Recenzja filmu

Sam (2001)
Jessie Nelson
Sean Penn
Michelle Pfeiffer

Poruszająca historia

"Sam" to historia prosta, ale mająca widzowi wiele do zaoferowania. Ten, kto się na tym filmie nie wzruszy, zapewne nie ma serca. Nawet najwięksi twardziele wymiękną i rozkleją niczym niemowlęta.
"Sam" to historia prosta, ale mająca widzowi wiele do zaoferowania. Ten, kto się na tym filmie nie wzruszy, zapewne nie ma serca. Nawet najwięksi twardziele wymiękną i rozkleją niczym niemowlęta.

Opóźniony umysłowo Sam (Sean Penn) w pojedynkę wychowuje córeczkę Lucy (Dakota Fanning). Gdy ta osiąga wiek 7 lat, zostaje odebrana ojcu przez pracowników opieki społecznej, którzy twierdzą, że jego upośledzenie dyskwalifikuje go jako rodzica. Aby odzyskać córkę mężczyzna chce wynająć najlepszego prawnika. Z pomocą przychodzi mu Rita Harrison (Michelle Pfeiffer), która decyduje się zająć jego sprawą całkowicie za darmo. Choć z początku robi to tylko, by udowodnić coś współpracownikom, po jakimś czasie bardzo angażuje się w sytuację Sama, oczarowana jego osobowością. Trudno się dziwić.

Postać Sama wzbudza sympatię widza już od pierwszej sceny. Niezależnie od swoich poglądów czy uprzedzeń, nie sposób mu nie kibicować. Jego szczere, pełne emocji oczęta urzekają w sposób hipnotyzujący. Ani przez chwilę nie mamy wątpliwości, że kocha on swoją córkę ponad wszystko. Wcielający się w tę rolę Sean Penn zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych aktorów. Sposób mówienia, mimika, gesty – dopracował swoją kreację pod każdym względem. Również młodziutka Dakota Fanning, bardzo autentyczna w roli Lucy, czy Michelle Pfeiffer, jako temperamentna, z pozoru nieczuła, ale jednak mająca w sobie wrażliwość pani adwokat, prezentują się znakomicie.

Scenariusz wydaje się perfekcyjny. Scenarzystom udało się zachować równowagę między komedią a dramatem. Z jednej strony mamy przejmujące sceny odgrywające się w sądzie, z drugiej zabawne perypetie życia codziennego Sama. Śmieszą zwłaszcza sceny z udziałem grupki jego nierozgarniętych, ale wiernych przyjaciół. Scenariusz jest jednak przede wszystkim nafaszerowany błyskotliwymi dialogami duetu Penn-Pfeiffer i to dzięki nim, moim zdaniem, należy się przynajmniej nominacja do Oscara.

Jakby tego wszystkiego było mało, nasze uszy cieszy znakomita ścieżka dźwiękowa, składająca się z największych przebojów zespołu "The Beatles". Dobrym posunięciem było nagranie ich w formie coverów, dzięki czemu nie zdominowały samego filmu, ale stanowiły pasujące do całości tło.

"Sam" to pozycja absolutnie obowiązkowa nie tylko dla fanów Penna, Pfeiffer
czy ckliwych historii. To film dla każdego. Nie ma w nim przemocy ani wulgaryzmów, więc nadaje się do oglądania całą rodziną. Jest emocjonujący i porusza problematyczny temat, ale głównie bawi i rozczula.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film "I am Sam" w reżyserii Jessie Nelson przedstawia historię opóźnionego w rozwoju Sama. Mężczyzna... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones