Zostań na chwilę i posłuchaj...

Pastisz z narracji w grach komputerowych, który nie tylko wielokrotnie cię rozśmieszy, ale i skłoni do refleksji.
Czy chcecie usłyszeć historię? Historię o prawdziwym bohaterze, człowieku, który zmagał się z trudami życia codziennego, człowieku z krwi i kości, takim jak Wy? Słyszeliście Przypowieść o Stanleyu? Niektórzy mogą twierdzić, że poznali ją już w 2011 roku i wcale nie będą się mylić. Ale dwa lata później dane nam zostało usłyszeć prawdziwą, znacznie piękniejszą wersję, dodatkowo uzupełnioną o wiele wątków. O tej nie słyszeliście? No to zabieram się do opowieści.




Jak już powiedziałem, Stanley to bohater jakich mało. Zwykły, szary wręcz mężczyzna pracujący w biurze, a jego zadanie ogranicza się do przepisywania całymi dniami numerów, które wyświetlą się na ekranie komputera. Rutyna to jego życie - spanie, praca, lunch, praca, telewizja, spanie. Nie uważasz, że to ciekawa codzienność? Stanley jako introwertyk ma inne zdanie, jest szczęśliwy. Jednak jego wewnętrzny spokój zostaje zakłócony, gdy pewnego dnia zjawia się w pracy, a tam nie zastaje ani żywego ducha. Kompletnie pusto; co gorsza, gdy siada przed swym leciwym pecetem, żadne rozkazy, czy klawisze do wciśnięcia się nie pojawiają. Teraz to tylko od niego zależy, jak dalej potoczy się ta przypowieść.




Słyszysz Stanley? Możesz zrobić co tylko zechcesz! Dałem ci wolną wolę, możesz choćby dalej gnuśnieć w tym swoim biurze i nigdy z niego nie wyjść, jeśli tego sobie życzysz. Ja tutaj jestem tylko narratorem, mogę co najwyżej dodawać od siebie różne rzeczy, wymyślać na bieżąco nowe... I wcale nie są to kłamstwa, ja po prostu używam hiperboli; urozmaicam Twoją historię!





Och, jednak postanowiłeś wyjść ze swojego ciasnego pokoiku? No to ja będę komentował wszystko, co tylko zrobisz i nic na to nie poradzisz! Na przykład, Stanley obmacał wszystkie komputery w poszukiwaniu dodatkowego dialogu. Stanley zapauzował historię. Teraz odpauzował - długo to zajęło! Stanley skręcił w lewo. W drugie lewo gamoniu! No masz, jakbyś skręcił w lewo, załapał byś się na przygodę życia, a tak... czeka Cię śmierć w straszliwych mękach. No cóż, nie brzmi to najlepiej, więc może zacznijmy od samego początku. "Pewnego dnia Stanley zjawia się w pracy, a tam nie zastaje ani żywego ducha..."




Niech Stanley teraz pomyśli nad swoimi wyborami, a ja wrócę do opowiadania wam o innych aspektach jego przygód. Poza tym, że przygotowałem aż 16 różnych zakończeń (moje ulubione ma miejsce w Szafce na Miotły), zadbałem też, by wszystko to pięknie wyglądało... dajmy na to, jak Portal 2. A że same widoki klimatu nie robią, postarałem się też o niezwykle charyzmatyczny głos (brzmię identycznie jak Kevan Brighting) i odpowiednią do dziejącej się akcji muzykę.




Mam już kończyć? Bez przesady, to bardzo krótkie historie! Na każde z zakończeń potrzebuję od 10 do 20 minut. By poznać Przypowieść Stanleya bardzo dobrze, musicie poświęcić jedynie dwie, trzy godziny, chyba nie proszę o wiele? Żeby utrzymać jeszcze przez chwilę waszą uwagę, dodam tylko jedno. Będę sobie stroił żarty głównie z gier komputerowych, starych i nowych. Wśród słuchaczy mam przede wszystkim wieloletnich graczy, więc im będzie się podobało najbardziej. O nie, Stanley znowu namieszał, nawet nie pamiętam gdzie to ja byłem...
Jeszcze raz od nowa... "Pewnego dnia Stanley zjawia się w pracy, a tam nie zastaje ani żywego ducha...".
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones