Recenzja filmu

Pejzaż we mgle (1988)
Theodoros Angelopoulos
Tania Palaiologou
Michalis Zeke

Grecja, jakiej nie znacie, kino, jakie pokochacie

Wiadomości otagowane słowem "Grecja" przewinęły się w ostatnich miesiącach we wszystkich serwisach ekonomicznych i finansowych. Okazało się, że kraina złocistych plaż i błękitnych mórz stoi na
Wiadomości otagowane słowem "Grecja" przewinęły się w ostatnich miesiącach we wszystkich serwisach ekonomicznych i finansowych. Okazało się, że kraina złocistych plaż i błękitnych mórz stoi na skraju bankructwa i chyli się ku upadkowi. Wizję spokojnego i dostatniego życia pod ciepłym słońcem nagle zaczęły przysłaniać wiadomości o masowych strajkach, bankrutujących spółkach i rosnących cenach. Pośród nawału tych informacji ci bardziej spostrzegawczy mogli dotrzeć do wiadomości o śmierci Theodorosa Angelopulosa. A że nazwisko to raczej w naszym kraju nie jest znane, wiadomość została zepchnięta gdzieś na margines serwisów informacyjnych. Tymczasem dla świata kinematografii to wielka strata, w końcu odszedł jeden z najbardziej magicznych przedstawicieli X Muzy. Człowiek, który już dawno pokazywał, że prawdziwa Grecja zdecydowanie różni się od Grecji z kolorowych folderów turystycznych.

Błoto, mgła, pochmurne niebo, szare krajobrazy, obskurne dworce, ponure krajobrazy, opustoszałe, szare miasteczka. Taki obraz zeusowego kraju wyłania nam się z filmu "Pejzaż we mgle". Reżyser ze swoją ojczyzną obchodzi się nad wyraz brutalnie, roztaczając wizję smutnej krainy, pogrążonej w marazmie i znużeniu. Senna i przygnębiająca atmosfera jest nieco przytłaczająca, potęguje nastrój dziwnej nostalgii i sentymentalnej pustki. W takim szarym otoczeniu reżyser rozlicza się z krajem i społeczeństwem, pogrążonym w kryzysie. Nie tym ekonomicznym. Tym znacznie gorszym, kryzysie duchowym. Za naszych przewodników służy rodzeństwo Voula i Alexander. Bohaterowie to jeszcze dzieci, które nie do końca rozumieją problemy dorosłych i skupiają się na swoim własnym celu. Ruszają w samotną podróż do Niemiec, aby odnaleźć swego ojca. Ich wędrówka jest czysto symboliczna, bo, jak się okazuje, ich "niemiecki" ojciec to tylko wymówka matki na kłopotliwe pytania typu "a czemu tata nie mieszka z nami?". Ekskursja dwójki dzieci to metafora podróży do ziemi obiecanej, jak wówczas postrzegano Niemcy. Podróż jest długa, mozolna, stawiająca całą górę problemów. Dzieci maszerują wytrwale, ich wiara w osiągnięcie celu wydaje się utopijna. Tym bardziej, że na swojej drodze spotykają spustoszone emocjonalnie społeczeństwo, które nie jest zbytnio zainteresowane ich losem. Mijani ludzie są bezbarwni, puści, obojętni. Idealnie wpisują się w krajobraz Grecji, jako kraju pozbawionego nadziei i  bezczynnie trwającego w swojej beznadziejnej egzystencji. Mamy więc grupkę podstarzałych aktorów przeżywających kryzys twórczy z powodu braku publiczności (symbol upadku kultury). Mamy grubiańskiego kierowcę ciężarówki, który gwałci naszą bohaterkę (cały kraj jawi nam się jako szare i brudne przemysłowe imperium, poprzecinane na wskroś błotnistymi drogami). Widzimy samotnego skrzypka, którego muzyki nikt nie chce słuchać, ludzi zajętych wyłącznie zabawą, niedostrzegających dziejącej się wokół nich krzywdy. Widzimy młodzież, która wydaje się być optymistyczna i pełna ideałów (Orestis). które jednak zostaną z niej wyssane albo przez wojsko (młody żołnierz na stacji kolejowej) albo przez postępującą kulturę masową (młodzi ludzie w barze, bujający się sennie w rytm zagranicznej muzyki). Niewinne dzieci podczas podroży demaskują wszystkie grzechy swego kraju i społeczeństwa. Wytrwała wędrówka to również symbol dorastania. Niesie za sobą odrobinę nadziei bo bohaterowie nie dają się wciągnąć w rozpadającą się społeczność, uparcie dążą do celu. Ich marzenia są idylliczne ale to ich nie zraża, będą odważnie walczyć o ich spełnienie. Nie mamy pewności czy im się uda, ale gorąco im kibicujemy. Jednocześnie budzą nasze współczucie, bo wiemy, że na końcu drogi, nie czeka na nich obiecana nagroda. Czy wobec tego możemy podejrzewać, że ich podróż od początku była głupia i bezsensowna? Czy może należy im się podziw? Przecież symbolizują nadejście nowego pokolenia - czystego i nieskrępowanego społecznymi wadami, dążącego do swych górnolotnych ideałów, ożywiającego skostniałe i upadłe społeczeństwo.

Pytań po seansie pozostaje wiele, jednak nie one są najważniejsze. Wydaje się bowiem, że warstwa symboliczna, drugie dno filmu, to tylko dodatek do reżyserskiej maestrii Theodorosa Angelopoulosa, który umiał przekazać swoją wizję świata i nawet najbrzydsze i najbardziej pospolite obrazy zamieniał w piękne dzieła sztuki. Magiczna scena wyłaniania się z oceanu betonowej dłoni, samotny skrzypek i jego wzruszająca melodia, kontrast pomiędzy bawiącymi się ludźmi a umierającym koniem. Każda z nich wzruszająca, piękna, niezwykła. Każda z nich potęguje nastrój uśpienia, przygnębienia i tęsknoty za lepszymi czasami. "Pejzaż we mgle", chociaż fabułą nie porywa, jest obrazem o niezwykłej sile oddziaływania. Spokojne i błahe obrazy w połączeniu ze wspaniałą muzyką i kunsztem reżysera przybierają na znaczeniu, ich prostota i ukazanie ich w takiej perspektywie daje efekt poruszający i łapiący za serce. Pod względem wizualnym i artystycznym "Pejzaż we mgle" może śmiało uchodzić za arcydzieło. Dla każdego, kto wyżej od scenariusza ceni sobie doznania estetyczne i duchowe, to pozycja obowiązkowa!
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones