Recenzja filmu

Honky Tonk (1941)
Jack Conway
Clark Gable
Claire Trevor

Gable i Turner na Dzikim Zachodzie

"Honky Tonk" to lekki film osadzony w westernowych realiach. Sporo w nim niewyszukanego humoru ze szczyptą wątku melodramatycznego. Pod rozwagę dla fanów Gable'a i Turner, a na pewno nie dla
Ach westerny… Pojedynki samców-alfa w imię sprawiedliwości społecznej tudzież o rękę prawdziwej damy. Specyficzny, XIX-wieczny małomiasteczkowy klimat, ujmujący zachód słońca i niedzowny John Wayne bądź słodko-gorzki Clint Eastwood. Tak pokrótce scharakteryzowałbym ten popularny do dziś gatunek, w którym sprawdzały się największe gwiazdy kina. W pewnym momencie przyszła i kolej na "króla Hollywood", czyli Clarka Gable'a.
Fabuła "Honky Tonk" koncentruje się na losach machera Candy`ego Johnsona, którego poznajemy gdy razem ze swoim kompanem po raz kolejny ucieka przed linczem oszukanych mężczyzn. W pociągu wiodącym do stolicy gorączki złota Yellow Creek poznaje atrakcyjną blondynkę Elizabeth Cotton (Lana Turner), córkę Judge Cottona (Frank Morgan), starego znajomego Johnsona. Wkrótce Candy dzięki oszustwu w rosyjskiej ruletce zdobywa fortunę, otwiera konkurencyjny saloon i…na drodze fortelu zostaje mężem Elizabeth. Związku obojga nie chce zaakceptować Cotton, a na domiar złego wysoka pozycja Candy`ego zjednuje mu wrogów w mieście.
Film Jacka Conwaya ("Romantyczna pułapka", "W cieniu gilotyny") nie jest sensu stricto klasyczną opowieścią o dzikim Zachodzie bowiem dość dużo w niej humoru. Naturalnie nie zabrakło miejsca na wątki melodramatyczne, ale generalnie jednak dominują wątki niezobowiązujące, lekkie i wzbudzające uśmiech na twarzy widza. Ton filmu dobrze oddaje emploi głównego aktora, który słynął z ról ironicznych maczo. Candy przypomina w pewnym sensie Rhetta Butlera z "Przeminęło z wiatrem". Jest czarujący, zawadiacki, no i nawet ubiera się podobnie, w końcu to XIX-wieczne realia. Gable słynął z profesjonalizmu na planie i można sobie wyobrazić, że kilkukrotnie tracił cierpliwość wobec początkującej, ledwie 20-letniej Lany Turner. Nawiasem mówiąc, oboje byli posądzani o romans, ale nigdy żadne źródła tego nie potwierdziły. Elizabeth w wykonaniu gwiazdy "Peyton Place" jest urocza i flirciarska, a kiedy indziej subtelna i ckliwa. Myślę, że oboje aktorów wywiązało się ze swoich obowiązków zupełnie nieźle, aczkolwiek nie da się powiedzieć, że byłyby to ich ponadprzeciętne role. Porządnie, bez specjalnego blasku. Na pewno współczesnego widza mogą razić sceny "pojedynków", które dziś wyglądają kiepsko, pobłażliwie mówiąc. Niektóre przegadane sceny aż prosiłoby się zastąpić jedną, bardziej dynamiczną sekwencją. Przypomnę jednak, że film ma ponad 75 lat i nie wolno oceniać go bezwzględnie ze współczesnej perspektywy. Jeszcze słowo o muzyce – przygrywa gdzie trzeba, ale nie wybija się ponad przeciętność.


"Honky Tonk" to niezły, lekki film osadzony w westernowych realiach. Sporo w nim niewyszukanego humoru ze szczyptą wątku melodramatycznego. Pod rozwagę dla fanów Gable'a i Turner, a na pewno nie dla zwolenników talentu Johna Wayne'a czy Clinta Eastwooda. Ocena  6/10 to sprawiedliwy werdykt.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones