Recenzja serialu

Nawiedzony dwór w Bly (2020)
Mike Flanagan
Ciaran Foy
Henry Thomas
Benjamin Evan Ainsworth

ghost / love story

Mike Flanagan po dwóch latach powraca ze swoją antologią strachu i prezentuję nam zagmatwaną historię mieszkańców tajemniczego dworu Bly. Czy jednak nowy serial dorównuje swojemu udanemu
Mike Flanagan po dwóch latach powraca ze swoją antologią strachu i prezentuję nam zagmatwaną historię mieszkańców tajemniczego dworu Bly. Czy jednak nowy serial dorównuje swojemu udanemu poprzednikowi?

Fabuła "Nawiedzonego dworu w Bly" opiera się na klasycznym opowiadaniu grozy autorstwa Henry’ego Jamesa i przedstawia historię młodej nauczycielki (Victoria Pedretti), która obejmuje posadę guwernantki w posępnym dworze gdzieś na angielskiej wsi. Gdy dziewczyna poznaje dwoje swoich podopiecznych oraz resztę mieszkańców domostwa, powoli odkrywa, że gotycką posiadłość zamieszkują jeszcze inne istoty.


Na początku trzeba zaznaczyć jedną rzecz: nowy serial Netflixa nie jest horrorem. Podobnie jak w "Nawiedzonym domu na wzgórzu", tak i w tym przypadku wątki paranormalne i wszelkie kontakty z istotami nie z tej ziemi, są wyłącznie pretekstem do pokazania skomplikowanych relacji międzyludzkich, jednak, o ile poprzednia część antologii potrafiła wzbudzić niepokój i przyprawić o gęsią skórkę, "Dwór w Bly" zdaje się zupełnie nie przykładać wagi do straszenia widza. Nie da się tej produkcji odmówić gęstego klimatu, ale całości zdecydowanie bliżej do gotyckich historii miłosnych niż do kina grozy w dzisiejszej jego formie. Ci widzowie, którzy zachęceni nieco mylącą kampanią reklamową, zasiadając do seansu, będą oczekiwać pełnoprawnego horroru, zapewne zawiodą się już po kilkudziesięciu minutach. Gdy jednak będziemy oglądać nowe dzieło Flanagana, wiedząc, że to nic innego jak melodramat z elementami nadprzyrodzonymi, możemy naprawdę dobrze się bawić. 

Co nie znaczy, że druga część antologii o nawiedzonych domostwach jest pozbawiona wad. Co więcej, ma ich niestety całkiem sporo. Tempo akcji jest naprawdę niespieszne, dzieje się niewiele, a większość czasu ekranowego zajmują rozmowy między bohaterami. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie to, że w usta postaci czasem wkładane są wypowiedzi tak egzaltowane, że stają się nieco pretensjonalne i męczące. Wrażenie to potęguje też niepotrzebnie zagmatwana historia. Pod koniec seansu miałem poczucie, że to dwa osobne seriale zmontowane w jeden. 


Na szczęście łatwo przymknąć oko na pewne niedociągnięcia i zwrócić uwagę na paletę zalet tej produkcji, w której szczególnie wyróżnia się aktorstwo. Role są obsadzone fenomenalnie i, mimo wspomnianego fałszu w niektórych wypowiedziach, łatwo jest nam uwierzyć w tych bohaterów i poczuć do nich nić sympatii. Pod względem aktorstwa szczególnie błyszczy tutaj T'Nia Miller oraz aktorzy dziecięcy, zwłaszcza Benjamin Evan Ainsworth, który świetnie poradził sobie z dość wymagającą rolą.

"Nawiedzony dwór w Bly" z pewnością zawiedzie oczekiwania niektórych, bo w wielu kwestiach nie sięga poziomu pierwszego serialu i wydawać się może przegadany i niespójny. Warto jednak przewartościować oczekiwania względem tej produkcji i zatopić się w gęstym gotyckim klimacie, by otuleni ciepłym kocem, śledzić opowieść o stracie i miłości w każdej możliwej formie.
1 10
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones