Recenzja serialu

Na dobre i na złe (1999)
Maciej Dejczer
Ryszard Zatorski
Michał Żebrowski
Ilona Ostrowska

Polski Dr House, ostoja polskiej telewizji

"Na dobre i na złe" przez wiele lat bił rekordy popularności i wciąż po trzynastu latach zajmuje czwarte miejsce na liście najchętniej oglądanych seriali i utrzymuje się na poziomie około 6
"Na dobre i na złe" przez wiele lat bił rekordy popularności i wciąż po trzynastu latach zajmuje czwarte miejsce na liście najchętniej oglądanych seriali i utrzymuje się na poziomie około 6 milionów widzów. Mam nadzieję, że serial jest popularny również za granicą, bo to jeden z nielicznych seriali, których nie musimy się wstydzić, a wręcz możemy się nim pochwalić. Stał się przebojem, każdy zna piosenkę tytułową, każdy o nim chociaż raz słyszał, wiele osób lubi zjeść sobie przy nim niedzielny obiadek. Po kilku latach poziom odcinków znacznie się obniżył, ale mimo to i tak serial był bardzo atrakcyjny, a teraz stale podnosi się jego poziom, z odcinka na odcinek jest coraz lepiej, fabuła jest ciekawsza, a na dodatek zaczęto stosować efekty specjalne, słabe, ale jednak zaczęto ich używać.

Scenarzyści zmieniają się jak w kalejdoskopie. Fabuła każdego odcinka opiera się na ukazaniu starań lekarzy z chorobami pacjentów oraz ich życia prywatnego. Od września 2011 odcinki zrobiły się ciekawsze, lepiej dopracowane techniczne, poziom serialu się podniósł i mam nadzieję, że stale będzie się podnosił. Muszę jednak zarzucić scenarzystom, że wtrącają w fabułę bardzo monotonne sceny z życia bohaterów i chwilami wydaje się, że jest to wyciąganie widza na kasę. Jeszcze wadą scenariusza jest to, że wiele elementów jest bardzo przewidywalnych.

Teraz może przejdźmy do technicznej strony filmu. Muzyka Krzesimira Dębskiego jest wspaniała, jest najlepsza ze wszystkich serialów polskich i kompozytor zasługuje na wiele prestiżowych nagród. Utwory pozostałych kompozytorów znalazły się w serialu moim zdaniem przez pomyłkę. Zdjęcia z roku na rok są coraz lepsze, a ostatnio są naprawdę bardzo dobre, a w dodatku zaczęto stosować efekty specjalne. 

Sporym atutem serialu jest gra aktorska. Sporym zaskoczeniem było to, że w ostatnich dniach do obsady dołączył Michał Żebrowski. Nagrodzony Złotymi Kaczkami mistrz aktorstwa wciela się w rolę profesora Falkowicza, prawdopodobnie złego charakteru. Aktor gra bardzo dobrze, zresztą jak w każdym filmie. Małgorzata Foremniak ostatnimi czasy zaczęła grać bardzo sztywno. Aktorkę stać na więcej, ale widać, że jej się nie chce, moim zdaniem to czas, aby odeszła z obsady. Artur Żmijewski gra bardzo dobrze, choć chwilami jest sztuczny, ale serial nie pozwala mu pokazać swoich możliwości. Na pochwałę zasługuje Bartosz Opania, który wykreował postać, bardzo przypominającą Doktora House, wykreował zawadiackiego, bezczelnego, zabawnego doktora. Reszta aktorów nie rzuca się w oczy, chociaż grają bardzo dobrze.

"Na dobre i na złe" jest jednym z najlepszych polskich produkcji telewizyjnych, który ostatnimi czasy stale podnosi swój poziom i w przeciwieństwie do innych polskich "seriali" nie musimy się go wstydzić, wręcz możemy się nim chwalić. Serial zasługuje na nagrody, zwłaszcza za muzykę Krzesimira Dębskiego. Gorąco go każdemu polecam. To miły, lekki i bardzo ciekawy serial.
1 10
Moja ocena serialu:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones