Recenzja filmu

Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016)
Anthony Russo
Joe Russo
Chris Evans
Robert Downey Jr.

W hołdzie Franklinowi

Przed rozpoczęciem serii o Kapitanie Ameryce nie oczekiwałem wiele. Perspektywa opowieści o facecie ubranym w gwiazdki i sypiącym z rękawa sloganami o ojczyźnie była wystarczająco zniechęcają.
Benjamin Franklin powiedział kiedyś: "Gdy dla tymczasowego bezpieczeństwa zrezygnujemy z podstawowych wolności, nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego". Jego maksyma stała się dewizą wszelakiej maści ruchów liberalnych. Zaskakujące, że idea ta znalazła swojego sojusznika i odzwierciedlenie w uniwersum Kapitana Ameryki. Wątek kontroli, rządowych regulacji i nadużywania władzy, za cenę mglistego bezpieczeństwa został pokazany już w "Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz", ale pełen rozkwit zaliczył dopiero w najnowszym dziele Marvela, gdzie podział na drużynę Starka i Rogersa przebiega blisko dualistycznego podziału sceny politycznej w USA. Oryginalny podtytuł "Civil War" (skandalicznie przetłumaczony przez polskiego dystrybutora jako "Wojna bohaterów") doskonale oddaje sens całej opowieści.
Narastająca niechęć rządów wobec niekontrolowanej aktywności drużyny Avengersów, prowadzi do wdrożenia programu kontroli, który ma na celu rejestrację i pełną inwigilację bohaterów. Program, choć logicznie uzasadniony, budzi obawy Kapitana Ameryki (Chris Evans), który dostrzega w nim ograniczenie wolności i pozbawienie go odpowiedzialności za swoje czyny. Wobec przychylnej do projektu postawy Tonego Starka (Robert Downey Jr.), w drużynie wybucha konflikt podsycany dodatkowo przez trudną relację między Rogersem, a znanym z poprzedniej części Zimowym Zołnierzem (Sebastian Stan). 

Już na pierwszy rzut oka widać, że tym razem problem, który mają do rozwiązania bohaterowie, nie jest niczym nadprzyrodzonym, nieznanym ludzkości. Nie jest to opowieść o kosmitach, niszczeniu planet, superbohaterach. Casus Belli stanowi tutaj sprawa całkowicie przyziemna. Oto bowiem przeciwne strony reprezentują odwieczny problem ludzkości - ile wolności należy człowiekowi dać, albo raczej pytając przewrotnie, ile wolności można człowiekowi odebrać, w ramach funkcjonowania jakiejś większej społeczności. Na ile kolektyw i interes większej grupy ludzi, może być podstawą do angażowania się w prywatne decyzje jednostek. Każdy z nas zastanawiał się przynajmniej raz w życiu "dlaczego oni nam tego zakazują, przecież mam prawo podejmować decyzję, to moje życie, czyż nie?". Kapitan Ameryka nie daje odpowiedzi na to pytanie, ale najważniejsze jest to, że w ogóle je zadaje. Podnosi kwestię fundamentalną dla istnienia zdrowego społeczeństwa i choć w zamyśle film jest tylko czystą rozrywką, to jednak chwała braciom Russo za podbudowanie go warstwą ideologiczną. 

Ideologia ideologią, ale idąc na film Marvela oczekujemy wizualnej ekstazy, ciętych dialogów, eksplozji i dokładnie to dostajemy. Szybka akcja, dużo pościgów, kapitalne pojedynki wręcz, oraz budowana w tle intryga, która mnie osobiście, osobę niezaznajomioną z komiksowym pierwowzorem, wgniotła w fotel. Dość powiedzieć, że finał filmu jest tak gigantycznym zwrotem akcji, że spowodował niemałą konsternację na całej sali (mimo iż było to około 5 nad ranem!). Oklaski na stojąco za dwie postacie: Spidermana (Tom Holland) i Czarną Panterę (Chadwick Boseman). Ten pierwszy to istna perełka na ekranie, postać która ukradła cały film w 15 minut, najlepsza postać Petera Parkera jaką w kinie pokazano (zjada na śniadanie Andrew Garfielda i Tobeya Maguire'ae). Z niecierpliwością czekam na pełnometrażową ekranizację z udziałem tego aktora i scenarzystów. Drugi z kolei to facet, którego styl walki jest prawdziwą ucztą dla oka, kaskaderskim majstersztykiem. Na tle reszty superbohaterów kroku dotrzymuje mu jedynie Czarna Wdowa (niezastąpiona Scarlett Johansson). Sama postać Pantery to zresztą ciekawy materiał na osobny film i tu również byłbym wdzięczny, gdyby Marvel znalazł w budżecie miejsce i na tą opowieść, najlepiej wyreżyserowaną także przez braci Russo.

Jest oczywiście kilka słabych punktów, jak kompletnie niezrozumiały dla mnie sposób pokazywania się nazw miast na ekranie, dość powierzchownie potraktowana postać głównego antagonisty Zemo (Daniel Brühl). Poziomu scenariusza i aktorstwa nie trzyma niestety także muzyka, która co prawda nigdy nie była specjalnie mocną stroną filmów od Marvela, ale jednocześnie nigdy nie schodziła poniżej pewnego poziomu. Tutaj niebezpiecznie się do niego zbliżyła przez swoją miałkość i brak charakteru. Dodatkowo dużym nieporozumieniem jest dla mnie zaburzona proporcja w mocy bohaterów, konkretnie jednego. Vision (Paul Bettany), bo o nim mowa, ma na czole jeden z najpotężniejszych artefaktów we wszechświecie. Trudno zatem zrozumieć jak strona, (nie zdradzę która) mająca w swojej drużynie tego sympatycznego androida może przegrać jakiekolwiek bezpośrednie starcie. 

To wszystko nie umniejsza jednak filmowi jako jednemu z najlepszych w uniwersum. Regułą stało się dla Marvela, że trzecie części (poza niechlubnym wyjątkiem pierwszego "Spider-Mana") są najlepsze. Jeśli taki trend się utrzyma, z niecierpliwością będę wyczekiwał kontynuacji serii "Avengers". "Civil war" to utrzymany w dobrym tempie, świetnie poprowadzony blockbuster, podszyty ciekawą intrygą, ze świetnie zarysowanymi postaciami, warstwą ideologiczną godną serii "Igrzysk śmierci", znośnym humorem, z wisienką na torcie w postaci człowieka-pająka. Zawsze uważałem, że ocena filmu jest wypadkową oczekiwań i rzeczywistości. Przed rozpoczęciem serii o Kapitanie Ameryce nie oczekiwałem wiele. Perspektywa opowieści o facecie ubranym w gwiazdki i sypiącym z rękawa sloganami o ojczyźnie była wystarczająco zniechęcają. Przyznaję się jednak bez bicia, że dawno się tak srodze nie zawiodłem. Ostatnia część była świetną zabawą i godnym zwieńczeniem trylogii. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na to starcie wszyscy fani Marvela czekali od miesięcy. Nowy "Kapitan Ameryka" miał być inny niż... czytaj więcej
"Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów" to jeden z tych przypadków, w których zwiastun filmu jest znacznie... czytaj więcej
Oglądając dwie części "Avengerów", gdzie na jednym ekranie pojawili się wszyscy dotychczasowi bohaterowie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones