Recenzja wyd. DVD filmu

Dziesięciu małych Indian (1974)
Peter Collinson
Stéphane Audran
Adolfo Celi

Dramat na pustyni

Film z cyklu "zróbmy nową wersję starej historii, która będzie gorsza od wszystkich dotychczasowych jej wersji". Szkoda, bo powieść Agathy Christie "I nie było już nikogo" sama w sobie jest na
Film z cyklu "zróbmy nową wersję starej historii, która będzie gorsza od wszystkich dotychczasowych jej wersji". Szkoda, bo powieść Agathy Christie "I nie było już nikogo" sama w sobie jest na tyle emocjonująca i wciągająca, że przy niewielkim wysiłku może stanowić podstawę świetnego filmowego kryminału/thrillera, a tutaj cały jej potencjał został doszczętnie zmarnowany.

Dziesięć osób na zaproszenie tajemniczego pana U.N. Owena trafia do opuszczonego hotelu na pustyni. Gospodarz nie pojawia się jednak, a goście kolejno giną zgodnie z kolejnymi wersami wierszyka "Dziesięciu małych Indian". Pozostali szybko orientują się, że winnym zbrodni musi być ktoś z ich grona. W atmosferze nieufności i wzajemnych podejrzeń zabójca jednak eliminuje kolejnych gości.

Na plus dobre chęci twórców – nieco zmienili fabułę opowiadania, dzięki czemu nawet znając oryginalną historię widz niekoniecznie może przewidzieć wszystkie elementy fabuły filmu. Twórcy starali się także zorganizować inne miejsce akcji (pustynia). Wybór takiego miejsca akcji nie był najlepszy, gdyż nie oddaje w pełni ujętego w powieści nastroju  klaustrofobicznej wręcz izolacji. Hotel na pustyni, bez jakiejkolwiek drogi, która by do niego prowadziła, bez telefonu – trudno sobie wyobrazić kto, jak i w jakim celu miałby zbudować coś takiego. Co innego w przypadku wyspy, na której toczy się akcja powieści, gdzie poczucie izolacji, osaczenia i braku szans na ucieczkę naprawdę potęguje klimat grozy. Na lądzie jednak fabuła powieści ma wątpliwy sens. Budowaniu nastroju nie sprzyjają również jaskrawe, słoneczne kadry, z których film składa się niemal w całości.

Słabą stroną filmu jest również jego zakończenie, także zmienione względem fabuły powieści. Ta zmiana sprawia, że uknuta przez Agathę Christie intryga nie jest zrealizowana w filmie, na czym cała historia sporo traci. Z zasady wprowadzanie zmian w fabule i nie przerzucanie powieści na ekran "słowo w słowo" jest zabiegiem godnym pochwały i sprzyja powstawaniu dzieł naprawdę oryginalnych i wyjątkowych. Tutaj to jednak nie wyszło i film absolutnie nie jest w stanie dorównać powieści ani na poziomie fabuły, ani tym bardziej misternie zbudowanego klimatu.

Film jest generalnie nieciekawie zrealizowany, brak tu atmosfery, napięcia, emocji. Słabo wypada też gra aktorska i jałowe dialogi między postaciami. Bohaterowie nie budzą ani nie przekazują żadnych emocji, w zasadzie nie możemy ich poznać, nie są odpowiednio "wyraziści". Widz nie ma okazji wczuć się w atmosferę napięcia i strachu, bo aktorzy nawet takowej nie kreują. Muzyka jest dość hałaśliwa, natarczywa i raczej dziwaczna, przez co także nie sprzyja budowaniu atmosfery grozy, a wręcz przeciwnie – może irytować. Przez te wszystkie wymienione wyżej niedociągnięcia film trudno ocenić wyżej niż średnio. Dla mnie jest to wręcz film słaby.

Zdecydowanie lepiej sięgnąć po amerykańską adaptację tej historii z 1945 roku ("A potem nie było już nikogo"), jest znacznie lepsza, choć niestety – obawiam się, że powieść Agathy Christie nie doczekała się do dziś naprawdę dobrej ekranizacji, na jaką bez wątpienia zasługuje.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones