Widziałem go podczas festiwalu z muzyką na żywo. Tyle, że nie była to muzyka klasyczna lecz gitara basowa, perkusja mikser itp itd... Improwizacja. I zaczęło się miażdżenie widza. Uderzające jest to - film powstał w 1926 jest niemy, brak efektów specjalnych (bo i po co?), skacze, blaknie, ciemnieje a swoim przesłaniem wbija w fotel. Dodatkowo zaakcentowane komentarze na koniec porażają swoją dosadnością. Rzadko które współczesne filmy mają choć krople z tego potencjału... Rzadko kto ten potencjał dostrzega i docenia...