Krew się polała

Rozgrywka polega na dotarciu do celu w dość liniowym świecie. Po drodze za pomocą różnego rodzaju pukawek pokonujemy kolejnych przeciwników w postaci specyficznych zombie. Amunicji jest mało.
Seria "Resident Evil" liczy już sobie prawie 25 lat. Ćwierćwiecze w tej branży to nie byle co. Rzadko która marka po takim czasie pozostaje wciąż żywa i rozchwytywana. Ta oczywiście miała swoje wzloty i upadki. Innymi słowy lepsze i gorsze odsłony. Gdy zabierałem się za "Resident Evil 4", liczyłem na coś porządnego. W końcu od pierwszych trzech części minęło sporo czasu. Powiew świeżości był raczej pewny.


Pod względem oprawy graficznej musimy mówić o ładnym produkcie, gdyż tak jest. Jednak dopiero po nieco spóźnionej i większej łatce. Osobiście ogrywałem wersję pecetową już po liftingu. Modele postaci, otoczenie, wrogowie i wszystko inne wygląda zacnie. Podobnie jest z brzmieniem. Muzyka jest minimalistyczna, ale pasuje to do klimatu survival horroru. Technicznie "Resident Evil 4" broni się świetnie. Nie wymagał swego czasu jakiegoś potężnego peceta. W dodatku działał płynnie i stabilnie. Być może poza sekwencją ze spadającym głazem.

Do dyspozycji dostaliśmy tryb jednoosobowy. Gracz wciela się w nim w postać Leona Kennedy’ego. Jest to postać dobrze znana z chociażby drugiej części, przez wielu uznawanych za najlepszą w historii serii. W czwartej ruszamy do Europy, aby odnaleźć zaginioną córkę prezydenta Stanów Zjednoczonych i zwrócić ją w jednym kawałku do domu. Rozgrywka dość znacznie się zmieniła. Zamiast statycznej kamery dostaliśmy pełnoprawną grę prowadzoną z perspektywy trzeciej osoby. Bardzo podoba mi się taki zabieg dewelopera. Dzięki temu "Resident Evil 4" lepiej straszy, a w tym gatunku to istotne. Kampania jest dość długa. Kupując grę na premierę, po jej przejściu nabywca na pewno nie odnosił wrażenia, że zmarnował pieniądze. W trakcie jej przechodzenia natkniemy się na kilka ciekawych zabiegów ze strony scenarzystów.


Rozgrywka polega na dotarciu do celu w dość liniowym świecie. Po drodze za pomocą różnego rodzaju pukawek pokonujemy kolejnych przeciwników w postaci specyficznych zombie. Amunicji jest mało. Warto mieć to na uwadze. "Resident Evil 4" to nie jest typowa strzelanina. Tutaj każdy pocisk ma znaczenie. W grze w klimatach survival horroru sprawdza się to genialnie. Sterowanie za pomocą myszki i klawiatury wypada dobrze, ale na padzie jest jeszcze lepiej. Rozgrywka jest dość urozmaicona. Poza standardowym strzelaniem znajdziemy kilka zagadek do rozwiązania, ucieczkę przed spadającym głazem i słynną misję eskortową, która na długo pozostanie w pamięci milionów graczy na całym świecie. Nie chcę zdradzać szczegółów. Najlepiej będzie, jeśli sami spróbujecie. Poza tymi wszystkimi plusami gra posiada kilka wad. Po pierwsze jest nią wysoki próg wejścia. Rozgrywka nie jest prosta. Wielu graczy na pewno się od niej odbije. Ja sam byłem tego bliski. Po drugie trochę za dużo tutaj powtórzeń. Bliźniaczo podobnych etapów mogłoby być o kilka mniej. Dubbing jest dobry, ale oczekiwałem więcej jakości.


Podsumowując, "Resident Evil 4" to bardzo dobra gra, w którą warto zagrać nawet po ponad 15 latach od jej premiery. Całkiem dobrze prezentuje się wersja pecetowa i na konsolach Sony PlayStation4 oraz Microsoft Xbox One. Jeśli mamy takie życzenie, to także mobilnie. "Resident Evil 4" można zakupić na smartfonach i konsoli Nintendo Switch. Opcji jest cała masa. Nie pozostaje wam nic innego. jak chwytać za portfel i cieszyć się przednią zabawą. Odczuwanie strachu także wskazane. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones