Recenzja Sezonu 3

The Crown (2016)
Stephen Daldry
Julian Jarrold
Claire Foy
Matt Smith

Zmiana warty

Trzeci sezon "The Crown" jest udaną kontynuacją – nie ustępuje dotychczasowym opowieściom z brytyjskiego dworu, a pod pewnymi względami jest od nich lepszy. Świat wielowiekowej tradycji i
Zmiana warty
źródło: materialy promocyjne
Nowy profil stosownie odzwierciedla przemianę waszej wysokości z młodej kobiety w… – waha się nad zakończeniem zdania sekretarz Michael Adeane (David Rintoul) w pierwszej scenie 3. sezonu serialu "The Crown". Na co sama Elżbieta II (Olivia Colman) podpowiada z kamienną twarzą: Starą flądrę?

Nowy profil stosownie odzwierciedla przemianę jej wysokości z młodej kobiety w matkę czwórki dzieci i doświadczoną władczynię – tak swoje spostrzeżenie kończy sekretarz. I trudno chyba o lepsze podsumowanie różnicy pomiędzy bohaterkami Claire FoyOlivii Colman. Choć 3. sezon zaczyna się w tym samym roku, w którym skończył się poprzedni, to sporo się zmieniło. Wcześniej śledziliśmy losy młodej dziewczyny, która dojrzewała do roli monarchini. Teraz mamy pewną siebie i swojej pozycji dojrzałą kobietę, która ewentualne wątpliwości zachowuje dla siebie. Zwłaszcza gdy "tego oczekuje suweren".


Oczywiście, Elżbieta – tak jak w poprzednich sezonach – jest jedynie elementem większej układanki. Po raz kolejny wiele uwagi poświęcono Filipowi (Tobias Menzies), Małgorzacie (Helena Bonham Carter) i Tony'emu (Ben Daniels), a na pierwszym planie dołączyło do nich kolejne pokolenie – w końcu książę Karol (Josh O’Connor) i księżniczka Anna (Erin Doherty) są już dorośli. Trzeci sezon kontynuuje więc prowadzoną wcześniej narrację opowieści o rodzinie pierwszej i ostatniej, jednocześnie typowej, brytyjskiej i królewskiej. Windsorowie przychodzą na świat w pałacach, latają prywatnymi odrzutowcami, dekorują ściany Rembrandtem, przyjmują i nadają tytuły książęce, jadają kolacje z prezydentami USA i goszczą na obiadach astronautów. Ale koniec końców, tak jak my, ze zmiennym szczęściem wychowują dzieci, rozwodzą się, upijają na smutno, przeżywają pierwsze miłości i kryzysy wieku średniego oraz, oczywiście, spiskują. Kontrapunktem ich losów jest wielowymiarowy obraz brytyjskiego społeczeństwa – w tym sezonie w latach lat 60. i 70. Widzimy dwukrotną zmianę partii rządzącej, strajki górników, obserwujemy napięte relacje Anglii ze Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Czekamy na dewaluację funta i na pierwszy krok Armstronga na powierzchni Księżyca. Podziwiamy ówczesną modę, wystroje wnętrz, samochody i tupiemy nóżką przy akompaniamencie She’s not there Zombies oraz Starmana Davida Bowiego.

Nowa obsada może budzić wątpliwości wśród tych z nas, którzy pokochali poprzednie sezony za role Claire Foy, Matta Smitha i Vanessy Kirby (dla tych, którzy nie wiedzą – zaplanowano sześć sezonów, zaś obsada ma się zmieniać co dwa). Lecz przy tak zamaszystej narracji (akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat) to zawsze skuteczniejszy zabieg niż postarzanie aktorów charakteryzacją, w dodatku niewielkie podobieństwo fizyczne pomiędzy odtwórcami poszczególnych ról sprawia, że postaci łapią "oddech", stają się uniwersalne i symboliczne. Aktorzy rozumieją tę strategię: nie wchodzą w buty poprzedników, tylko trzymają się pierwowzorów. Elżbietę napisano inaczej, więc i Colman proponuje nam swoją interpretację, a pomimo oczywistych cech wspólnych większości postaci (Filip to wciąż cynik z ciężkim dowcipem i niespełnionymi ambicjami, wuj Dickie – manipulujący krewnymi mistrz drugiego planu, z kolei Małgorzata – podstarzała imprezowiczka i atencjuszka), każdy z nich został zagrany z inną energią i wrażliwością. Paradoksalnie i na mocy cudu, który zdarza się tylko na ekranie, starych znajomych widzimy tu po raz pierwszy. 


Królową tego sezonu, oczywiście, jest Olivia Colman. Nie mam pojęcia, jak jej rola jest odbierana przez Brytyjczyków, którzy są oswojeni z publicznym wizerunkiem  rodziny królewskiej, jednak aktorka idealnie oddaje kulturowe oblicze swojej bohaterki jako władczyni niewzruszonej i chłodnej. Nawet jej uśmiech jest przeważnie powściągliwy, jakby kontrola emocji byłą kwestią życia i śmierci. Bohaterka w kilku scenach tłumaczy, że takiego właśnie zachowania się od niej oczekuje, że musi być przede wszystkim żywym symbolem, a dopiero potem – żoną, matką i siostrą. Podobnie jak w sezonie 1. i 2., królowa zostaje trochę przed widzem "wytłumaczona" ze swojej, krytykowanej często, oziębłości. To samo dotyczy zresztą księcia Karola. W 3. sezonie "The Crown" dorosły następca tronu jest nieśmiałym, wrażliwym młodzieńcem, który na skutek rodzinnych intryg nie może związać się z ukochaną kobietą. Właśnie te intrygi są jednym z powodów, dla których nie zgodziłabym się z dość popularnym przekonaniem, że serial wybiela mieszkańców Pałacu Buckingham. Choć scenarzyści rekonstruują pewne wydarzenia z bardziej osobistej perspektywy ich uczestników, szukają w nas empatii i zrozumienia, to równocześnie nie obawiają się pokazać nam Filipa czy Anny w chwilach największej słabości – gdy ten pierwszy publicznie skarży się na złą sytuację materialną rodziny, a ta druga rozsiewa obraźliwe stereotypy na temat Walijczyków. Trzeci sezon "The Crown" ogląda się również nieco inaczej, gdyż po paru latach wertowania książek biograficznych, twórcy musieli zabrać się za tematy znane z prasy brukowej – chodzi oczywiście o wątek perypetii sercowych księcia Karola, starcia Małgorzaty z nieprzejednanym paparazzo, ale też o historię stopniowej merkantylizacji rodziny królewskiej. Widać to zwłaszcza w świetnej scenie, gdy lord Snowden przynosi Elżbiecie zestaw gadżetów z jej twarzą wyprodukowanych z okazji rocznicy koronacji – po raz pierwszy pokazano, że rodzina królewska staje się narodową marką.


Trzeci sezon "The Crown" jest udaną kontynuacją – nie ustępuje dotychczasowym opowieściom z brytyjskiego dworu, a pod pewnymi względami jest od nich lepszy. Świat wielowiekowej tradycji i dworskich intryg to również świat spraw błahych i typowych, których nie przyjmujemy z sarkastycznym uśmiechem. Chcę, żeby ludzie nas lubili, żeby czuli, że nas znają – przekonuje książę Filip. I choć scenariusz nie jest wykalkulowany na ocieplenie wizerunku rodziny Windsorów, serial z powodzeniem wspiera realizację tego pragnienia. 
1 10
Moja ocena sezonu 3:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Za ten serial odpowiadają poważni ludzie, mający do dyspozycji potężne pieniądze. Poprzednie sezony... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones