Recenzja filmu

But Not for Me (1959)
Walter Lang
Carroll Baker
Clark Gable

Była żona czy sekretarka?

"But Not for Me" jest dosyć sztampową komedią romantyczną, która na pewno spodoba się wielbicielom lekkiego i urokliwego kina. Dobre aktorstwo Clarka Gable'a i Lilli Palmer jest dodatkowym
Geneza komedii romantycznych sięga lat 30. kiedy to m.in. Charlie Chaplin nakręcił "Światła wielkiego miasta". Wydaje się jednak, że pewnym przełomem i nową jakością, określaną jako screwball comedy, były "Ich noce" w reżyserii Franka Capry. To na tym filmie wzorowało się wielu twórców w następnych dekadach. Dość powiedzieć, że nawet współczesne komedie romantyczne nie różnią się diametralnie od tych sprzed 80 lat. Wspomniane "Ich noce" rozpoczęły wielką karierę Clarka Gable'a,  a recenzowany "But Not for Me" był niejako uwieńczeniem jego ról w tego typu filmach. 
Scenariusz filmu został oparty na sztuce "Accent on Youth" autorstwa Samsona Raphaelsona i koncentruje się na perypetiach Russa Warda,  broadwayowskiego producenta z 30-letnim stażem, który ma zrealizować sztukę opowiadającą o romansie młodej kobiety z dużo starszym mężczyzną. Wkrótce sam staje się obiektem zainteresowania swojej sekretarki Ellie Brown (Carroll Baker). Jednakże o względy Ellie zamierza walczyć początkujący aktor Gordon Reynolds (Barry Coe), a o serce Warda ponownie będzie rywalizować jego była żona Kathryn Ward (Lilli Palmer).
Fabuła nie jest może zbyt wyszukana, bowiem trójkąty czy swego rodzaju tercety miłosne były kanwą wielu komedii romantycznych to jednak trzeba przyznać, że narracja przypadła mi do gustu. Film liczy sobie blisko 60 lat, co ma swoje zalety i wady. Przede wszystkim nie uświadczymy w nim "rozporkowego" humoru czy koszarowych dowcipów, które nierzadko dominują obecnie. Z drugiej jednak strony tempo akcji czy statyczna praca kamery może nieobytemu z dawnym kinem widzowi trochę przeszkadzać. Trudno jednak ganić producentów za to, że kręcili w taki, a nie inny sposób. W końcu każda dekada wyróżnia się inną stylistyką filmową.
Clark Gable w roli Warda potwierdza swój profesjonalizm. Nie szarżuje, pozwala sobie dworować ze swojego wieku, sylwetki. To też znak czasu, bowiem we wcześniejszych filmach czasem wręcz wbrew warunkom wciąż miał etykietkę playboya i macho. W "But Not for Me" oczywiście są sceny, w których aktor przypomina dawnego "króla Hollywood", ale jednocześnie w wielu innych jest parodią samego siebie. Nawiasem mówiąc, Clark Gable doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego czas jako amanta dawno przeminął, ale producenci wciąż podsuwali mu podobne scenariusze. Reszta obsady prezentuje się równie przyzwoicie aczkolwiek Lilli Palmer moim zdaniem zasługuje na szczególne słowa uznania. Ponadto film ma wpadający w ucho motyw muzyczny.
"But Not for Me" zyskał uznanie krytyków (3 nominacje do Złotych Globów) aczkolwiek niespecjalnie spodobał się publiczności. Dla mnie pomimo pewnej schematyczności i wtórności film Waltera Langa oceniam na 7/10. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones