Recenzja gry

Rayman Origins (2011)
Michel Ancel
David Gasman

Szalona jazda w bajkowej krainie

W dzisiejszych czasach trudno jest znaleźć platformówkę, która porwałaby w wir niesamowitej przygody każdego, niezależnie od wieku, na wiele długich godzin. Osobom, które pamiętają gierki z
W dzisiejszych czasach trudno jest znaleźć platformówkę, która porwałaby w wir niesamowitej przygody każdego, niezależnie od wieku, na wiele długich godzin. Osobom, które pamiętają gierki z poprzedniej generacji (Spyro, Crash, Klonoa), i tym młodszym, co już dorastają z najnowszymi produktami, mam zaszczyt zaprezentować jedną z najlepszych gier platformowych naszych czasów. Oto "Rayman Origins".



"Rayman Origins" jest kolejną częścią bardzo popularnej i lubianej przez graczy serii, która zaczęła swój żywot w połowie lat 90. Pierwsza rzecz, jaka się rzuca w oczy, to przepiękna, kolorowa i mistrzowsko zaanimowana grafika dwuwymiarowa (nawiązanie do pierwszej części, która jako jedyna była w 2D, aż do czasu "Rayman Origins"). Ta gra udowadnia, że grafika 3D nie zawsze musi być lepsza i bardziej atrakcyjna od 2D, która w tym przypadku prezentuje naprawdę wysoki poziom. Miłośnicy kolorowych krain i temu podobne będą w siódmym niebie.

Jeśli chodzi o gameplay, to w tym wypadku przyjdzie nam się wcielić nie tylko w Raymana, ale też jego przyjaciół (Globox i dwóch Teensienów), a to, kim zagramy, zależy tylko od woli gracza. Fabuła w tej grze praktycznie nie istnieje. Rayman i spółka odpoczywają sobie z pozoru spokojnie i tym swoim "spokojem" dokuczają babci z podziemnego świata, która zamyka ich w klatce. Oczywiście się uwalniają z tego więzienia i zaczyna się zabawa na 200%. Przyjdzie nam się przedzierać przez około 60 pięknie zaprojektowanych, klimatycznych poziomów. Będziemy biegać, skakać, pokonywać złych zbirów i zbierać świecące się lumsy. Dzięki tym lumsom pod koniec poziomu dostaniemy elecoony, które w odpowiedniej ilości dadzą nam możliwość przejścia na następny poziom. Nie raz pojawi nam się "banan na twarzy", gdy zobaczymy nowe postacie, ich animacje i zachowanie, a czasem będziemy, łagodnie mówiąc, denerwować się  przy fiaskach. Dodatkową atrakcją i zarazem największą są etapy, w których gonimy skrzynkę. Tam to dopiero jest jazda bez trzymanki. Podczas całej szalonej przygody będzie nam towarzyszyć zapadająca w pamięć muzyka, a zwłaszcza utwory śpiewane przez lumsy. Czy gierka ma jakieś wady? Niestety tak.



Długością rozgrywki nie zachwyca (około 6-9 godzin), a po przejściu jej nie wiele jest do robienia. Dodatkowe atrakcje po przejściu w 100 procentach będą stopniowo odblokowywane nowe stroje dla bohaterów i po złapaniu wszystkich skrzyń sekretny poziom. Uważam, że jest to zdecydowanie zbyt mało jak na tak świetną grę. Kolejną wadą może być czasami zbyt wysoki poziom trudności niektórych etapów rozgrywki. Dlatego ostrzegam, jeśli wasza pociecha będzie prosić o pomoc prosić, kontrolujcie się, gdyż może usłyszeć wiele niecenzuralnych słów.

Podsumowując. Gra poza paroma drobnymi wadami jest grą niesamowicie dobrą. Już dawno nie miałem okazji pograć w tak wesołą platformówkę i zarazem tak relaksującą po ciężkim dniu pracy. Jeśli szukasz jakiegoś dobrego platformera (wyszła w wersji na PS3, Xbox 360, PS Vita oraz pecety), to nie zastanawiaj się. Tylko od razu załatw sobie "Rayman Origins" i baw się jak nigdy dotąd.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones