Recenzja filmu

Ślub (2016)
Stephan Streker
Lina El Arabi

Człowiek może opuścić Pakistan, ale Pakistan nie opuści człowieka

Muzułmańska parodia "Brave". W roli szalonego niedźwiedzia obyczaje ludzi pierwotnych. Nie jestem w stanie traktować poważnie filmu, którego twórca zdaje się mówić, że obie strony konfliktu mają
Muzułmańska parodia "Brave". W roli szalonego niedźwiedzia obyczaje ludzi pierwotnych.

Merida... eeee.... to znaczy Zahira (Lina El Arabi) kończy 18 lat. Najwyższa więc pora na zamążpójście. Postępowi rodzice przedstawiają niepokornej dziewczynie aż trzech kandydatów do wyboru. Nadchodzi dzień turnieju łuczniczego - ojoj, chyba znów pomyliłem filmy...

Dlaczego robię sobie jaja z pogrzebu? Bo nie jestem w stanie traktować poważnie filmu, którego twórca każe biednej bohaterce, próbującej wyrwać się z objęć Trzeciego Świata, wygłaszać teksty w stylu "Nie mogę go usunąć - przecież to muzułmanin", "Nie usunęłam go w środę a teraz ono ma już duszę" oraz modlić się grzecznie do Allaha, przekonując jednocześnie siostrę, że należy się buntować przeciwko ubezwłasnowolnieniu kobiet. Szkoda, że zamiast bezmyślnie bić czołem o dywanik, nie poczytała kiedyś Koranu. Mogłaby się trochę zdziwić. No przepraszam bardzo – albo chcemy być wyzwolone, albo wyznajemy barbarzyńskich bogów. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka.

Szkoda, że ten prosty fakt ciągle umyka zachodnioeuropejskim pożytecznym idiotom, którym wydaje się, że problemem nachodźców z Trzeciego Świata są bieda, brak edukacji i ekstremiści. Tymczasem ich problemem jest przekazywana z pokolenia na pokolenie mentalność rodem z epoki kamienia łupanego oraz barbarzyńskie obyczaje, dla których paliwem jest równie barbarzyńska religia. Ekstremizm to tylko bękart tego zakazanego związku.

Może niesprawiedliwie odczytuję intencje reżysera tego filmu, ale jeśli tak, to moim zdaniem nie udało mu się przekonująco przedstawić tego, co w tej historii jest naprawdę przerażające. Oczywiście – jednostkowa tragedia jakiejś nastolatki jest tragedią, ale co naprawdę powinno mrozić krew w żyłach widzów, to pokazana mimochodem implementacja Trzeciego Świata w Europie. Sceny, w których żyjący sobie w cywilizowanym kraju jak pączek w maśle Pakistańczyk wykrzykuje do bezradnego Europejczyka teksty w stylu "Mam w dupie wasze kobiety. Pakistańczyk żeni się z Pakistanką". A przecież odpowiedź sama się nasuwa: "Mam w dupie wasze barbarzyńskie obyczaje. Jak się cywilizacja nie podoba, to wyallahuj z powrotem do Pakistanu. Tylko ciekawe kto będzie leczył twoją chorobę serca. Ale może twój bóg ci pomoże".

Podobnie nakręcony film o holokauście przedstawiałby rozterki sympatycznego i przystojnego gestapowca wahającego się, czy powinien zabijać wszystkich Żydów, czy też dzieci powinno się oszczędzać i oddawać do adopcji Aryjczykom. W tle niby byłaby Zagłada, ale coś by jednak lekko zgrzytało, czyż nie?

W filmie występuje postać europejskiej przyjaciółki, Aurore (Alice de Lencquesaing), oraz jej ojca André (Olivier Gourmet) – i ci bohaterowie mogliby służyć jako kontrapunkt dla chorego światopoglądu nie tylko pakistańskich rodziców, ale i samej Zahiry. Jest to jednak zupełnie nie wygrane i jedyne co otrzymujemy to pojedynczy opad szczęki Aurore na wieść o tym, że embrionowi wyrosła dusza oraz milcząca rezygnacja André słuchającego plemiennego bełkotu tatusia Zahiry (Babak Karimi) wykładającego wyższość obyczajów pakistańskich nad europejskimi.

Podsumowując – jeśli reżyser próbował pokazać, że prawdziwym problemem jest barbarzyńska mentalność muzułmańskich imigrantów, to mu się nie udało. A jeśli nie widzi nic złego w przeszczepianiu barbarzyństwa na europejski grunt i problemem jest dla niego tylko to, że niektórzy rodzice są troszkę za bardzo konserwatywni - to tym gorzej dla pana reżysera. Znamienne w tym wszystkim jest to, że film ten nakręcił rodowity Belg a nie Pakistańczyk. Mam wrażenie, że jednak europejscy muzułmanie często mają bardziej trzeźwe spojrzenie i większy wgląd w sytuację i problemy społeczności imigrantów (oraz z imigrantami) niż lewicowi pożyteczni idioci, którzy z tolerancyjnymi klapkami na oczach zaklinają rzeczywistość ("wystarczy, że przestaną zakopywać nieposłuszne córki w ogródku i wszyscy będziemy żyć długo i szczęśliwie"). A jeśli ktoś chciałby obejrzeć dla odmiany dobry film na ten sam temat (do tego stopnia ten sam, że "Ślub" wydaje się solidnie inspirowany, żeby nie użyć innego słowa), to polecam turecki film "Obca". Tam dramat głównej bohaterki przedstawiony jest w dużo bardziej poruszający sposób i nie sprawia wrażenia niezamierzonej parodii.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones