Recenzja filmu

Narodziny gwiazdy (2018)
Bradley Cooper
Lady Gaga
Bradley Cooper

Narodziny Bradleya

Na szczególną uwagę zasługuje niesamowita oprawa dźwiękowa, która już od pierwszych minut przenosi nas w sam środek koncertowego widowiska.
O tym filmie było głośno jeszcze na długo, zanim zabrzmiał pierwszy klaps. W 2011 roku studio Warner Bros. angażujeClinta Eastwoodana stanowisku reżysera remake’u dramatu z 1937"AStar is Born". W roli głównej mamy zobaczyćBeyoncé Knowles, która miała już na koncie udany występ na dużym ekranie (nominacja do Złotego Globu za"Dreamgirls"). Pół roku później piosenkarka potwierdza w wywiadzie dla Reutersa, że spotkała się z reżyserem, aby omówić szczegóły projektu. Okres zdjęciowy zaplanowano już naluty 2012, jednak ciąża Beyoncé zmusza wytwórnię do przełożenia daty. W międzyczasie trwają poszukiwania odtwórcy roli męskiej.Leonardo DiCaprio, który grał niedawno u Eastwooda w filmie"J.Edgar" (2011) rezygnuje z otrzymanej od reżysera propozycji. Coraz głośniej zaczyna się mówić o obsadzeniu zyskującego coraz to większą popularnośćBradleya Coopera. Pod koniec 2012 główna gwiazda widowiska rezygnuje i scenariusz ponownie idzie w odstawkę. W marcu 2015 sam Clint Eastwood opuszcza projekt i oddaje reżyserskie stery Bradleyowi. Pojawiają się doniesienia o ponownym angażu Beyoncé. Na skutek braku porozumienia pomiędzy piosenkarką a włodarzami Warnera wkwestii jej wynagrodzenia, projekt ponownie traci swoją tytułową gwiazdę. Kilka miesięcy późniejLady Gaganiespodziewanie wygrywa casting na główną rolę i twórcy mogą wreszcie zacząć produkcję filmu.



Jeśli ktokolwiek z was widział którąkolwiek z trzech wcześniejszych wersji "Narodzin Gwiazdy" (1937, 1954 i 1976) informuję, że schemat fabularny tej historii jest dokładnie taki sam. Jackson Maine (Bradley Cooper) jest znanym piosenkarzem country, którego dni chwały zaczynają przygasać. Coraz częściej sięga po alkohol i narkotyki, zaś ciągłe koncerty stają się dla niego męczącą rutyną. Przez przypadek trafia do baru, gdzie swój debiutancki występ odbywa Ally (Lady Gaga). Dziewczyna, choć nieśmiała i niepewna siebie, jest obdarzona niezwykłym talentem wokalnym. Kiedy między tą dwójką wybucha płomienny romans, Maine postanawia pomóc Ally wyjść z cienia i pomaga osiągnąć dziewczynie sławę, o jakiej nawet nie śniła. Narodziny wschodzącej gwiazdy przyczyniają się do zapomnienia o obecnej…



Na szczególną uwagę zasługuje niesamowita oprawa dźwiękowa, która już od pierwszych minut przenosi nas w sam środek koncertowego widowiska. Co ciekawe, ścieżka dźwiękowa znacznie się różni od tej, którą zakupimy w sklepie. Wynika to z faktu, że reżyser postawił na realizm i wszystkie koncertowe piosenki były nagrywane na żywo podczas zeszłorocznego festiwalu muzycznego Coachella. Tym samym możemy przez chwilę się poczuć jak uczestnicy tych wydarzeń i to chyba niepodważalny argument, aby się wybrać do kina (najlepiej jak to będzie duża sala). Kolejnym atutem jest porażająca rola Coopera. Osobiście uwielbiam kreacje bohaterów-outsiderów zmęczonych życiem, zupełnie nie pasujących do obecnego świata. Nieważne, ile razy taki motyw się pojawia, uważam, że każdy aktor może to przedstawić na swój sposób i wciąż wypaść równie przekonująco. To się nigdy nie nudzi. W połączeniu zamerykańskim akcentem chłopaka z Arizony oraz skrywanym talentem do śpiewania otrzymujemy najlepszą rolę w karierze Bradleya.



Wszystkich zastanawiających się o Lady Gagę, uspokajam: to była dobra zmiana! Minęły czasy gwiazdy muzyki pop co wzbudzała kontrowersje z każdym kolejnym teledyskiem. Stefani, bo tak brzmi jej prawdziwe imię, się zmieniła i najlepiej niech pozostanie tu, gdzie się obecnie znajduje. Nie będę się rozpisywał o jej warsztacie wokalnym, ponieważ wiemy, żeGaga ma ciekawą barwę głosu i potrafi śpiewać. Natomiast warto dodać w tym miejscu, żeposeansie będziemy woleli posłuchać Stefani na żywo aniżeli studyjnie. Kilka razy dapopis swoich umiejętności, aż ciarki przejdą wam po plecach z zachwytu. Ally, którą gra Gaga, ma problemy z niską samooceną i właśnie ta część jej kreacji wzbudzi w was sympatię do tej postaci. Cooperowi udało się osiągnąć z nią niepowtarzalną chemię, od której aż kipi. Ostatnimi czasy trudno o równie dobraną parę ekranową.


Tytuł mówi o narodzinach i ich doświadczamy, owszem, ale nie gwiazdy, tylko Aktora iReżysera! Wszystko bowiem się skupia wokół debiutującego za kamerą Bradleya Coopera. Kiedy piszę tę recenzję, Bradley otrzymał już trzy nominacje do przyszłorocznych Złotych Globów jako producent, reżyser i aktor. Nie każdy może się pochwalić takim debiutem. Przypuszczam, żegdyby ciężar reżyserii przypadł zatrudnionemu pierwotnie Clintowi Eastwoodowi, wykrzesano by z obecnego materiału film, który zmiękczyłby najbardziej zatwardziałe dusze. Wyszło podręcznikowo dobrze, czyli tzw. "solidne 7". Cooper kontynuuje zaistniały od jakiegoś czasu trend wśród aktorów na reżyserowanie filmów, w których występują. Sześć lat wcześniej "Operacja Argo"pokazała, że Ben Affleck lepiej sobie radzi po drugiej stronie kamery jako reżyser. W przeciwieństwie do Afflecka, Bradley Cooper postawił na swoją rolę i tym samym otworzył sobie furtkę do oscarowej statuetki; czego mu bardzo życzę. Reasumując, wybranie się do kina na "Narodziny gwiazdy" nie będzie stratą czasu. Już samo odsłuchanie koncertowej wersji "Shallow" i wielu innych piosenek w wykonaniu zarówno Bradleya, jak i Lady Gagi będzie warte tej wyprawy.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie wiem, czy ktoś napisał w ostatnim czasie podręcznik zatytułowany "Jak nakręcić hollywoodzki film?",... czytaj więcej
Wiele było opinii o tym filmie, zanim się on w ogóle pojawił. Wielu krytykowało Lady Gagę za to, że... czytaj więcej
Zawsze z obawą podchodzę do hollywoodzkiego kina, które przedstawia dla niego dość typową historię od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones