Głęboki sen - Recenzja "Alone in the Dark"

https://www.filmweb.pl/news/G%C5%82%C4%99boki+sen+-+Recenzja+%22Alone+in+the+Dark%22-154664
Głęboki sen - Recenzja "Alone in the Dark"
Moda na nowe wersje starszych gier nie przemija, co dowodzi najnowsze "Alone in the Dark". Ten kultowy horror z lat 90., uznawany za prekursora całego gatunku, doczekał się swojego remake'u. Czy posiadłość Derceto nadal straszy po tylu latach? Jak w swoich rolach poradzili sobie Jodie Comer i David Harbour?

***


Recenzja gry "Alone in the Dark", studia Pieces Interactive


"Głęboki sen"
autor: Bartosz Czartoryski

Derceto to zakład dla lekko zmęczonych psychicznie, zapadający się po fundamenty gdzieś na bagnach Luizjany, gdzie samemu można oszaleć. Niechybnie Philip Marlowe albo inny Sam Spade spierdzielaliby stąd czym prędzej, ale nie Edward Carnby. Ten golnie z piersiówki, chwyci opartą o ścianę miotłę i zdzieli nią przez łeb senną marę. Choć zgolił pamiętne wąsy, to nie odjęło mu to odwagi godnej Samsona. Ba, przydarzają mu się rzeczy niezwykłe, ale nawet nie drgnie mu powieka, bo zlecenie to zlecenie. Nowa klientka, Emily Hartwood, zwróciła się do niego z prośbą odnalezienia stryja, który zniknął z Derceto, pozostawiając po sobie niejasne tropy i kufer pełen tajemnic. Oboje jadą do odizolowanej od świata posiadłości, gdzie pensjonariuszom towarzyszy jedynie rechot żab i szum szuwaru. Oraz paskudne stwory rodem z innego świata.

Grać możemy albo jako Edward, albo jako Emily. Zasadnicza część doświadczenia pozostaje identyczna, a rozgrywka jako taka niczym się nie różni – nie ma tu drzewek rozwoju postaci czy indywidualnych umiejętności, ale każde z nich ma swoje traumy, flashbacki i prywatne demony do pokonania. Dlatego ich ścieżki okazjonalnie się rozwidlają i niektóre sekwencje, a nawet części posiadłości, zarezerowane są dla konkretnej postaci, podobnie dialogi oraz interakcje z rezydentami Derceto. Ale mimo że deweloper stara się nas przekonać, że jednak jest inaczej, zdecydowanie wystarczy jedno ukończenie gry, aby na satysfakcjonującym poziomie poznać meandry odkrywanej przez nas fabuły. Żeby doczłapać nieśpiesznie do finału, poświęcić należy jakieś osiem godzin. Wypełnionych konsekwentnie oldschoolowymi zagadkami, okazjonalnymi, aczkolwiek zbyt rzadkimi momentami szczerej ekscytacji, lekkim znużeniem, nie najlepszymi dialogami oraz topornymi starciami.

Ale "Alone in the Dark" ostatecznie udaje się przezwyciężyć swoje skądinąd liczne słabości przy pomocy narzędzia w branży używanego coraz rzadziej i coraz mniej sprawnie, mianowicie prostoty. To istny powrót do przeszłości, do niemalże pierwotnego survival horroru, gdzie strzelanie grało drugie skrzypce, a pierwszy plan wypełniało składanie do kupy fabuły ze znajdywanych notatek, enigmatycznych zdarzeń i niejasnych konwersacji; gdzie strachy nie wyskakiwały nagle zza rogu, tylko napięcie budowano stopniowo; gdzie to dzięki szarym komórkom, nie taranowi, torowaliśmy sobie drogę naprzód. Gra zyskałaby bez naparzanki, bo ta jest mozolna, nieintuicyjna i, generalnie, łatwa, bo broni (młoty dwuręczne, siekiery i gazrurki są najwyraźniej na wyposażeniu każdego ośrodka dla ludzi z problemami natury psychicznej) jest pod dostatkiem, amunicji również. Lepiej wypadają sekwencje, kiedy trzeba nam przed potworami uciekać, zwłaszcza że bestiariusz jest niewybaczalnie ubogi, a design owych paskud planuje się poniżej Lovecraftowskiej średniej.

Całą recenzję gry "Alone in the Dark" przeczytacie na jej karcie POD LINKIEM TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones