Recenzja filmu

Blask (1996)
Scott Hicks
Geoffrey Rush
Noah Taylor

W tym szleństwie geniusz tkwi

W 1996 roku, nieznany reżyser afrykańskiego pochodzenia, Scott Hicks, nakręcił skromny film "Blask". Nie spodziewał się wtedy, że jego obraz stanie w walce o Oscary, zgarnie 7 nominacji i będzie
W 1996 roku, nieznany reżyser afrykańskiego pochodzenia, Scott Hicks, nakręcił skromny film "Blask". Nie spodziewał się wtedy, że jego obraz stanie w walce o Oscary, zgarnie 7 nominacji i będzie czarnym koniem tego wyścigu. Nie spodziewał się tego odtwarzający główną rolę Geoffrey Rush, wówczas mało znany australijski, aktor oraz niezbyt sławny w środowisku muzycznym David Helfgott, którego film jest biografią. Film znikąd, "Blask" w 1996 roku stał się wydarzeniem nie tylko w Australii, ale i na całym świecie, otwierając drogę do kariery Rushowi, który otrzymał Oscara, pokonując m.in. Toma Cruise'a i Ralpha Fiennesa oraz wpisując w panteon wielkich  reżyserów Hicksa, a samego Helfgotta najlepszym australijskim kompozytorem od czasów Allana Hollya.

Oparty na prawdziwej historii australijskiego pianisty "Blask" to opowieść o człowieku obdarzonym wielkim talentem, którego traumatyczne przeżycia z lat młodzieńczych doprowadziły do choroby psychicznej i załamania. David od najmłodszych lat przejawiał wielkie zdolności gry na pianinie, szybko nauczył się grać takich klasyków jak Chopin, Mozart czy Beethoven. Jego nauczycielem był ojciec, niespełniony muzyk, który swoje kompleksy i frustracje wyładowywał na biednym chłopcu, zmuszając go co rusz do trudniejszych utworów. Ta chora ambicja stała się przyczyną wielkiego dramatu Davida, który pod kontrolą despotycznego Petera nie mógł w pełni rozwinąć swoich możliwości. Terroryzowany w końcu uciekł od zaborczego ojca i wstąpił do Royal Academy Music. Tam pod wodzą najlepszych nauczycieli realizuje swoją pasję. W końcu gra koncert dla wielkiej publiki, jednak odkupiony wielkim poświeceniem i wysiłkiem psychicznym występ, doprowadza go do załamania i porzucenia muzyki na wiele lat.
 
Film Hicksa to luźna biografia Helfgotta. Reżyser tylko pobieżnie przedstawia fakty z życia artysty; skupia się tak naprawdę na jednym wątku – patologicznej relacji Davida z ojcem. To cudowny i wciągający obraz, który pokazuje zagubienie jednostki, stłamszonej i sterroryzowanej przez chorą ambicję rodziców. Peter to przykład toksycznego rodzica, który pod przykryciem "to dla Twojego dobra" próbuje manipulować synem. Miłość i czułość przeplata się tu z przemocą, kiedy w jednej chwili ojciec mówi "Kocham…", a w drugiej zadaje cios.  Ta ciągła dominacja nad Davidem sprawia, że uzależnia się on od ojca i nawet będąc już w Akademii, nie potrafi od niego uciec.  Zbyt wielkie piętno odcisnęło na nim wychowanie, a bolesna spuścizna po nim przybrała postać depresji. Wyalienowany David, stroniący od kontaktów z rówieśnikami,  z brakiem wiary w siebie i czekający wiecznie na aprobatę ojca, zaczyna się gubić. W końcu nie wytrzymuje napięcia i wpada w obłęd czego skutkiem są lata spędzone w szpitalu psychiatrycznym. I nawet po wyjściu, jako dorosły człowiek nadal walczy z demonami przeszłości. I wtedy znów pojawia się w jego życiu muzyka, która przywraca go do świata ludzi. To dzięki niej David uczy się wyrażać uczucia i to ona staje się jego trampoliną do szczęścia.
 
Rola Helfgotta stanowiła nie lada wyzwanie dla Rusha. Australijczyk wiele godzin poświęcił na studiowaniu biografii Davida, ćwiczył grę na fortepianie, odwiedzał szpital psychiatryczny, aby poznać specyfikę zachowania się osoby psychicznie chorej. To wszystko zaowocowało nie tylko laurami w postaci kilkunastu nagród i wyróżnień, w tym najważniejszego Oscara. Rush przez 105 minut nie jest aktorem odtwarzającym swoją rolę, on jest po prostu Helfgottem. Tkwiącym w obłędzie, opętanym przez demony dzieciństwa, szaleńcem. Człowiekiem, który w jednej chwili jest sympatycznym jąkałą, a w następnej wariatem, atakującym wszystkich z szybkością karabinu maszynowego słowotokiem. W pojedynek z nim staje Armin Mueller-Stahl, w roli Petera. Jako ojciec Davida to prawdziwy tyran, który pod obliczem staruszka terroryzuje i manipuluje młodym Helfgottem. Aktorstwo niemieckiego aktora doceniła Akademia, dając mu nominację. Warto też wspomnieć o niewielkiej, acz znaczącej dla filmu roli sir Johna Gielguda w roli nauczyciela Davida, który uwierzył w jego talent i który rozwijał w nim pasję muzyczną podczas pobytu na Akademii.

To, co czyni z filmu Hicksa obraz wybitnym, to nie tylko gra aktorska, przepiękna muzyka w tle,czy historia "od zera do bohatera". "Blask" to przede wszystkim dzieło uniwersalne. Gorzka prawda znana od zarania dziejów. To rodzice mieli, mają i będą zawsze mieć wpływ na to, jakim człowiekiem w przyszłości będzie ich dziecko. To ich wychowanie, starania i poświęcenie zaowocuje w przyszłości być może kolejnym Einsteinem albo następcą Kuby Rozpruwacza. I do od nich zależy, czy dziecko obierze właściwą drogę, czy bez ich wsparcia i pomocy zbłądzi z niej. Tylko miłością, cierpliwością, szacunkiem i zrozumieniem rodzice mogą osiągnąć sukces w tej dziedzinie. Peter chciał dobrze, chciał uczynić z Davida wspaniałego, nietuzinkowego i wybitnego muzyka. Jednak środki, jakich do tego celu użył, kontrola, manipulacja i terror prawie zniszczyły marzenia obu Panów. "Blask" jest przestrogą dla każdego rodzica. Dlatego prócz książki "Toksyczni rodzice" Susan Forward,warto sięgnąć po "Blask". Jako pedagog polecam obie pozycje.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Anthony Hopkins zdobył Oscara za rolę w "Milczeniu owiec", choć na ekranie spędził łącznie nie więcej niż... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones