Jaka książka, taki film

Druga część "Millennium" nie zachwyca, jednak to nie tylko wina nowego reżysera, ale i ekranizowanego pierwowzoru. Książkę pochłania się w kilka godzin, a film ogląda bez znudzenia, jednak czegoś
Druga część "Millennium" nie zachwyca, jednak to nie tylko wina nowego reżysera, ale i ekranizowanego pierwowzoru. Książkę pochłania się w kilka godzin, a film ogląda bez znudzenia, jednak czegoś tu brakuje. Patrząc na całość obiektywnie, nie można jej według mnie ani skrytykować, ani popadać po seansie w zachwyt. O ile "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", było fabularną rewelacją o znakomitym klimacie, trzymającym w napięciu do ostatniej strony, do ostatniej minuty i do trzeciej w nocy, o tyle "Dziewczyna, która igrała z ogniem" broni się jedynie stylem Stiega Larssona.

Poruszane problemy upolityczniają się, a tajemnice przeszłości zdają się elementami spiskowej teorii dziejów, brakuje więc dramatyzmu, a przede wszystkim "Millennium" straciło swój mroczny klimat. Nie można reżysera Daniela Alfredsona i scenarzysty Jonasa Frykberga obwiniać o niższy poziom ekranizacji. Klika konkretnych zarzutów można oczywiście skierować pod adresem scenariusza, który sprawia, że motywy całkowicie spójne i logiczne w książce w filmie wydają się pozbawione sensu, jak na przykład historia akt, które posiadał Bjurman (Peter Andersson). Aż nieprzyzwoicie zostało okrojone policyjne śledztwo, rozterki prowadzącego śledztwo Jana Bublanskiego (Johan Kylén) co do winy bohaterki oraz medialna nagonka na Lisbeth (Noomi Rapace). Również Dragan Armanskij (Michalis Koutsogiannakis) stracił swój udział w fabule. Oczywiście w przypadku ekranizacji zawsze trzeba z czegoś zrezygnować, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z siedmiuset stronicową książką, w której w dodatku pojawiają się nawiązania do poprzedniej części (jak chociażby postać Harriet Vanger), jednak film Daniela Alfredsona ma ponad dwie godziny z czego część wypełniają dłużyzny, które w pierwszej części przynajmniej budowały klimat, a tutaj raczej niczemu nie służą. Spokojnie można było więcej wyciągnąć z książki i przedstawić sensowniej pewne wątki. 

Kwestia jeszcze dziwniejsza: duet Blomkvist (Michael Nyqvist) - Salander (Noomi Rapace) w duecie nie pojawia się tu ani razu, a solo zdecydowanie zbyt rzadko jak na dwugodzinny film. Szczerze mówiąc trudno mi powiedzieć, co wypełniało kolejny sceny, bo raczej nie główni bohaterowie, którzy jakoś stracili na wyrazistości. Trzeba oczywiście przyznać, że uładzona Lisbeth bez punk stylizacji okazała się być atrakcyjną kobietą, nawet jeśli miała na sobie bluzę w rozmiarze XXL. Dobrze wróży to karierze Noomi Rapace, która już otrzymała wiele propozycji w Hollywood. Miejmy tylko nadzieję, że po tak wspaniałej, wyrazistej roli, nie da z siebie zrobić gwiazdki przeciętnych amerykańskich produkcji.

Podsumowując, film nie jest tak rewelacyjny jak pierwsza część, jednak wina w tym również książki. Jednak mimo to pozostaje dobrą, skandynawską produkcją i pełnokrwistym kryminałem - Hollywood może pomarzyć o filmach tego formatu i wątpię, aby ktokolwiek spośród miłośników trylogii Larssona spojrzał przychylnym okiem na amerykańską wersję filmu z Danielem Craigiem w roli głównej.

Niestety jak na razie na DVD dostępna jest tylko szwedzka wersja filmu z angielskimi napisami. Nie wątpię, że hollywoodzka wersja "Girl with the Dragon Tattoo" trafi do zdecydowanie większej liczby widzów. Oczywiście ze szkodą dla skandynawskiego oryginału.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powieść "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" jej autor Stieg Larsson podzielił na rozdziały, a te... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones