Jak w temacie. Lepsza i prawdziwa muzyka zaczyna się dopiero podczas napisów końcowych. Reszta filmu miała za zadanie pokazać trudną sytuacje początków kariery rapera ale wyszło to żenująco. A walki "raperów" ? Teksty poniżej poziomu gimnazjum, a do każdego "pojedynku" leciał praktycznie ten sam "bit". To wszystko plus przedstawiona subkultura osób związanych z rapem trochę wątpliwie ich przedstawia. Przecież nie wszyscy raperzy i osoby z tej subkultury to skończeni idioci, jak bohaterowie filmu? Przykładowo: kończenie każdego sporu na popchnięciu kogoś lub pobiciu ? Fajnie, a gdzie ta inteligencja tych "raperów" ? Gadają non-stop o tych samych rzeczach, nie tworzą żadnej ciekawszej rozmowy, a później wymyślają "genialny i powalający" tekst piosenki ? Trochę to nierealne . Film nie posiada żadnej wartości, nikogo na pewno nie zmotywuje do niczego. Nie rozumiem zachwytów i osób którym film się podobał. Nic w nim filmowego (wartości, konkretnej fabuły) ani muzycznego (tylko kawałek z napisów końcowych). Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę nikogo urazić, ale po prostu reszta filmu to intelektualna żenada.
Możliwe też, że ja tego nie rozumiem tego filmu, bo znam na krzyż pięć starszych kawałków Eminema (stąd wiem, że teksty i muzykę ma na dobrym poziomie- przynajmniej w tym, z czym się spotkałem) i zwykle nie słucham rapu. Nie wiem na ile dobrze film przedstawia historię rapera, bo jej nie znam, ale linia fabularna w filmie to krótki okres z jego życia. Nie został w niej przedstawiony proces twórczy ani nic wartego obejrzenia.
Nie polecam nawet fanom Eminema, bo mało tu jego prawdziwej muzyki, jest co najwyżej jego twarz.
Nie, oglądałem film, a jeżeli na OST pojawiły się inne nagrania niż w filmie, to powinny nie mieć znaczenia dla filmu.
Możliwe, podejrzewam, że na OST są nagrania studyjne, a skoro ja nie siedzę w tej muzyce, to nie wiem czy to dobry pomysł. Ale kiedyś spróbuję. Natomiast w filmie za dużo studyjnych nagrać w tle nie było.
Zgadzam się w 100% Film słaby. I jeszcze ten Eminem miał cały czas tak wysoko zawieszoną głowę, jakby patrzył na wszystkich z góry. Przynajmniej na etapie prezentowanym w filmie nie miał jeszcze do tego prawa. Wiem, że to argument z dupy, ale nie umiałem odwrócić uwagi od jego wyrazu twarzy. Być może mylę "wysoko zawieszoną głowę" z wyszukanymi środkami aktorskimi... Piosenka na napisach nawet niezła.
Ja tam się nie znam, ale wydawało mi się niemożliwe, żeby wszyscy byli idiotami. Może masz rację.
w dupie byłeś, gówno widziałeś i słyszałeś [TYLKU TO PO POLSKA ROZUMIA, BO MUWIĆWA INEM NIE BEDE]
O, widzę, że pan się ładnie przedstawił przed, nam tutaj w tej chwili słuchaczom, przed tymi milionami słuchaczy.
DAFUQ MAN??? A tak na temat, nie wiem co w tekstach było nie tak. Spróbuj na freestyle'u wymyślić coś lepszego. Ja jak słuchałem 2-ej i 3-ej bitwy to ciarki mnie przeszły. Zapewne oglądałeś z lektorem lub z napisami pablo. Nie oddaje to wcale sensu tych bitew. Według mnie najlepszy tego typu film
Ano widocznie, nie słucham polskiego rapu :( Ale już wiem skąd ten zwrot pochodzi. Nie potrzeba wytłumaczeń :)
Zgadzam sie na 100%. Postacie pokazane bardzo schematowo, po łebkach, z nikim nie można się "zaprzyjaźnić". Scena przeskakuje na scenę i nic z tego nie wynika. Nie ma żadnej genezy problemów itd. Główny bohater do wszystkich ma pretensje, a sam naprawdę nic nie robi, a pozuje na jakiegoś wszystkowiedzącego i dobrego kolesia, naprawdę to jego kolega pcha go do wszystkiego. Słaby montaż. Można było zrobić z tego niezly film, a wyszedł teledysk.