Recenzja filmu

Lobster (2015)
Yórgos Lánthimos
Colin Farrell
Rachel Weisz

Koncert na alienację, niebieską kolor-korekcję i prawdy objawione bardzo dawno temu.

Pusta wizja pustki człowieka uciekającego przed pustką i miotającego się pomiędzy samotnością w pojedynkę i samotnością we dwoje. Kolejna ekspresja indywidualnej obsesji, która nic mnie nie
Pusta wizja pustki człowieka uciekającego przed pustką i miotającego się pomiędzy samotnością w pojedynkę i samotnością we dwoje. Kolejna ekspresja indywidualnej obsesji, która nic mnie nie obchodzi, pozostawiając jedynie zaciekawioną zaciekawieniem psychologa, badającego jeszcze jeden przypadek twórczego autyzmu, w jeszcze jednej nużącej odsłonie, tego samego, w kółko międlonego przez współczesną sztukę toposu alienacji.


Co mnie obchodzi spektakl introwersji odgrywany w typowym sosie sterylnej estetyki, zimnej kolor-korekcji, ze z góry założoną tezą "człowiek to monada bez okien"? To powiedział Leibniz niemal trzysta lat temu. Twierdzenie, że z "innym" można się spotkać tylko na gruncie krótkiej erotycznej fascynacji, albo powierzchownych podobieństw, to odkrycie silnie pachnące naftaliną. 

Rzekomo "przerażająca" wizja totalitarnej dystopii zmuszającej do łączenia się w pary przeraża mnie mniej więcej tak samo jak widok różowego kotka z gumy pływającego w wannie, gdzie kąpię moje dziecko. Zastanawia mnie niebywała zupełnie skłonność "festiwalowych twórców" do tworzenia tak sztucznych i wymyślonych w pocie czoła konstruktów, w świecie, który roi się od prawdziwych zagadek i dramatów.  Po co wymyślać bezpłodne metafory, które nie poruszają nikogo poza garstką hobbystów lubiących katować się deszyfrowaniem obsesji scenarzysty i reżysera? Co za "prawdy" odkrywa nam filmowa metafora?

Społeczeństwo potrzebuje par, żeby się mnożyć, bo to pożądane w społeczeństwie? Jest gotowe wymusić na samotnikach wiązanie się w pary bo nienawidzi indywidualistów? Gdzie są w tej wizji ci indywidualiści, praktykujący swoją unikalną egzystencję? To, co oglądamy, to galeria nudnych egoistów pomiędzy nudnymi egoistami. Może dobrze, że ich zamykają w obozie? Tylko dlaczego kara za samotność tak naprawdę jest nagrodą? Bo przecież "bycie zwierzęciem" jawi się tu jako bardziej ludzkie niż bycie pensjonariuszem hotelu czy klientem supermarketu.


Wiemy. Społeczeństwo jest opresyjne, konsumpcyjne, izoluje i alienuje, terroryzuje normami społecznymi, ogłupia ideologiami… Coś "odkrywczego" pominęłam? Co z wolnymi duchami? Uciekinierami z "hotelu-szpitala przemienienia"? W lesie buntowników mamy lustrzane odbicie tego samego. Uciekinierzy mają swoje rytuały, swoje tabu, swoje totalizmy, czyli nie różnią się bardziej od mieszkańców hotelu niż sekta od oficjalnej religii. Gdyby chociaż ten biedak, główny bohater wykłuł sobie ostatecznie oczy w geście solidarności ze swoją oślepioną wybranką... Może jako "monada bez okien" odzyskałby jakiś rodzaj wzroku wewnętrznego? Ale nie... To by było zbyt sentymentalne na Berlin, Cannes i Wenecję. Sentymentalizm to przecież tabu artystycznego kina. Jego fobia. Jeszcze jeden film z obrazoburczą tezą, której obrazoburczość zużyła się najpóźniej w latach 60. ubiegłego wieku. Teza brzmi "nie ma ucieczki z wnętrza monady bez okien". Tylko, czy po to, żeby wyartykułować to artykułowane tysiące razy postprawdę, musimy się męczyć przez dwie godziny, śledząc wlekącą się jak flaki z olejem sztuczność autystycznego świata? Niewykluczone, że to rodzaj terapii. Jeśli tak, film powinien trafić jako pomoc do gabinetów psychoanalitycznych.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Główny bohater filmu, David (Farrell), zostanie zamieniony w homara, jeśli w ciągu 45 dni pobytu w... czytaj więcej
Yorgos Lanthimos nie ma skrupułów. W swoich filmach z chirurgiczną precyzją tworzy zimne, nieprzyjazne... czytaj więcej
Kiedy Giorgos Lanthimos staje za kamerą, możemy mieć pewność, że seans nie będzie należał do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones