przeciwko równemu traktowaniu. Mniejszości rasowych, seksualnych, religijnych, czy kobiet(w tym przypadku większości), ale mam przeciw nieuzasadnionym przywilejom.
Dla przykładu: Jest nabór do Akademii Policyjnej. Jest tylko 100 miejsc, a kandydatów dwa tysiące. Na egzaminie okazuje się, że w pierwszej setce z najlepszymi wynikami jest 90% białych mężczyzn. Ale... parytety. Przyjmują więc obowiązkowo odpowiednią ilość kobiet, czarnoskórych i latynosów, choćby uzyskali zero punktów. I to jest sprawiedliwe? Trzeba przyjąć gorszych kandydatów ze względu na niewolnictwo? Jako rekompensatę? Przecież to absurd.
Niewolnictwo to coś takiego, co niemieccy SS-mani robili na Zamojszczyźnie, tylko trwało nie 6 a kilkaset lat. Można było rozdzielać rodziny, zabijać, sprzedawać każde dziecko tej samej matki komuś innemu, zmuszać kobiety do seksu z obcymi mężczyznami, żeby miały więcej dzieci, można było je samemu gwałcić.
Poczytaj sobie trochę literatury o Ameryce. Toni Morrison na początek. Ma więcej do powiedzenia niż jacyś jutuberzy ze schowka na miotły.
Wtedy zrozumiesz jak bardzo z pupy jest zrównywanie tego z "poprawnością polityczną".
Nie musisz dawać mi wykładu, na czym polegało niewolnictwo. Przypuszczam, że wiem na ten temat więcej od ciebie, ale nie rozumiesz, że nie w tym rzecz.
Swoją drogą wypowiadasz się na temat, na który masz pojęcie bardzo teoretyczne. W większości hrabstw w USA brakuje policjantów, więc jeśli jesteś w stanie przejść przez akademię policyjną, to dostaniesz pracę, choćbyś był marsjaninem.
Wpisz sobie w Googla "us police short-staffed".
Podałem to jako teoretyczny przykład, ale widzę, że nic do ciebie nie dociera. Odbija się jak od betonowej ściany. Ty wiesz wszystko. I to lepiej. Dyskusja z takim "besserwisserem" nie ma zbyt wiele sensu.
To dziwne, że podajesz przykład teoretyczny, bo skoro biali są ofiarą, to musisz mieć na pęczki przykładów z życia. Żartuję! Nie masz.
Zgadzamy się natomiast, że dyskusja nie ma sensu.
A już na pewno na profilu tego gównianego filmu. Pozdro.
To był przykład z życia, tyle, że uproszczony. Są setki innych, ale po co je przytaczać? Pytanie retoryczne. Przynajmniej w jednym się zgadzamy, że ta dyskusja nie ma sensu.