Powrót do wirtualnej rzeczywistości – Recenzja PlayStation VR2

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Powr%C3%B3t+do+wirtualnej+rzeczywisto%C5%9Bci+%E2%80%93+Recenzja+PlayStation+VR2-149611
Powrót do wirtualnej rzeczywistości – Recenzja PlayStation VR2
Kiedy blisko 10 lat temu Sony na konferencji GDC zaprezentowało swoje gogle VR, wówczas kryjące się pod nazwą kodową „Projekt Morfeusz”, rozpaliło to wyobraźnię graczy. Jeden z największych graczy na rynku w segmencie konsolowym zdecydował się na stworzenie własnego headsetu do wirtualnej rzeczywistości – wymiaru rozgrywki, który już w latach 90. sprawiał wrażenie czegoś, do czego powinny dążyć gry jako medium. Rzeczywistość rynkowa okazała się jednak znacznie brutalniejsza, niż można było zakładać – do 2019 roku Sony udało się sprzedać 5 milionów swoich gogli, co oznacza, że niewiele ponad 4% posiadaczy Playstation 4 stało się nabywcami tego headsetu. Czy PlayStation VR2 będzie powtórką z rozgrywki?

Wydane w październiku 2016 roku gogle PlayStation VR były jednym z pierwszych takich produktów na rynku. Owszem, kilka miesięcy wcześniej ukazały się Oculus Rift i HTC Vive, ale cena jednych i drugich sprawiła (kolejno 600 i 800 dolarów), że były one daleko poza zasięgiem zwykłego konsumenta. Można więc śmiało powiedzieć, że w jakiś sposób właśnie gogle PlayStation VR przyczyniły się do popularyzacji wirtualnej rzeczywistości – między innymi dla mnie był to pierwszy poważniejszy kontakt z nią. Od tamtego czasu jednak sporo się zmieniło na rynku, Oculus wypuścił jeden z najbardziej popularnych headsetów Oculus Quest 2, który nie dość, że nie wymaga żadnych kabli do pracy, to jeszcze sam w sobie jest sprzętem zdolnym odpalać gry bez konieczności włączania komputera. Jak na tle takiej konkurencji wypada PS VR2?



Zacznijmy od tego, że Sony odrobiło pracę domową i ich najnowszy produkt rozwiązuje dużo problemów, z którymi borykali się posiadacze pierwszego VR-a. Do PS5 gogle podłączymy jednym kablem USB-C, gdzie w przypadku pierwszego headsetu przy konsoli tworzyło się niemałe kłębowisko przewodów z gogli i kamery PS Eye, którą trzeba było dokupić oddzielnie. Wszystko, czego potrzebujecie do rozpoczęcia wirtualnych wojaży, znajdziecie w jednym kartonie – headset, kontrolery z kablem ładującym oraz słuchawki.

Samo ustawienie sprzętu nie zajmuje dużo czasu i jeśli mieliście styczność z chociażby Questem 2, to będzie to jak przechadzka po parku. Headset na naszej głowie regulujemy za pomocą trzech przycisków – jeden służy do ustawienia dystansu wyświetlaczy OLED-owych od naszych oczu, drugi zmienia ich położenie, dzięki czemu możemy ustawić je tak, by na pewno były na środku naszego pola widzenia. Trzeci to standardowe pokrętło z tyłu headsetu pozwalające na zaciśnięcie całości na naszej głowie. Przez wszystkie kroki przeprowadzi Was specjalny interfejs, jest to bardzo proste i przyjemne i pozwala wskoczyć do gry w niecały kwadrans.

Tytułów na start nie zabraknie, choć szykujcie się raczej na porty z PS4 – "After The Fall", "No Man’s Sky", "Resident Evil Village”, "Song in the Smoke: Rekindled" czy też bardzo dobrze przyjęte "Moss” i "Moss: Book II". Na potrzeby recenzji sprzętu postanowiłem więc skupić się na tytule, który był tworzony z myślą o tych goglach – "Horizon Call of the Mountain". Od pierwszych zapowiedzi widać było, że ten obiecywany skok technologiczny będzie widoczny w tym tytule, który jawił się jako system seller. Po dłuższym czasie spędzonym z Ryasem, głównym bohaterem gry, przekonałem się jednak, że o hicie nie ma mowy. Więcej o samej produkcji opowiem w recenzji, która pojawi się już wkrótce, póki co chciałbym wykorzystać produkcję od Firesprite do omówienia gogli i ich potencjału.



Tym co, nomen omen, rzuca się w oczy po odpaleniu "Horizon Call of the Mountain", jest żywy, barwny świat, który czaruje widokami i tylko zimowa aura za oknem, przenikająca lekko do mojego mieszkania sprawiała, że nie czułem pełnej immersji w ten świat. OLED-owe wyświetlacze wspierające technologię HDR sprawiają, że obraz jest nieziemsko piękny; aż chce się zatrzymać i podziwiać górskie potoki i rozlewające się za horyzont szczyty gór. Kiedy już napatrzymy się na okolice, można zacząć przyglądać się wszystkiemu dookoła, w tym swoim dłoniom – kontrolery wyposażone są w czujniki wykrywające nasze palce i chociaż nie odgrywa to żadnej roli w samej grze, to jednak wpływa na samą immersję w świat przedstawiony. Same kontrolery są bardzo wygodne, lekkie, a ich bateria wystarcza na około 4 godziny grania, co wydaje się dobrym wynikiem – zwłaszcza jeśli tak jak ja będziecie miewali problemy z nudnościami. Tutaj pragnę zaznaczyć, że takich problemów nie miałem przy Oculusie, a w „Horizonie” występowały raczej w bardziej dynamicznych momentach, które i tak twórcy sprytnie markowali, zawężając nasze pole widzenia, tak by zredukować ryzyko ich wystąpienia. Wróćmy jednak do zanurzenia się w ten świat. 



Sony zadbało o to, żeby nasza interakcja z otoczeniem była jak najlepsza, dlatego dołączone do zestawu słuchawki oferują wsparcie dla dźwięku 3D. Dzięki temu, że są wpięte bezpośrednio do headsetu, nie plączą się nam nigdzie i dźwięk zawsze podąża za nami, oferując najlepsze możliwe doznania. Mówiąc o headsecie, nie można zapomnieć również o dość niecodziennym pomyśle, jakim było zaimplementowanie silników haptycznych w obudowę z goglami. Podchodziłem do tego bardzo sceptycznie, ale w momencie kiedy nad moją głową przechadzał się masywny przeciwnik i cała ziemia trzęsła się razem z moją głową, zrozumiałem, jaka idea stała za tym rozwiązaniem. Nie jest to w żaden sposób inwazyjne dla rozgrywki; stanowi raczej jej naturalną część, bo wibracje są na tyle delikatne, że nasza głowa nie rezonuje jak kamerton. Podobne silniki zamontowane zostały w kontrolerach, ale to nie powinno dziwić, bo posiadacze kontrolerów DualSense na pewno zdążyli już do nich przywyknąć, podobnie zresztą jak do adaptacyjnych spustów, które i tutaj są obecne, chociaż odnoszę wrażenie, że są mniej uciążliwe w samej rozgrywce niż ma to często miejsce przy „zwykłych” grach na PlayStation. 



Z tekstu, który do tej pory przeczytaliście, na pewno rysuje się obraz mesjasza VR-u – niestety tak nie jest. PS VR2 ma swoje wady, o których nie mogę nie wspomnieć. Pierwszym jest fakt, że dalej mamy do czynienia ze sprzętem ograniczonym kablem – tak jak wspominałem na początku, mamy teraz tylko jeden przewód łączący urządzenie z konsolą, ale i tak może to stanowić problem podczas bardziej dynamicznych rozgrywek, zwłaszcza takich, które wymagają od nas przemieszczania się. W dobie Questa 2, który oferuje granie bezprzewodowe, trudno jest nie wspomnieć o tym uniedogodnieniu. Kolejną kwestią jest lineup gier, a raczej jego brak – nawet w plotkach nie pojawiają się informacje o planowanych produkcjach 1st party. Na premierę sprzętu dostaniemy "Horizona", a potem? Wielka niewiadoma. Oczywiście, będą wychodzić produkcje od firm trzecich, ale nie mamy żadnej pewności co dalej. Kupując akcesorium droższe od konsoli, nie macie gwarancji, czy będziecie mieli w co grać za parę miesięcy.

Gdybym miał podsumować testy sprzętu w jednym zdaniu, brzmiałoby ono tak: Fantastyczne gogle doganiające konkurencję, ale bez planu na przyszłość. Tylko dla pasjonatów tej technologii, i to z zasobnym portfelem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones