Recenzja filmu

Karzeł (1992)
Mark Jones
Warwick Davis
Jennifer Aniston

Jaki wzrost, taki zabójca

Zbierałem się do obejrzenia tego filmu przez kilka lat (co najmniej przez dekadę). Ostatnio wpadłem jednak w cug nadrabiania zaległości z kina (a raczej z VHS-u) spod znaku szmiry i tandety,
Zbierałem się do obejrzenia tego filmu przez kilka lat (co najmniej przez dekadę). Ostatnio wpadłem jednak w cug nadrabiania zaległości z kina (a raczej z VHS-u) spod znaku szmiry i tandety, dzięki czemu "Karzeł" w końcu doczekał się projekcji.

Przyznam, że okres zbierania się do obejrzenia "Karła" poprzedzał okres przekonania, że już ten film widziałem. Miałem w pamięci kilka kadrów z irlandzkiej wsi, gdzie mieszkali mali ludzie i przerażające zjawy, ale w końcu odkryłem, że to obrazy z "horroru familijnego" - "Darby O'Gill and the Little People". Kolejne przełożenie terminu obejrzenia "Leprechauna" (polskie tłumaczenie znowu nie zawiodło...) wynikało z mojej irlandzkiej banicji - gwarantuję wam, że praca w fabryce maszyn do dojenia krów ma bez porównania straszniejszy scenariusz niż debiut Marka Jonesa. Oglądanie tego przeklętego skrzata na co dzień (występującego na wszystkim, od tandetnych breloków po alkohole) było jak pozostający na długo w pamięci horror psychologiczny w porównaniu z byle ganianiem za Jennifer Aniston. Zresztą głównie przez nią ostatecznie zmobilizowałem się i nie zawiodła mnie - nawet w tak starym filmie to postać musiała dostosować się do niej, a nie jej gra aktorska do postaci, dzięki czemu na ekranie mamy starą dobrą Rachel Green.

Recenzja nie jest od przytaczania fabuły, ale nie będę was oszukiwał - i tak nie byłoby czego przytaczać. Każdy, kto kiedykolwiek słyszał o leprechaunie i jego garncu złota na końcu tęczy bez trudu odgadnie za co będą ginąć bohaterowie tego slashera, a przynajmniej filmu podającego się za slasher. W wielu opisach pada to dookreślenie gatunku, jednak trupów jest tutaj jak na lekarstwo, rzekłbym nawet, że w Polsce lekarstwa są tak drogie, że dokonują maskary na szerszą skalę niż tytułowy karzeł. Jakie są tego konsekwencje? Nuda, nuda i po stokroć nuda. Zabicie przez skręcenie karku? To dobre dla Stallone'a. Trup wiszący w windzie bez sceny morderstwa? To dobre dla "Gęsiej skórki"! A do tego banalny wątek flirtu nastolatków i absolutny klasyk kina familijnego - przyjaźń między dzieckiem w wieku szkolnym i nieco zacofanym umysłowo dorosłym.

Najbardziej dziwi mnie jednak, że tak wiele osób bulwersuje się, gdy horrorowym zabójcą są pomidory, opona, ryjówki czy prezerwatywy, a z metra cięty skrzat w fatalnym stroju stawiany jest na równi obok Jasona Voorheesa czy Michaela Myersa. W dodatku czwarta część nosi podtytuł "In space", a piąta "In the hood", co zdaje się być gorszymi pomysłami niż wygwintowanie jeszcze jednego kontenera rur do konstrukcji maszyn dojących krowy.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wielu mieliśmy już w historii kina seryjnych morderców, często byli oryginalni, lecz naszego drogiego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones