Recenzja filmu

Atlantic City (1980)
Louis Malle
Burt Lancaster
Kate Reid

Dziewczyna z cytrynami

"Atlantic City" to prawdopodobnie najbardziej znany obraz Louisa Malle'a, wyprodukowany w 1980 roku pod patronatem Francji i Kanady. Jest rzadko spotykanym połączeniem kryminału i melodramatu.
"Atlantic City" to prawdopodobnie najbardziej znany obraz Louisa Malle'a,  wyprodukowany w 1980 roku pod patronatem Francji i Kanady. Jest rzadko  spotykanym połączeniem kryminału i melodramatu. Głównymi bohaterami są Sally Matthiews (Susan Sarandon) i Lou Pasco (Burt Lancaster) - sąsiedzi, mieszkający w jednym z budynków tytułowego miasta.  Życie  owej pary nigdy nie było łatwe. Sally szkoli się na krupierkę i stara  się podnieść po ucieczce męża z jej siostrą. Za to Lou to podstarzały  gangster, żyje pod pantoflem żony zmarłego kolegi. Ich losy splotą się  nierozerwalnie, gdy do Atlantic City powróci mąż Sally, handlujący  kradzionymi narkotykami. Film zdobył pięć nominacji do Nagrody Akademii,  a także dwie BAFTY i Davida di Donatello za rolę Lancastera

Film od początku zachwyca nas reżyserią dzięki dwóm niesamowitym sceną. W pierwszej, niezwykle subtelnej, widzimy Lancastera podglądającego Sarandon, która myje ciało sokiem z cytryny i słucha opery. W drugiej, monumentalnej, widzimy stary gmach w centrum miasta, który zostaje zniszczony w ułamku sekundy. Myślę, że tą sekwencją Malle od początku chce nam uzmysłowić brutalność, ale i ukryte piękno swojej pracy.

Tymczasem poznajemy parę, która przyczyniła się do owego zamieszania. Mąż Sally i jej siostra to połączenie braku rozsądku i niezwykłego tupetu, a widz od razu wyrabia sobie o nich zdanie. Tu też na kontraście zestawione są obie siostry. Bowiem Sally jest do bólu pragmatyczną, młodą kobietą, która wzbudza naszą empatię jaki i współczucie. Nie zważając na przeciwności losu stara się rozwijać i walczy o każde jutro. Niestety, nie ma prostego życia. Dobrze to oddaje scena, w której "cudownie" odnaleziony małżonek liczy na czułość ze strony Sarandon, choć jej siostra jest za ścianą pokoju, a nie zaznawszy jej, kradnie portfel bohaterki. Postać grana przez Lancastera jest reliktem przeszłości do której, tak naprawdę, nigdy nie należał. Za młodu był mało znaczącym członkiem mafii, kolokwialnie mówiąc "chłopcem na posyłki". Teraz jedyne,  co mu pozostało, to spacerować ulicami miasta i marzyć o pięknej sąsiadce.

Należy zwrócić na specyfikę owej metropolii. Atlantic City obecnie jest sporym, umierającym miastem, gdzieś w New Jersey, lecz za czasów młodości mężczyzny było siedliskiem przestępczego środowiska, położonym w nadmorskiej scenerii. Z tego świata zachował się jedynie lekki, mroczny klimat tajemnicy. Tymczasem między postaciami nawiązuje się kontakt. Z jednej strony jest to namiętny romans, a z drugiej relacja mentor-uczeń. Widzimy też konflikt interesów. Bohaterka Sarandon chce iść do przodu, zmienić swoje życie, za to Lancaster od dziesiątek lat stoi w miejscu. Stąd od początku wiemy, że ich płomienne uczucie nie przetrwa.

Jak dla mnie najlepszą sceną "Atlantic City", jest ta, w której bohater wyznaje Sally, że ją podgląda - obserwuje jej rytuał z cytrynami. Dla niego dziewczyna jest swego rodzaju diamentem wśród popiołu. To dla niej zaczyna wydawać niebagatelne sumy, ryzykować własne życie i nie boi się spełniać marzeń, pomimo lat.

Polecam "Atlantic City" widzom, którzy chcą zobaczyć obraz pełen sprzeczności, które płynnie się przeplatają. Świat starych i młodych, dobra i zła. Klasyczne aktorstwo Burta Lancastera i rozkwit Susan Sarandon. Wreszcie odpowiedź na pytanie: czy czasem warto ryzykować?
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones