Recenzja filmu

Trop (1985)
Jonathan Lynn
Tim Curry
Eileen Brennan

Raz, dwa, trzy... dziś mordercą będziesz Ty!

Przezabawny film w reżyserii Jonathana Lynna zaliczany jest do nurtu czarnej komedii kryminalnej i wydaje mi się, że w pewnym sensie nawiązuje do francuskiej i angielskiej fali intelektualnej lat
Przezabawny film w reżyserii Jonathana Lynna zaliczany jest do nurtu czarnej komedii kryminalnej i wydaje mi się, że w pewnym sensie nawiązuje do francuskiej i angielskiej fali intelektualnej lat 60. Rok 1954, miejsce akcji - samotne domostwo na odludziu. Tajemniczy właściciel zaprasza na uroczystą kolację 6 osób - 3 kobiety i 3 mężczyzn. Kiedy goście przybywają na miejsce, okazuje się, że ich gospodarz został zamordowany, a na miejscu zastają jedynie kamerdynera i pokojówkę Yvette. Wszyscy są kompletnie zdezorientowani i niepewni, obawiają się niebezpieczeństwa i spoglądają na siebie z nieufnością. To wszak ludzie, którzy spotkali się pierwszy raz w życiu, kompletnie się nie znają i nie wiedzą, jakie motywy mogą nimi kierować. Atmosfera robi się gęsta od wzajemnych podejrzeń, bo przecież nikt nie zna mordercy, który prawdopodobnie z powodu ulewy nadal ukrywa się w rezydencji. Czy to któryś z gości? A może osoba trzecia, która obserwuje wszystkich z ukrycia, sprawnie pociągając za sznurki? Fabuła filmu jest bardzo skomplikowana, a akcja - pełna niejasności, niedomówień, nieco chaotyczna, więc wymaga dużej uwagi i skupienia, tym bardziej, że nasza wiedza nie jest większa od tej, którą posiadają bohaterowie na ekranie – reżyser nie podaje gotowych rozwiązań w postaci kadrów z postacią przemykającą przez główny hol z nożem w ręku. To właśnie czyni film Lynna tak wciągającym i pełnym napięcia. Zabawne wrażenie robi zachowanie wszystkich gości - widać, że się boją, nie ufają sobie, ale jednocześnie, pomimo strachu, cały czas dążą do poznania prawdy, co wywołuje jednak wiele zabawnych sytuacji. Inną zaletą obrazu jest fantastyczny, czarny humor. I tu brawa należą się szczególnie Timowi Curry'emu, który fantastycznie wcielił się w postać kamerdynera Wadswortha i nie raz już dowiódł swoich umiejętności komediowych. To on w głównej mierze przyczynił się do zbudowania na ekranie owego specyficznego klimatu. Nie wspominając już nawet o jego świetnym, sardonicznym uśmieszku i przebiegłych oczkach! Warto tu wspomnieć także o pięknej kobiecie i wspaniałej aktorce, jaką była Madeline Kahn (która zasłynęła w przezabawnych pastiszach Mela Brooksa) i Lesley Ann Warren. Mam wrażenie, że twórcy filmu postanowili zakpić sobie troszeczkę z klasycznego kryminału, parodiując najbardziej znane zabiegi, które mają doprowadzić widza do stanu skrajnego przerażenia i ekscytacji – tak więc, miejscem akcji jest wielki tajemniczy dom, koniecznie położony w bezludnej okolicy, akcja rozgrywa się przy silnej burzy i ulewie, w rezydencji przez chwilę nie ma prądu i panują kompletne ciemności, a grono podejrzanych, jak i ofiar stopniowo, ale nieubłaganie się powiększa. Dzięki temu, my sami, jako widzowie, obserwując rzeczone chwyty, zastosowane w konwencji komediowej, mamy świetną okazję do rozprawienia się z własnymi lękami. Przy tym wszystkim pozytywnie zaskakuje zakończenie całego filmu i wykorzystanie wielu różnych rozwiązań zagadki, które nasuwają się dzięki tak dużej liczbie bohaterów. Nie zamierzam go zdradzać, ale oprócz zabawnego wydźwięku, można je także potraktować jako lekko ironiczne, trochę żartobliwe studium namiętności, jakie pchają człowieka do zbrodni. Nie zmieniają się one od wieków – to zdrada, zazdrość i pieniądze. A sam obraz gorąco polecam wszystkim wielbicielom filmowych łamigłówek prezentowanych na szklanym ekranie i talentu Tima Curry'ego.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones