Mieszkańcy wioski Bil'in w końcu odnieśli zwycięstwo w walce o prawo do użytkowania swojej ziemi. Ale nie podczas swoich akcji, ale w dalekim sądzie, przez swoich adwokatów (w filmie nie ma żadnej sceny z sali sądowej).
Tu na miejscu, w swoje wiosce i na drodze do płotu, który ich odgradza od swoich pól odnoszą więcej porażek, ginie jeden z nich a tytułowe kamery nie przetrwały roku.
Film o ludziach, którzy mało mogą. Ale atrakcyjny. Bo jest jednak jakiś scenariusz - walka z płotem od jego postawienia z zburzenia. Zasługa też Cahalu, który zwalcza i nęka mieszkańców wioski zgodnie z planem (scenariuszem). Oprócz potyczek na kule i kamienie są potyczki na słowa. Są sceny z życia codziennego (dla mnie rewelacyjna scena z występu lokalnej trupy cyrkowej). "5 kamer" da się oglądnąć.