Recenzja filmu

Na ringu z rodziną (2019)

Trzeba przyznać, iż wrestling jest bardzo interesującą rozrywką sportową. Wychodzą dwie osoby lub więcej na ring i udają one, że walczą między sobą. Robią to jednak w tak widowiskowy sposób, że przyciągają do tego masę osób. Również cała otoczka wokół tych walk wpływa na dużą popularność wrestlingu.


Na przestrzeni lat filmy kilkukrotnie podejmowały tematykę wrestlingu, dla przykładu "Zapaśnik" czy "Nacho Libre". Nie zdarzało się jednak to zbyt często. Niniejsza produkcja skupia się właśnie na tej konkretnie rozrywce sportowej i, biorąc pod uwagę to, co wyżej napisałem, czyli że nie za często mamy do czynienia z filmami o tematyce wrestlingu, to daje nam mały powiew świeżości w zalewie tych wszystkich filmów o superbohaterach czy horrorów np. o zombie. Warto jeszcze zaznaczyć, iż historia opowiedziana w tym filmie nie jest wymysłem scenarzystów tylko wydarzyła się naprawdę. I muszę przyznać, że jest to kolejny doskonały przykład na to, że najlepsze scenariusze pisze samo życie.

Na początek zacznijmy może od fabuły, która prezentuje się następująco: Sarya oraz jej brat Zak są wychowani w rodzinie mocno związanej z wrestlingiem. Pewnego dnia oboje dostają niesamowitą szansę, aby wejść w zawodowy krąg WWE. Pech jednak chce, że jedynie Sarya się dostaje. W związku z tym musi ona opuścić rodzinę i samotnie stawić czoło brutalnemu światu.


No i cóż mogę rzec, historia  moim zdaniem jest naprawdę ciekawa i wciągająca. W głównej mierze koncentruje się ona na ukazaniu drogi do spełnienia marzeń oraz wszelakich problemów z tym związanych. Momentami ten film idzie w stronę dramatu, kiedy to na przykład pokazuje nam, jak brat naszej głównej bohaterki radzi sobie z tym, że nie udało mu się wejść do zawodowego kręgu WWE. Z kolei gdy mamy na ekranie całą naszą rodzinę wrestlerów, to bliżej temu filmowi do komedii. Humor tutaj co prawda nie jest jakiś wyszukany, ale naprawdę się sprawdza, choć pewnie niektórym nie przypadnie on do gustu. Mnie jednak on odpowiadał. Ponad to są też w tym filmie momenty, przez które robi się na sercu cieplej. Tak ogólnie muszę przyznać, że jest to dość ciepły film, po obejrzeniu którego każdy powinien poczuć się lepiej. Można wręcz powiedzieć, że to taki idealny film na jesienne wieczory.   

Teraz pora przyjrzeć się temu, jak wypada ten film pod względem aktorskim. No i cóż, muszę przyznać, że jeśli chodzi właśnie o aktorstwo, to stoi ono tutaj na bardzo wysokim poziomie. No, nie mam specjalnie do czego się przyczepić pod tym względem. Lena Headey, Nick Frost, Jack Lowden i Vince Vaughn spisali się po prostu świetnie, ale to Florence Pugh z całej obsady wypada najlepiej i obserwowanie jej na ekranie sprawia samą przyjemność. Dziewczyna jest po prostu rewelacyjna na ekranie i z całą pewnością ma przed sobą naprawdę świetną karierę aktorską. Warto odnotować również fakt, że występuje tutaj także Dwayne "The Rock" Johnson, który to gra samego siebie. Obsadzenie akurat jego w tym filmie, biorąc pod uwagę fakt, że swego czasu był on wrestlerem, a obecnie jest jednym z najbardziej popularnych aktorów, było według mnie bardzo dobrą decyzją, bo z całą pewnością więcej osób tym filmem powinno się zainteresować dzięki temu zabiegowi. Natomiast co do samych scen z jego udziałem, to w głównej mierze były one komediowe i wypadały bardzo dobrze.


Podsumowując, jest to naprawdę świetny i ciepły film z ciekawą historią oraz bardzo dobrą obsadą. W szczególności mam tutaj na myśli już wyżej wspomnianą Florence Pugh. Naprawdę warto dać szansę tej produkcji, bo może mile zaskoczyć, a osoby lubiące wrestling już w ogóle powinny się z nią zapoznać. Szczególnie dlatego, iż mogą wyłapać parę smaczków.