Recenzja filmu

El Camino: Film "Breaking Bad" (2019)
Vince Gilligan
Aaron Paul
Jesse Plemons

W drodze

Vince Gilligan jest twórcą inteligentnym, konsekwentnym w swoich fascynacjach. Wie dobrze, że nie zaprowadzi swojej historii na nowe tereny, nie odkryje koła na nowo. Dlatego nie w głowie mu
Mogło się wydawać, że nie potrzebujemy kontynuacji "Breaking Bad". Walter White (Bryan Cranston) dostał swoje zwieńczenie historii w finale, a Jesse Pinkman (Aaron Paul) zakończył serial w momencie okupionego cierpieniem triumfu. Wiedzieliśmy, że ucieczka Jesse’ego z niewoli za kierownicą El Camino jest symboliczna i nie wymaga dopowiedzeń. Dalszą historię Pinkmana każdy fan dopowiedział sobie w głowie. A jednak jeśli o benefisy idzie, "El Camino" to jeden z najbardziej zasadnych.

Vince GilliganVince Gilligan jest twórcą inteligentnym, konsekwentnym w swoich fascynacjach. Wie dobrze, że nie zaprowadzi swojej historii na nowe tereny, nie odkryje koła na nowo. Dlatego nie w głowie mu poszerzanie mitologii jego fenomenalnego serialu. W "El Camino" widzi materiał na jeszcze jedną historię i dopowiada ją do serialu niczym brakujące światełko w ciemnym tunelu: przypowieść o kreowaniu własnego losu.

"El Camino" to zręczne studium postaci, która kształtowała się przez 5 sezonów serialu i która wreszcie ma szansę na ustanowienie własnego przeznaczenia. Musi tylko poradzić sobie z przeszłością i kilkoma przeciwnościami losu czekającymi po drodze. Film Netfliksa to również pożegnanie, na jakie zasługiwał Jesse, a jakiego nie mógł uświadczyć Walter. Aaron Paul tym razem dźwiga całość na swoich barkach i w dwie godziny pokazuje całe spektrum emocji, od totalnego zrezygnowania do determinacji, od nieporadności do dojrzałości.

Nie jest to film fajerwerków. W kontekście serialu byłby to dobry odcinek prowadzący do naprawdę mocarnego odcinka. Jest to natomiast film klimatu i symboli, w typowym zniuansowanym stylu Gilligana. Jak bardzo finezyjnym jest on reżyserem widać w scenach pozornie trywialnych, jak choćby ta w domu Pinkmanów, kiedy Jesse zauważa, że mama i tata, wybiegając na jego spotkanie, zostawili odkręcony kran w kuchni. To wystarcza, żeby powiedzieć nam wszystko o stosunku rodziców do syna.

Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na znaczenie drogi. Gilligan subtelnie ukazuje podróż Jesse’ego ku przemianie, od początków nielegalnych interesów z Walterem aż do wybrania własnej drogi w nieznane. Są tu kolejne przeciwności losu, którym trzeba stawić czoła, są retrospekcje z piekła niewoli i z chwil sielskich i anielskich. Jest Jane (Krysten Ritter), która wykłada Jesse’emu jasno: "Całe życie chodziłam tam, gdzie mnie niosło. Lepiej samemu o sobie decydować". Ostatecznie Jesse – mimo podobnej drogi, jaką przebyli – zmienia się w antytezę Walta.

A tytułowy El Camino? Amerykańska marka samochodu, którą przetłumaczyć można z hiszpańskiego jako "droga" lub "podróż". Na masce auta widnieją dwa pasy przypominające autostradę, klasyczny design został też użyty w napisach i na plakacie. Nieprzypadkowo widok w końcowych scenach filmu do złudzenia przypomina ten sam design – dwa pasy wśród śniegu i droga, którą wybrał Jesse. Droga, którą mogliśmy sobie dopowiedzieć, ale jej oglądanie nadal przynosi sporo satysfakcji.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones