Więcej dobrego niż złego, czyli światełko w tunelu dla polskiej kinematografii

Prowadzenie fabuły niejednokrotnie przerastało początkujących reżyserów, przez co dobre pomysły były grzebane, zanim zdążyły się rozkręcić. Jurkowski i Hucz zdają sobie z tego sprawę i nie
Radość rozpiera moje serce za każdym razem, gdy widzę, że młodzi i kreatywni twórcy dostają szansę na realizację swoich marzeń i stawiają kolejne kroki zbliżające ich do wyznaczonego celu. Tym bardziej twórcy, których poczynania śledzę od lat, kibicując i wspierając. Jan Jurkowski i Marek Hucz – założyciele Grupy Filmowej Darwin – niewątpliwie zaliczają się do wyżej opisanej grupy ludzi, przez co na premierę "Wielkich teorii Darwina" czekałam z równie "wielkimi" oczekiwaniami. W tym miejscu nasuwa się pytanie: czy duet z Warszawy zdołał udźwignąć tę produkcję?

Prowadzenie fabuły niejednokrotnie przerastało początkujących reżyserów, przez co dobre pomysły były grzebane, zanim zdążyły się rozkręcić. Jurkowski i Hucz zdają sobie z tego sprawę i nie porywają się z przysłowiową motyką na Słońce. Twórcy postawili na autonomiczne, zamknięte historie i rozwiązywanie wątków w obrębie jednego odcinka. Dzięki temu dostaliśmy aż pięć różnych scenariuszy w jednej produkcji.

G.F. Darwin bawi się i eksperymentuje z formą, zabierając nas w podróż po różnych gatunkach i stylach filmowych. Na pierwszy ogień idą dwa, moim zdaniem najlepsze, pomysły – Star Trek z rodzimego podwórka, czyli perypetie załogi polskiego statku kosmicznego "S.F. Grunwald" oraz wyprawa króla Władysława Jagiełły i jego giermka.

Każdy, kto miał okazję porozmawiać z Jankiem lub Markiem, zapewne zauważył ich zamiłowanie do sci-fi i kina przygodowego. Widać, że w tych konkretnych gatunkach zarówno reżyser, jak i scenarzysta czują się jak ryby w wodzie, bo wyżej wymienione historie prezentują się zdecydowanie najlepiej ze wszystkich, które pojawiły się w programie. Charyzmatyczne postaci, zgrabnie poprowadzone wątki, które swym absurdem budowały komediowy charakter oraz świetnie dobrana obsada aktorska sprawiły, że z wielką przyjemnością będę wracała do tych segmentów "Wielkich teorii".

Szczególny potencjał ma wyprawa Jagiełły, która wręcz domaga się kontynuacji i rozbudowania. Widzę tu zalążek naprawdę dobrego serialu przygodowego. Chciałabym zobaczyć tę historię prowadzoną z odcinka na odcinek. Wiem, że autorzy chcą tego samego, dlatego trzymam kciuki, bo podstawa wygląda obiecująco.

Do paczki "na plus" dorzućmy dwójkę złodziei, którzy nie błyszczą inteligencją. Przyznam, że lubię głupkowaty humor, a "Naga broń" to mój osobisty guilty pleasure. W przypadku Złodziei z "Wielkich teorii Darwina" spotykamy się z lekkim i przyjemnym scenariuszem, pełnym nawiązań do kina akcji. Innymi słowy—zgrabny pastisz filmów sensacyjnych.

Było pozytywnie, więc dla równowagi przejdźmy do słabych punków tego przedsięwzięcia, czyli agencja aktorska "Splendor". Pojawienie się znanych twarzy nie zmienia faktu, że dialogi są przeciętne, a akcja przestaje zaskakiwać już po drugim odcinku. Momentami znajdziemy tam przebłyski dobrego pomysłu i świadomą konwencję powracającego niezadowolonego aktora i żyjących we własnej bajce braci Splendor nastawionych na zysk. Niestety cały segment wypada blado, bo o ile powtarzające się schematy, które zagrały przy okazji wątku Złodziei i były dobrym narzędziem umożliwiającym skupienie się twórców na zabawnej fabule i wyśmiewaniu popkulturalnych tropów, tutaj się nie sprawdziły.

Dodatkowo muszę zwrócić uwagę na niedbałą charakteryzację. Jan Jurkowski wcielający się w postać agenta gwiazd w swojej blond peruce wygląda co najmniej źle. Ci z Was, którzy śledzą poczynania Grupy Filmowej Darwin, na pewno kojarzą "Agenta 700", w którym to Grzegorz Zelcer grany przez Jurkowskiego również nosi blond fryzurę. Jednakże wygląda ona naturalnie i nie irytuje widza.Tutaj sztuczne włosy i za duże, brązowe soczewki odwracały moją uwagę od tego, co działo się w kadrze.

Na koniec zostawiłam przemyślenia jaskiniowców przy papierosie. Tu znów zawiodłam się na charakteryzacji. Patrząc na to, co dzieje się w tym segmencie na twarzach aktorów, mam wrażenie, że komuś nie zależało na szczegółach, albo nie chciało się ich dopracować. Niekształtna masa przyklejona do czoła, nie robi klimatu. Fabuła dość prosta, chwilami zabawna. Poprawna, ale nic więcej. Ot, coś pokroju filmu, o którym zapomina się na tydzień po seansie.

Reasumując, S.F. Grunwald, wyprawa króla Jagiełły i misja Złodziei to segmenty, dla których warto zobaczyć tę produkcję. Ciekawy pomysł, wciągający scenariusz, utalentowani aktorzy, zabawne sytuacje, świetna scenografia i charakteryzacje.

Mimo drobnych potknięć Grupa Filmowa Darwin wykonała naprawdę dobrą robotę. "Wielkie teorie Darwina" to program, który jest światełkiem w tunelu dla polskiej kinematografii i daje nadzieję, że pewnego dnia zobaczymy bardzo dobry, serial lub film przygodowy, który podbije nasze rodzime kino.

Twórcom życzę dalszego rozwoju i spełnianiu się w produkcji filmowej.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones