Recenzja filmu

Watchmen. Strażnicy (2009)
Zack Snyder
Malin Akerman
Billy Crudup

Sztuką jest dobrze zacząć i dotrwać tak do końca

"Watchmen" w reżyserii Zacka Snydera doskonale to odzwierciedla. Na komiks zwróciłem uwagę dopiero za sprawą powstającej ekranizacji. Żałuję, że nie zatknąłem się z nim wcześniej, bowiem słusznie
"Watchmen" w reżyserii Zacka Snydera doskonale to odzwierciedla. Na komiks zwróciłem uwagę dopiero za sprawą powstającej ekranizacji. Żałuję, że nie zatknąłem się z nim wcześniej, bowiem słusznie jest on uważany za arcydzieło w swoim gatunku. To nie walka, czy supermoce są tam najważniejsze, tylko psychika i dramat bohaterów. "Watchmen" doskonale ilustruje wszelkie minusy życia herosa oraz upadek społeczeństwa. Niestety film nie robi tego tak dobrze jak komiksowy oryginał. Może chciałem zbyt wiele, ale po świetnym pierwowzorze oczekuje się równie dobrej adaptacji. Przez pierwszą godzinę film staje na wysokości zadania, a nawet więcej – przebija oryginał. Film świetnie ilustrował zepsucie i patologie w społeczeństwie USA. Alternatywna rzeczywistość wcale nie różni się tak bardzo od naszej. Charaktery ludzi pozostają te same, tak samo złe, dlatego Komediant jest tym, kim jest, dlatego Rorschach zachowuje się tak, a nie inaczej. Dlatego zostali oni bohaterami w maskach i z tego samego powodu Edward Blake wiedział, że nic z tego nie wyjdzie. Świetna w każdym aspekcie scena zabójstwa Komedianta, a następnie znakomita czołówka, ilustrująca (z pewną dozą ironii) historię herosów sprawiły, że pomyślałem, iż oglądam arcydzieło. Dalszy ciąg filmu mnie w tym przekonaniu utwierdzał, ale tylko do czasu. Ciężko określić przełomowy moment, ale mniej więcej po godzinie poziom filmu zaczyna spadać. Pojawiają się niedopracowane sceny. Milknie świetna (jak do tej pory) muzyka, a z filmu stopniowo uciekają cała magia wraz z ironią i klimatem. Również tempo akcji znacząco zwalnia. Po mocnym, pierwszym uderzeniu mamy stagnację. Na szczęście nie trwa ona do końca. Przy zakończeniu (lepszym od komiksowego) film znowu nabiera troszkę, żywszego tempa, ale wciąż brak tego świetnego, początkowego klimatu. Największym minusem filmu jest historia Ozymandiasza. To jeden z czołowych bohaterów filmu, ale jego wątek został potraktowany po macoszemu. Nie znamy, ani jego przeszłości, ani motywów jego działania. Wszystko zostało maksymalnie skrócone Przez to film został znacznie spłycony, a fabuła mocno podkopana. Całości dopełnia także niedopracowanie postaci Doktora Manhattana. Film nie ilustruje jego deformacji psychicznej tak dobrze jak oryginał. Najważniejsze momenty zostały pokazane, ale zabrakło im tej komiksowej wymowy. Bardzo dobrze poprowadzono, za to, wątki Nocnego Puchacza i Jedwabnej Zjawy. Postacie te wypadły ciekawiej niż w komiksie. W filmie wysuwają się na pierwszy plan, wyszło im to zdecydowanie na dobre. Tu nie ma mowy o żadnych potknięciach. Podobnie jest przy Komediancie. Film pokazuje dokładnie tyle, ile potrzeba, wszystkie sceny z jego udziałem to perełki. Z Rorschachem, zaś na dwoje babka wróżyła. Scenarzyści nie pominęli nic ważnego, część scen z jego udziałem jest lepsza niż w komiksie (scena z porywaczem, zakończenie), ale niestety tyle samo scen wypada zdecydowanie gorzej (sceny w celi). Bilans wychodzi, więc na zero. "Watchmeni" udowadniają, że nie trzeba angażować do obsady samych gwiazd, aby zrobić dobry aktorsko film. Aktorstwo stoi tu na naprawdę dobrym poziomie. Wszystkie postacie są dobrze zagrane, co się rzadko zdarza. Najlepiej wypada Jeffrey Dean Morgan grający Komedianta. Wyciąga ze swojej postaci tyle ile się da. Aż żal, że scenarzyści nie dali mu więcej okazji do popisu. Dobrze spisał się Patrick Wilson. Jest bardzo przekonujący jako Nocny Puchacz, emerytowany heros i mężczyzna ogarnięty kryzysem wieku średniego. Na uwagę zasługuje Malin Akerman. Jej Jedwabna Zjawa jest równie dobra jak Puchacz Wilsona. Matthew Goode jako Ozymandiasz i Jackie Earle Haley jako Rorschach także nieźle zagrali. Najgorzej wypadł chyba Billy Crudup w roli Doktora Manhattana, ale ta rola była chyba najtrudniejsza, więc można mu to wybaczyć. Z resztą i tak trzyma poziom. Aktorom w "Watchmenach" nie można nic zarzucić. Od strony technicznej film jest dopracowany. Efekty specjalne stoją na najwyższym poziomie. Świecąca, niebieska postać Doktora Manhattana, scena pocałunku na tle bomby atomowej czy chociażby maska Rorschacha to pełen profesjonalizm. Większość walk pokazana jest w stylu: slow motion. Zwolnione tempo doskonale wpasowuje się w klimat filmu. Na uwagę zasługuje muzyka. Piosenki lecące w trakcie filmu budują niesamowity klimat (scena pogrzebu, seksu, zabójstwo Komedianta). Zdjęcia, również na najwyższym poziomie. "Watchmenów" ogląda i słucha się bardzo przyjemnie. To widowisko na miarę Batmanów Tima Burtona. Niestety po pewnym czasie operator i reżyser jakby zasypiają i cały ten czar mija. Należy wspomnieć, że film jest zaskakująco brutalny. Sceny gwałtu, morderstwa, szarpania kończyn (które nawiasem mówiąc są niewątpliwą zaletą filmu) są w "Watchmenach" na porządku dziennym, a hasła rzucane przez bohaterów zapadają w pamięć. Stanowczo nie jest to film dla dzieci. I dobrze, bo kategoria PG-13 do reszty pozbawiłaby film klimatu. Reasumując, "Watchmen" nie jest arcydziełem, choć miał do tego solidne podstawy. Wszystko zaczyna się genialnie, ale nie może wytrwać w tym stanie do końca. Film tylko dobry. 8/10
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zegar Zagłady wskazuje pięć minut do północy. Richard Nixon jest prezydentem Stanów Zjednoczonych już po... czytaj więcej
Komiks "Watchmen" Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa jest arcydziełem. Oczywiście posiada sporo cech,... czytaj więcej
Jestem świeżo po obejrzeniu wersji reżyserskiej tego filmu i być może pod wpływem emocji stawiam mu... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones