Recenzja filmu

Porywacz ciał (1945)
Robert Wise
Bela Lugosi
Sharyn Moffett

Leonardo da Vinci wieku XIX

Val Lewton był niezwykłym producentem z niebywałą intuicją. Wielbicielom znany jest dzięki fali klasycznych, wyrafinowanych horrorów początku lat 40., które łączy jego nazwisko. Faktem jednak
Val Lewton był niezwykłym producentem z niebywałą intuicją. Wielbicielom znany jest dzięki fali klasycznych, wyrafinowanych horrorów początku lat 40., które łączy jego nazwisko. Faktem jednak jest, że ów gatunek wiele mu zawdzięcza. A jeśli zdecydował się on na współpracę z takimi legendami, jak Boris Karloff i Bela Lugosi, to możliwości były dwie: mógł wyjść z tego kompletny gniot, bo wielkim trio nie uda się przeskoczyć własnej legendy lub czołowy przedstawiciel tego filmowego nurtu. Na szczęście, w tym przypadku mowa o drugiej z wymienionych sytuacji. Wielu ludzi uważa, że kościół katolicki i sztucznie stworzony kodeks moralny na przestrzeni stuleci hamowały rozwój nauki, w tym także medycyny. Krępowały, ponieważ wszelkie "eksperymenty" i sekcje zwłok były zabronione lub skutecznie ograniczane brakiem odpowiednich "eksponatów". Podobno sam wielki Leonardo da Vinci pod osłoną nocy wykopywał ludzkie ciała i zagłębiał na nich tajniki anatomii. Film Roberta Wise'a porusza tę kwestię, choć nie zajmuje się moralną stroną zagadnienia, ale człowiekiem, który decyduje się na podobny czyn w imię rozwoju nauki. Czy w takiej sytuacji można go potępić, skoro robi to w imię wyższych ideałów? Tego nie wiem, ale nie wszyscy słudzy Hipokratesa mieli równie szczytne cele. Niektórymi powodowała chorobliwa ambicja, chęć zdobycia sławy i uznania. A przy ich mrocznej przeszłości i niejasnych faktach w życiorysie dawało to połączenie iście diabelskie... Podobnie skomplikowaną osobowość miał doktor Mc'Farlane, mieszkający w Edynburgu światowej sławy lekarz. Aby umożliwić naukę anatomii swym studentom, korzystał z usług hieny cmentarnej – dorożkarza Greya. Ale ich związek nie polegał jedynie na wspólnocie interesów. Łączyły ich więzy o wiele silniejsze, bo związane z demonami przeszłości. Faktem jednak jest, że pozostawali w ścisłej współzależności, którą mogła przerwać jedynie śmierć... Tak też się stało.   Bo jeśli ludzie znają nawzajem swe tajemnice, to całe życie towarzyszy im strach. Podobnie było ze słynnym lekarzem. Ten kiedyś obiecujący, młody student uległ wpływom swego doświadczonego wykładowcy, trawionego gorączkową ambicją. Zapoznał się z procederem pozyskiwania ludzkich zwłok, rozumiał, jak wielkie daje mu on możliwości i kontynuował go przez całe życie, nie zauważając nawet, że powoli i nieświadomie stacza się w piekielną otchłań, pociągając za sobą ludzi, na których kiedyś mu zależało.   "Porywacz ciał" to ostatni film, w którym spotkały się dwie wyżej wspomniane legendy kina – Boris Karloff i Bela Lugosi. Stworzyli wspaniały duet, dwóch mężczyzn połączonych, jeśli można to tak nazwać, "wspólnotą interesów" i wzajemną znajomością skrzętnie skrywanych sekretów. Czuli do siebie jedynie nienawiść, gniew i strach. A kto nie odczuwałby strachu w kontakcie z hieną cmentarną, człowiekiem, dla którego miejsce to, jak również stary grób i ludzkie ciało, nie miały żadnych tajemnic? Człowiekiem, który egzystuje w nocy, a towarzyszy mu jedynie nikły blask świecy lub wąski krąg światła ulicznej latarni. Jego jedynym towarzyszem był koń, którego stukot kopyt na kamiennym bruku wywoływał dreszcze u wszystkich mieszkańców Edynburga, zanim rozpłynął się w tajemniczym mroku. Kto nie bałby się takiej postaci...? No kto...?  
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones