Recenzja filmu

Ty i ja (2008)
Ajay Devgn
Kajol
Ajay Devgn

Ty i ja, czyli część numer 1 i numer 2

Bollywood stał się ostatnio bardzo popularny - filmy z tej wytwórni są coraz bardziej dostępne i moda na nie dotarła także do Polski. Obejrzałam już kilkadziesiąt takich obrazów i kolejnym, z
Bollywood stał się ostatnio bardzo popularny - filmy z tej wytwórni są coraz bardziej dostępne i moda na nie dotarła także do Polski. Obejrzałam już kilkadziesiąt takich obrazów i kolejnym, z którym się zapoznałam był "Ty i ja" - dzieło debiutującego w roli reżysera i scenarzysty Ajaya Devgana, w którym wystąpił on sam i jego żona Kajol Devgan, po raz pierwszy grająca pod nazwiskiem męża. Wersji, którą zobaczyłam, daleko do ideału - słaba jakość i angielskie napisy, które pojawiały się i znikały, kiedy im się to żywnie podobało. Ale czego nie zrobi się dla swojej ulubionej aktorki, którą jest Kajol. "U, Me aur Hum" to historia miłości Ajaya i Piyi. Poznają się na luksusowym statku wycieczkowym - on jest psychiatrą, a ona barmanką. Oczywiście, jak to w melodramatach bywa, mężczyzna od razu zakochuje się w Piyi bez pamięci, a ona regularnie go zbywa i docina mu niemiłosiernie. On jednak się nie poddaje i z uporem walczy o swoje. W końcu i Piya zostaje trafiona strzałą Amora, między nią a Ajayem dochodzi do małej kłótni, jednak wszystko kończy się dobrze i zakochani biorą ślub. Zdaje się, że nic nie może zburzyć ich szczęścia, jednak wkrótce okazuje się, że Piya cierpi na poważną chorobę... "UMAH" dzieli się zasadniczo na dwie części - pierwsza to banalna komedia romantyczna, druga to dobry dramat. Pierwsza połowa jest beznadziejna i to przez duże "B". Widzimy w niej wiecznie oszołomionego psychiatrę z permanentnie otwartym fizysem, który dwoi się i troi, by zdobyć wymarzoną dziewczynę. Posyła jej kwiaty, częstuje czekoladkami z likierem i udziela darmowych lekcji salsy. Ajay jako amant jest marny, marny i jeszcze raz marny, a powinno być mu łatwiej, gdyż Kajol to jego żona. Brakowało między nimi tej 'iskry' i widzowi trudno uwierzyć w miłość głównych bohaterów. Pierwsza część wynudziła mnie niemiłosiernie i zniesmaczyła topornymi zalotami Ajaya. Po sławetnym już napisie "Intermission" nastąpił zwrot o 180 stopni. Piya i Ajay są już małżeństwem, bardzo szczęśliwym zresztą, gdy z dziewczyną zaczyna się dziać coś złego. Diagnoza lekarzy jest porażająca: Piya cierpi na chorobę Alzheimera, choć ma zaledwie dwadzieścia osiem lat. Kajol miała tu duże pole do popisu i jak zwykle spisała się rewelacyjnie - znakomicie oddała postać swojej bohaterki i całkowicie przyćmiła męża, który nie dorasta jej do pięt. Moim zdaniem Kajol to jedna z najlepszych współczesnych aktorek i jej role zawsze są świetne: należy tu chociażby wspomnieć o "Fanaa" i "Czasem słońce, czasem deszcz". Oglądając "Ty i ja", trudno się oprzeć wrażeniu, że gdzieś się to już widziało. Nagle zapala się żarówka i na myśl przychodzi "Pamiętnik" - amerykańska produkcja z 2004 roku z Rachel McAdams i Ryanem Goslingiem w rolach głównych. Ajay Devgan, pisząc scenariusz do "UMAH" z całą pewnością inspirował się "Pamiętnikiem". Ponadto Ajay zajął się reżyserią i produkcją filmu oraz zagrał w nim główną rolę. Scenografię stworzył Samir Chanda; nie wiem, czy tylko mnie to dotyczy, ale podczas oglądania filmu prześladowały mnie takie kolory jak błękit, lila, biel i róż. Twórcy musieli coś pomajstrować przy kamerze, bo nawet u Claude'a Moneta morze nie jest aż tak turkusowe, a niebo tak jasne i błękitne. Muzyka Vishala Bharadwaja bardzo, ale to bardzo słaba: kompletnie nijaka i niewpadająca w ucho; piosenki niczym się nie wyróżniają, a przecież to bardzo ważny element każdego indyjskiego filmu. Na uwagę zasługuje jedynie utwór "Saiyaan", ale mam wrażenie, że został wklejony "na siłę", po to, by Kajol mogła trochę potańczyć. "Ty i ja" to film, który z pewnością nie zostanie długo w pamięci mimo genialnej Kajol. Ajay nie popisał się zbytnio, zarówno jeśli chodzi o reżyserię jak i grę aktorską. Osobom, które mają uczulenie na słodkie, pastelowe kolory, ten film mocno podziała na nerwy. Odradzam go także widzom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z indyjskim kinem - "UMAH" może nie jest zły, ale też nie bardzo dobry. Natomiast polecam go fanom Kajol i miłośnikom Bollywoodu.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones