PRZED PREMIERĄ: Graliśmy w "Age of Wonders III"

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/PRZED+PREMIER%C4%84%3A+Grali%C5%9Bmy+w+%22Age+of+Wonders+III%22-103474
Powrót „Age of Wonders” do świata strategii turowych to prawdziwy szok. Seria, której ostatnia odsłona miała premierę 11 lat temu, znów pojawi się na ekranach komputerów osobistych. Mieliśmy okazję pograć nieco w wersję beta i już teraz wiemy, że wielbicieli strategii czekają długie godziny w pocie i krwi.



Age of Wonders III” w zasadzie, przynajmniej w obecnym kształcie, nie jest niczym nowym. Młodzi stratedzy mogą być zdziwieni pewnymi nieco staromodnymi rozwiązaniami. Te same rzeczy sprawią jednak, że każdy stary wyga otrze łzy sentymentu, a potem – jak każdy – dostanie srogi łomot w losowo generowanej misji.

W wersji beta poza losowymi scenariuszami możemy rozegrać także dwie kampanie – jedną Elfów, drugą Ludzi (zwanych tu Commonwealth). Oczywiście podczas gry pojawią się dziesiątki innych jednostek, nie skojarzonych z tymi dwoma frakcjami. Przyjdzie nam zabawić z Drakonami, Orkami, miastami Faerie czy Goblinów. Na plus „Age of Wonders” działa mocno zmodernizowany interfejs. Jeśli ktoś wróci teraz do części drugiej albo jej następczyni „Shadow Magic”, łatwo zauważy, że mechanika prawie w ogóle się nie zmieniła, wygładzono tylko sposób komunikowania się gry z użytkownikiem.



Age of Wonders” przypomina ostatnią odsłonę „Cywilizacji”. Wszystkie opcje są łatwo i szybko dostępne, zatem nauka podstawowych prawideł gry nie zajmuje zbyt wiele czasu. Schody zaczynają się dopiero przy sprawnym zarządzaniu imperium i walkach taktycznych. Poziom trudności „Age of Wonders” jest dość wysoki. Może nie tak rzeźnicki jak w jednej z najlepszych turówek ostatnich lat, czyli „Eador”, ale dotrzymuje kroku tej rosyjskiej produkcji.

Nie każdy błąd gracza prowadzi do porażki, ale łatwo utopić wojska w bezsensownej walce. Jednostek jest multum i nie zawsze przewaga liczebna gwarantuje wygraną. Wystarczy jeden ork czarownik, który rzuci urok na naszą jednostkę i możemy pożegnać się z łatwym zwycięstwem. Działa to na szczęście w obie strony. Czasem wystarczy armia złożona z rycerzy, którzy w dwie tury wytną w pień nawet silniejsze wojska wroga. Na szczęście nie ma jednostki doskonałej. Armie musimy zmieniać w locie, w czym wydatnie pomaga proste i intuicyjne łączenie i dzielenie wojsk. Każda taka grupa może się składać z sześciu jednostek poza bohaterem. Wojska mogą także poruszać się samodzielnie, stanowiąc przy okazji świetny sposób na szybki rekonesans. 



Bitwy taktyczne to cymes. Wzorem poprzednich części opcji jest naprawdę multum. Niech Was nie zwiedzie mapka, która czasem przypomina siatkę heksów z „Heroes of Might&Magic”. Spektrum możliwości jest o wiele szersze niż bicie tych po prawej najsilniejszą jednostką w grupie. Przede wszystkim nasze wojska opatrzone są kilkoma statystykami i zdobywają doświadczenie. Poza tymi oczywistościami podczas nawet prostych walk przed graczem otwiera się ocean taktycznych możliwości. Możemy flankować wrogie stwory, przydzwonić im stosownym czarem albo załatwić zaocznie za pomocą magii bohatera. Masa jednostek ma jakieś odporności, więc trzeba uważać na to, czym i co atakujemy. Dla doświadczonego stratega taki opis brzmi jak lekcja z podstawówki, ale „Age of Wonders” nie wybacza. Lepiej od razu przyjąć, że możemy zrobić wiele, ale równie wiele możemy stracić podczas nieostrożnej walki. Nie jest to poziom „Eador”, gdzie po jednym błędzie mogliśmy się pożegnać z pieczołowicie szkoloną armią, ale łatwo nie będzie.



Age of Wonders III” ma oczywiście trochę błędów, ale nie zapominajmy, że to wciąż wersja beta i do ostatecznego kształtu gry dość daleko. Trochę rzeczy jest nieprzetłumaczonych, a poziom trudności rozłożono nierównomiernie. Silnik wymaga lekkiej optymalizacji, bo starsze i ładniejsze gry chodzą znacznie płynniej niż „Age of Wonders” na średnich ustawieniach. Nie są to jednak błędy eliminujące przyjemność z grania, a raczej rzeczy, które wymagają niewielkich usprawnień.

Nowe „Age of Wonders” to strategia w starym stylu, zmodernizowana na potrzeby młodego pokolenia, ale przeznaczona raczej dla weteranów niż żółtodziobów. Jak w najlepszych produkcjach z tego nurtu jej najważniejszą zaletą jest mantra: „jeszcze jedna tura”. Oby do premiery.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones