Recenzja filmu

Terminator 2: Dzień sądu (1991)
Tomasz Niezgoda
James Cameron
Arnold Schwarzenegger
Linda Hamilton

Sequel totalny

Ciężko wybrać opus magnum twórcy "Titanica", podobnie jak ciężko odpowiedzieć na pytanie, czy "Dzień sądu" jest lepszy od oryginału, bo to filmy o skrajnie różnych stylistykach, jednak w mojej
Pierwszy "Terminator" co prawda nie wspiął się na szczyt box office’u w 1984, ale stał się prawdziwym kulturowym fenomenem, który pozwolił jego twórcy zrealizowaćmistrzowską kontynuację "Obcego". W okresie szczytowej popularności austriackiego kulturysty było wiadome, że sequel jest tylko kwestią czasu. Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych wreszcie doszło do długo wyczekiwanej kontynuacji, cały świat po prostu oszalał na punkcie nowego hituCamerona.

T-800 (Arnold Schwarzenegger) android z przyszłości, po raz kolejny zostaje wysłany w przeszłość, tym razem jego misja polega na ochronie młodego JohnaConnora(Edward Furlong). Z kolei udoskonalony model zabójczej maszyny, T-1000 (Robert Patrick) ma za zadanie zlikwidować przyszłego przywódcę ruchu oporu. W tym samym czasie SarahConnor(Linda Hamilton), próbuje uciec ze szpitala dla umysłowo chorych.



Choć narracyjnie i fabularnie "Dzień sądu" to duchowy spadkobierca kultowego oryginału, stylistycznie oba dzieła bardzo się różnią. To, co jako pierwsze rzuca się w oczy, to rozmach. Pierwsza część była kinem stosunkowo kameralnym jak na możliwości Hollywood. "Dwójka" to z kolei ogromna superprodukcja, która wyznaczyła nowe standardy dla filmowych efektów specjalnych, montażu, udźwiękowienia, charakteryzacji i popisów kaskaderskich.

"Terminator 2: Dzień sądu" przypadł na okres apogeum filmowej popularnościArnolda Schwarzeneggera. W mojej ocenie Austriak stworzył tutaj swoją najlepszą kreację w karierze, a jego słynne 'Hasta la vista, baby' już dawno stało się czymś więcej niż tylko filmową kwestią. Na uwagę zasługuje również kreacjaLindy Hamilton, która w niczym już nie przypomina tej nieśmiałej i wystraszonej dziewczyny z pierwszej odsłony cyklu. Obok EllenRipley(seria "Obcy") to właśnie SarahConnorzajmuje najważniejsze miejsce wśród kobiecych bohaterek kina akcji.



Podobnie zresztą jak sam obraz, który dzisiaj wymienia się obok "Nowej nadziei", "Matriksa" i "Na drodze gniewu" jako jedno z najznamienitszych arcydzieł kina akcji.Cameronidealnie wyważył wszelkie proporcje, serwując nam film, który złotymi zgłoskami zapisał się w annałach X muzy. Sekwencja odbicia matki Johna ze szpitala oraz moment, w którym T-1000 wynurza się ze szpitalnej podłogi, na stałe wszedł już do kanonu filmowej ikonografii.

Ciężko wybrać opus magnum twórcy "Titanica", podobnie jak ciężko odpowiedzieć na pytanie, czy "Dzień sądu" jest lepszy od oryginału, bo to filmy o skrajnie różnych stylistykach, jednak w mojej ocenie to właśnie sequel obrazu 1984 wspólnie z "Parkiem Jurajskim"Spielbergawprowadził kino rozrywkowe w nową erę, a obok "Ojca chrzestnego 2" i "Decydującego starcia" jest najznakomitszą filmową kontynuacją, jaka kiedykolwiek powstała.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powstały w 1984 roku "Terminator" stał się niespodziewanym przebojem. O sequelu mówiło się zaraz po... czytaj więcej
Gdy w 1984 roku James Cameron nakręcił pierwszego "Terminatora", nikt łącznie z nim samym nie liczył na... czytaj więcej
Zwykło się mawiać, że kontynuacja przeboju nigdy nie dorówna pierwowzorowi. W dużej mierze to prawda,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones