Recenzja filmu

Skok życia (2003)
Brad Mirman
Harvey Keitel
Gérard Depardieu

Co za dużo przeciętnego kina, to niezdrowo

Ostatnio wiele filmów rozrywkowych to tak zwane filmy rabunkowe. Po sukcesie kasowym "Ocean's eleven" Soderbergha, twórcy zarówno zza oceanu, jak i z naszego kontynentu postanowili iść śladem
Ostatnio wiele filmów rozrywkowych to tak zwane filmy rabunkowe. Po sukcesie kasowym "Ocean's eleven" Soderbergha, twórcy zarówno zza oceanu, jak i z naszego kontynentu postanowili iść śladem Amerykanina i w konsekwencji dostaliśmy "mnogość tego samego". Jednym z nich jest właśnie Brad Mirman, debiutujący "Skokiem życia". Jego film może nie należy do stricte rabunkowych, acz zawiera wiele elementów, pozwalających na nadanie mu takiego miana. Po pierwsze: postaci. Niemal "klasyczne". Jest bowiem szef, grupka złodziei, zrabowany ważny osobnik i federalny - usiłujący schwytać rzezimieszków. Żadna z tych postaci nie wyróżnia się jednak niczym specjalnym, to ząb w ząb przerysowane schematy. Po drugie: zarys historii. Ta co prawda, nieco się komplikuje, widocznie reżyser stronił od nakręcenia czegoś w stu procentach ogranego, nie mogącego niczym zaskoczyć widza. Nie można jednak nie przyznać, iż cały "tok" akcji, mimo powikłań, łącznie z typowym "do bólu", "niespodziewanym" zakończeniem, przywołuje na myśl takie filmy jak: "Italian job", wspomniany "Ocean's eleven" i masę innych, powstałych ostatnimi czasy. Zresztą nawet te powikłania, zdają się już obowiązkowym punktem takich produkcji. A jak to często bywa - kiedy oglądamy coś po raz wtóry, zaczynamy czuć niechęć, znudzenie, a wszystkie zalety obrazu zanikają pod wpływem uciążliwego uczucia. Tak też stało się i w tym przypadku. W trakcie seansu czułem przesyt obrazami tego typu i właściwie miałem ochotę przerwać. Nie lubię powielania w kółko tego samego, twórcy robiący tak, manifestują - być może nieświadomie - pewną bezczynność, brak weny, inwencji. Nie można napisać zbyt wiele o grze aktorskiej, bo, o czym już wspomniałem, to produkcja bez wyróżniających się, barwnych postaci. Depardieu i Keitel choć należą bez wątpienia do dobrych artystów, tutaj nie mieli czym się wykazać. Wypadli zwyczajnie, niczym nie irytują, niczym nie zadziwiają. Podobnie reszta ekipy. Nie dopatrzyłem się żadnych błędów, drewnianych min, wszyscy wykonali swoją robotę na poziomie właściwym, a raczej wymaganym. Taka typowość postaci nasiliła jeszcze całą monotonię. Przy okazji warto napomknąć o Saidzie Taghmaoui, który w filmie wciela się w jednego z włamywaczy. Po "La haine" wiele osób wróżyło mu karierę. Widać źle się ukierunkował. Zarówno rola w tegorocznym "Hidalgo", wcześniejszych "Hideous Kinky" i "Three Kings" oraz właśnie w "Crime spree", nie przyniosły mu popularności. Szkoda, że tak marnie dobiera sobie repertuar, przez to pozostaje tylko kolejnym talentem, o niewykorzystanym potencjale. "Skok życia" to kolejny komediowy kryminał, opowiadający o skoku, złodziejach i ich wielkim sukcesie. Porównania do nietypowego, zaskakującego "Lock stock and two smoking barrels", są zdecydowanym nadużyciem. Można jednak obejrzeć, jeśli nie ma się dość takiego kina, nie czuje się całego "napływu" kryminalnych przeciętniaków. W innym wypadku nie radzę włączać. Dla mnie była to strata czasu.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones