Recenzja filmu

Johnny (2022)
Daniel Jaroszek
Dawid Ogrodnik
Piotr Trojan

Wieczne lato kosztem prawdy

Mnie ta pogodowa karykaturalność dzieła nastawiła na komediowy odbiór, więc w momentach, gdzie należałoby uronić łezkę wzruszenia, ja raczej się ironicznie uśmiechałem. Z kolei moja towarzyszka
To byłby całkiem niezły film. Gdyby nie przejawiany przez większość polskich twórców kompleks wiecznego lata w Polsce, nawet nieraz (jak tutaj) kosztem prawdy historycznej.

Fabuła rozgrywa się w ostatnich miesiącach życia księdza Kaczkowskiego. Jeśli to faktycznie całe pół roku, zapowiadane jako możliwe maksimum przez lekarzy w jednej ze scen, wówczas mówimy o październiku, listopadzie, grudniu, styczniu, lutym i marcu. Więc przez może 15% czasu liście mogłoby być żółte lub czerwone, przez resztę drzewa powinny być łyse, a ludzie ubrani w grube kurtki. A tymczasem co? Lato w pełni, wszędzie zielono i ciepło, krótkie rękawki na wielu ujęciach. Zdjęcia kręcono – co jest niemal obowiązkowe dla zakompleksionej polskiej kinematografii – w sierpniu i wrześniu.

W dodatku klimat filmu jest częściowo ponury, pomimo budujących przesłań. W końcu obserwujemy niezwykle dobrego człowieka, powoli umierającego o wiele za wcześnie (w wieku 38 lat) na raka mózgu. Co twórcom obrazu przeszkodziłyby zgodne z przedstawianym okresem łyse drzewa?

Myślałem, że Patryk Vega wspiął się na niedoścignione wyżyny zakłamywania wiecznym polskim latem historii, rozpoczynając film "Polityka" od sceny, w której do w lekkim odzieniu karmiącej kury Beaty Szydło podbiega w krótkich rękawach jej mąż, wszystko oczywiście na tle bujnej zieleni, z informacją o nominacji na premiera. Przypominam, że ten fakt miał miejsce w listopadzie. Okazuje się, że da się to przebić, kreując wszechobecną zieleń i ciepełko od początku października do końca marca.

A co do innych aspektów filmu, cóż... Jednoznaczna pozostaje ocena doskonałej kreacji Dawida Ogrodnika, odtwarzającego Jana Kaczkowskiego. Porządna charakteryzacja, znacznie upodobniająca aktora do postaci, też zrobiła swoje. W efekcie oglądając Ogrodnika na ekranie, trudno uniknąć wrażenia, że ma się do czynienia z autentycznym księdzem Kaczkowskim

Natomiast odbiór całości to w ogromnej mierze kwestia osobistego podejścia, m.in. ogólnej znajomości głównego bohatera oraz własnej wrażliwości. Mnie ta pogodowa karykaturalność dzieła nastawiła na komediowy odbiór, więc w momentach, gdzie należałoby uronić łezkę wzruszenia, ja raczej się ironicznie uśmiechałem. Z kolei moja towarzyszka projekcji zalewała się łzami. Wobec takiej rozpiętości odczuć, a też wcześniej wymienionego głównego zastrzeżenia, nie ma co szczegółowo analizować i oceniać poszczególnych aspektów realizacji. Niech każdy sam się przekona, oglądając. Chociażby ze względu na tytułowego bohatera warto.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pierwowzór Johnny’ego, tytułowej postaci pełnometrażowego debiutu Daniela Jaroszka, wydaje się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones