22 premiery 2015 roku, na które najbardziej czekamy

https://www.filmweb.pl/news/22+premiery+2015+roku%2C+na+kt%C3%B3re+najbardziej+czekamy-108957
Święta Bożego Narodzenia to czas prezentów. To doskonały pretekst do sprawdzenia, co też dystrybutorzy i filmowcy przygotowali na najbliższe 12 miesięcy. Przejrzeliśmy plany polskich dystrybutorów oraz listę filmów, które będą miały swoją światową premierę w 2015 roku. Następnie wybraliśmy z nich te tytuły, które wydają się nam szczególnie intrygujące, zarówno w kinie czysto rozrywkowym, jak i tym z wyższej, artystycznej półki.

Jak co roku wyboru dokonali członkowie zespołu Filmwebu oraz współpracujący z nami autorzy i recenzenci. W tym roku swoje głosy oddali: Michał Walkiewicz, Marcin Pietrzyk, Łukasz Muszyński, Jakub Popielecki, Dorota Kostrzewa, Maciek Łuka, Julia Taczanowska, Krzysztof Michałowski, Bartosz Staszczyszyn, Michał Oleszczyk, Ludwika Mastalerz, Przemysław Pieniążek, Adam Kruk, Radosław Osiński, Anna Bielak, Bartosz Czartoryski, Rozalia Knapik, Klara Cykorz i Marcin Stachowicz.

Wszystkich ich poprosiliśmy o wytypowanie 10 filmów w kolejności od najbardziej do najmniej oczekiwanego. Na podstawie przesłanych głosów powstała poniższa lista, na której znalazło się miejsce dla 22 tytułów.

1. "Wada ukryta"
Każdy kolejny film Paula Thomasa Andersona jest wydarzeniem. Film Paula Thomasa Andersona będący adaptacją powieści Thomasa Pynchona jest zatem wydarzeniem do kwadratu. Kto czytał "Wadę ukrytą", ten wie, że należy spodziewać się chandlerowskiego kryminału przepuszczonego przez narkotykowe szaleństwo przełomu lat 60. i 70. z bohaterem, który mógłby być kuzynem pamiętnego "Kolesia" Lebowskiego. Co ciekawe, zza oceanu dochodzą nas słuchy, że Anderson w równym stopniu ożywia tu ducha własnych "Boogie Nights" co... komedii tria Zucker/Abrams/Zucker. Spróbujcie to sobie wyobrazić! Dodajmy do tego równania niezawodnego Joaquina Phoenixa na czele pochodu gwiazd (niekoniecznie filmowych, patrz: Joanna Newsom) w obsadzie oraz sprawdzonego przy "Aż poleje się krew" czy "Mistrzu" kompozytora Johnny'ego Greenwooda i mamy prosty wynik naszego tegorocznego plebiscytu na najbardziej oczekiwany film roku. Tego przegapić nie można.


2. "Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy"
Sokół Millenium wciąż jest na chodzie, X-Wingi latają naprawdę nisko, a miecz świetlny z klingą to czysta ekstrawagancja. Tyle wiemy. Na dzień dzisiejszy wystarczy, by z wywieszonymi jęzorami czekać na siódmy epizod gwiezdnej sagi. Ciekawa obsada (nieopatrzeni Boyega i Driver, idący po wielką sławę Isaac, debiutująca Ridley plus stary skład z Fordem, Fisher i Hamillem na czele), doskonały reżyser (Abrams dźwignął "Star Trek", dźwignie i "Gwiezdne wojny"), nieoczywiste pomysły inscenizacyjne ("przebudzenie" Johna Boyegi na pustyni to zgodnie z przewidywaniami kopalnia memów). No i miecz: jakby rzekł klasyk, ogromny i przestronny. Jest dobrze. Będzie najlepiej.



3. "Birdman"
Po serii ponurych dramatów, po obejrzeniu których chciało się otworzyć łyżką żyły, Alejandro González Iñárritu nakręcił komedię. Ba, podobno całkiem zabawną. Historia przebrzmiałego hollywoodzkiego gwiazdora (wyśmienity Michael Keaton), który próbuje wrócić na szczyt, wyrosła niespodziewanie na faworyta bieżącego sezonu nagród. Jak pisze nasz recenzent: Iñárritu pokazał już - choćby w "Babelu" - że potrafi konstruować skomplikowane filmowe światy. Tutaj jednak przeszedł samego siebie. Tym większe to osiągnięcie, że cały ten mikrokosmos znalazł on w głowie jednego bohatera. Cóż, prawda jest taka, że sprostał postawionemu przed sobą wyzwaniu.

4. "Spectre"
Na nowego "Bonda" czekamy zawsze jak na Świętego Mikołaja. Tym razem w worku z podarkami znajdą się m.in. wielki pościg samochodowy ulicami Rzymu, apetyczna Lea Seydoux w roli erotycznej zdobyczy bohatera,  wreszcie Christoph Waltz, który wciąż nie chce się sprzedać, że gra nemezis Brytyjczyka, Blofelda. Sprawujący pieczę nad projektem Sam Mendes dowiódł w "Skyfall", że świetnie odnajduje się w uniwersum 007. Ach, zapomnielibyśmy: w przerwach między dziesiątkowaniem tytułowej organizacji  dzielny szpion będzie leczył smutki polską wódką Belvedere. Excellent choice, Mr Bond!  





5. "Mad Max: Na drodze gniewu"
"Akcja, akcja, akcja. Freak Show. Akcja, akcja, akcja. Freak Show. Akcja, akcja, akcja..." - mniej więcej tak podsumował pitching "Mad Maxa" jeden z zagranicznych dziennikarzy na festiwalu w Cannes. Po dwóch zwiastunach wierzymy na słowo. Rewelacyjnie zmontowane i udźwiękowione zajawki rozwiewają wątpliwości: to nie będzie film o popijających herbatkę i zagryzających ciastka dyplomatach. Nie będzie w nim również Tiny Turner i rozwrzeszczanej dziatwy. Będzie za to oldskulowa, wspomagana inteligentnie wykorzystanymi efektami cyfrowymi, młócka. Łysa Charlize Theron, posępny Tom Hardy, wyrywające z kapci projekty kostiumów, wozów i uzbrojenia, klimat najlepszej, drugiej części cyklu. Wygląda na to, że George Miller tym razem nie weźmie jeńców.



6. "The Hateful Eight"
Tego filmu mogło nie być. Kiedy scenariusz wyciekł do sieci, Quentin Tarantino rozważał porzucenie projektu. To, że ostatecznie tego nie zrobił, może świadczyć tylko o jednym: reżyser stwierdził, że napisał historię zbyt dobrą, by miała się zmarnować. Malkontentów, którzy zakrzykną, że Tarantino się powtarza i znowu kręci western, trzeba uspokoić. Choć akcja "Hateful Eight" toczy się parę lat po wojnie secesyjnej, to fabuła podobno bardziej przypomina "whodunit" w stylu Agathy Christie niż typowe opowieści o Indianach i kowbojach. Kto jeszcze twierdzi, że nie będzie tu co oglądać, niech ugnie się pod potęgą nazwisk. Samuel L. Jackson. Kurt Russell. Tim Roth. Bruce Dern. Michael Madsen. Jennifer Jason Leigh. A to nawet nie cała tytułowa ósemka.






7. "Whiplash"
Komplementom dla filmu Damiena Chazelle'a nie ma końca. Zwykle zaczyna się od obsady. Każdy, kto śledzi karierę Milesa Tellera, wie, że chłopak idzie po władzę w Hollywood, a "Whiplash" to podobno jego najlepsza rola. J.K. Simmons z kolei, niezapomniany J. Jonah Jameson ze "Spider-Mana" i jeden z najlepszy aktorów swojego pokolenia, tym razem idzie w ślady R. Lee Ermeya z "Full Metal Jacket" i bez litości pastwi się nad straumatyzowanym Tellerze. W tle wielka muzyka i opowieść o sztuce wartościowanej przez ilość wylanych łez i krwi zakrzepłej na pałeczkach do perkusji.



8. "Ziarno prawdy"
Dzięki Borysowi Lankoszowi ("Rewers") określenie "polski film kryminalny" nie brzmi wreszcie jak oksymoron. W ekranizacji powieści Zygmunta Miłoszewskiego znalazło się miejsce dla wielowątkowej zagadki zbrodni, charakternego zgorzkniałego szeryfa (świetny Więckiewicz) i sugestywnego tła obyczajowego, które z pewnością wzbudzi sporo emocji (twórcy biorą na warsztat relacje polsko-żydowskie). Redakcyjny kolega widział już film i jest pod wrażeniem gęstej atmosfery i rewelacyjnego soundtracku, wyraźnie inspirowanego wspólnymi dokonaniami Trenta Reznora i Atticusa Rossa. O takie kino gatunkowe w Polsce walczyliśmy!



9. "Makbet"
O tym, że Justin Kurzel dobrym reżyserem jest, przekonał się każdy, kto obejrzał "Snowtown". Jest jednak różnica między kręceniem skromnego dramatu o australijskich seryjnych mordercach a ekranizacją arcydzieła Szekspira. My wierzymy w umiejętności Kurzela i w utalentowaną obsadę. Słynnego Makbeta zagra bowiem Michael Fassbender, a jego krwawą żoną będzie sama Marion Cotillard. Zapowiada się hit sezonu.






10. "Foxcatcher"
Na nowe dzieło twórcy znakomitego "Capote" czekaliśmy kilka lat. Jeśli wierzyć wyrokowi jury canneńskiego festiwalu, warto było niecierpliwie wyczekiwać jego premiery. Obraz bowiem otrzymał tam nagrodę za reżyserię. Jesteśmy niezwykle ciekawi, jak Bennett Miller pokierował Steve'em Carellem i Channingiem Tatumem - aktorami, którzy do tej pory sukcesy odnosili raczej w lekkim, komediowym repertuarze.



11. "W głowie się nie mieści"
Pixar ostatnimi czasy nieco przystopował i już nie rewolucjonizuje świata animacji każdym swoim kolejnym filmem. Możliwe jednak, że "Merida Waleczna" i "Uniwersytet Potworny" były po prostu chwilą na złapanie oddechu. Jeśli któryś z nadchodzących projektów studia ma sprawić, że ponownie eksplodują nam głowy, to właśnie ten. Opowieść, której bohaterami są emocje (!) pewnej dziewczynki, zapowiada się bowiem na kolejny pixarowy klasyk. Tym bardziej że na reżyserskim stołku zasiada Pete Docter, twórca "Potworów i spółki" oraz "Odlotu".



12. "Hiszpanka"
Primo: Łukasz Barczyk kręci film o pojedynku spirytualistów na tle Powstania Wielkopolskiego. Secudno: jest to film za gigantyczne jak na polskie warunki pieniądze, a główną rolę gra młody George McFly z "Powrotu do przyszłości". Tertio: Poprawki trwają tyle, że złośliwi sugerują Barczykowi przywdzianie kamizelki kuloodpornej (albo przynajmniej stroju hokeisty) przed wycieczką do Poznania. Sami powiedzcie, jak tu nie czekać?

13. "Z dala od zgiełku"
Nie trzeba nic wiedzieć o fabule tego filmu, wystarczy nazwisko reżysera. Thomas Vinterberg od czasu "Festen" z 1998 roku niezmiennie pozostaje gwarantem najwyższego poziomu artystycznego. Jednak tym razem Duńczyk nie zaskoczy nas nieznaną historią. "Z dala od zgiełku" jest przecież ekranizacją doskonale znanej książki Thomasa Hardy'ego, która na dodatek raz została już z sukcesem przeniesiona na ekran kinowy (o czym świadczyć mogą trzy nominacje do Złotych Globów w 1968 roku). Jeśli jest ktoś, kto może poradzić sobie z takim wyzwaniem, to jest nim właśnie Vinterberg.



14. "Avengers: Czas Ultrona"
Marvel jest ciągle na fali wznoszącej. Po "Kapitanie Ameryce: Zimowym Żołnierzu" i "Strażnikach Galaktyki" poprzeczka zawieszona jest jednak bardzo wysoko. Jeśli ktoś miałby skoczyć jeszcze wyżej, to chyba tylko Joss Whedon. Na szczęście to właśnie on jest scenarzystą i reżyserem "Czasu Ultrona". W zwiastunie mieliśmy już przedsmak atrakcji: czeka nas chociażby epicki pojedynek Hulka z Iron Manem. Nie zabraknie też nowych postaci: Quicksilver (Aaron Taylor-Johnson), Scarlet Witch (Elizabeth Olsen), Vision (Paul Bettany)... Miejmy nadzieję, że w tym konkretnym przypadku ilość przełoży się na jakość, a rok 2015 będzie rokiem Ultrona.

15. "Wielkie oczy"
Nie róbcie wielkich oczu. Tim Burton potrafi kręcić nie tylko zwichrowane baśnie z Johnnym Deppem w roli głównej. Nowy film twórcy "Eda Wooda" to oparta na faktach opowieść o toksycznym związku pary malarzy, Margaret i Waltera Keane'ów. Portret wyjątkowej artystki, pocztówka ze spętanej gorsetem konwenansów Ameryki lat 60., a także wciągający dramat sądowy w jednym. W dodatku świetnie zagrany przez Amy Adams i Christopha Waltza. Takiego Burtona chcielibyśmy oglądać częściej.

16. "Turysta"
Najnowszy film Rubena Östlund od maja podróżuje po świecie, wszędzie zbierając bardzo dobre opinie. Do polskich kin trafi za parę miesięcy i spodziewamy się, że sporo namiesza w głowach widzów. Szwed swoimi wcześniejszymi dziełami udowodnił, że jest bezkompromisowym portrecistą ludzkiej natury. Oczekujemy więc boleśnie szczerej opowieści o rodzinie, która musi poradzić sobie z kilkoma okrutnymi prawdami.

17. "Marsjanin"
Po "Prometeuszu" Ridley Scott może nie mieć już kredytu zaufania u fanów science fiction, jaki wyrobił sobie "Obcym" i "Blade Runnerem". Ale fakt, że zamiast odcinania kuponów od starych sukcesów, zabiera się za nowy materiał, wróży dobrze. "Marsjanin" będzie ekranizacją cenionej powieści Andy'ego Weira o kosmonaucie (Matt Damon), który w wyniku wypadku zostaje uwięziony na Marsie i usiłuje za wszelką cenę powrócić na Ziemię. W najgorszym wypadku możemy liczyć na spektakularne widowisko.





18. "Crimson Peak"
Czekamy, bo kochamy Guillermo del Toro. Twórca "Kronosa" i "Kręgosłupa diabła" od paru ładnych lat próbuje ulepić porządny, gotycki horror. Nie udało się z Lovecraftem, mackowate stwory trafiły ostatecznie na plan "Pacific Rim". Być może uda się z "Crimson Peak", w którym Jessica Chastain zamieszka w krwawiącym, płaczącym i mszczącym się za dawne krzywdy domostwie. Brzmi banalnie, ale stawiam swoją figurkę Cthulu, że Meksykanin podoła i porządnie nas nastraszy. Poetyckie kino grozy to w końcu jego koronny gatunek.






19. "Plemię"
Arcydzieło kina minimalistycznego. To portret młodzieży pozbawionej pozytywnych wzorców zachowania. W ich świecie króluje seks, przemoc i łatwy pieniądz. Reżyser stworzył wstrząsające dzieło, które robi olbrzymie wrażenie, choć opiera się w całości na obrazach. W filmie nie pada bowiem ani jedno słowo, a w każdym razie nie jest wypowiedziane na głos. Nie mamy wątpliwości, że "Plemię" będzie jednym z najbardziej dyskutowanych premier w polskich kinach 2015 roku.





20. "A Most Violent Year"
Z filmu na film J.C. Chandor konsekwentnie rozwija talent, udowadniając, że jest jednym z ciekawszych twórców amerykańskiego "niezalu". Po demaskatorskiej "Chciwości" i hemingwayowskim z ducha "Wszystko stracone" reżyser przenosi widzów do Nowego Jorku roku pańskiego 1981. Ambitne małżeństwo (Jessica Chastain i Oscar Isaac) walczy z bandziorami i skorumpowaną biurokracją, aby rozkręcić wymarzony biznes. W zagranicznych recenzjach Chandor porównywany jest do Sidneya Lumeta - mistrza kina zaangażowanego, zmuszającego do myślenia, a zarazem niepozbawionego walorów rozrywkowych. Trudno wyobrazić sobie lepszą rekomendację.


21. "Mały Quinquin"
Tak, Bruno Dumont - ten od "Hadewijch" i "Camille Claudel, 1915" - nakręcił miniserial. Co więcej - kryminalny. I - uwaga, uwaga! - komediowy. W przestrzeń znanej z dotychczasowych dokonań reżysera niepozornej wiejskiej prowincji wkracza humor, a efekt jest podobno niezwykle świeży. Seria okrutnych morderstw, para fajtłapowatych policjantów i zainteresowany tajemniczą sprawą tytułowy chłopiec o twarzy, jakiej nie sposób zapomnieć, sprawią, że odkryjecie Dumonta na nowo.





22. "System"

Leo Demidow, młody policjant ze Związku Radzieckiego, wpada na trop seryjnego mordercy, patroszącego bez wyboru moskiewskie dzieci (skojarzenia z Rozpruwaczem z Rostowa, Andriejem Czikatiło, jak najbardziej na miejscu). Policjanta gra Tom Hardy, a partnerują mu m.in. Gary Oldman, Joel Kinnaman, Noomi Rapace i Vincent Cassel. Na trzecim planie skrada się podobno Agnieszka Grochowska, całość oparto na solidnej literaturze Toma Roba Smitha, a za kamerą stoi Daniel Espinosa od "Szybkiego cashu" i "Safe House". Dużo dobra jak na jeden film.





Oczywiście członkowie redakcji i współpracownicy Filmwebu nie mogą doczekać się wejścia do kin znacznie większej liczby filmów. W sumie podano aż 74 tytuły. Poniżej znajdziecie listę tych filmów, które otrzymały co najmniej dwa głosy, ale za mało, by mogły zostać uwzględnione w głównym zestawieniu.

"Pingwiny z Madagaskaru"
"Milczenie Boga"
"High-Rise"
"Joy"
"Biały Bóg"
"Szybcy i wściekli 7"
"The Minions"
"Flashmob"
"Snajper"
"Carol"
"Haker"
"Sea of Trees"
"Czarny węgiel, kruchy lód"
"Terminator : Genisys"
"Kraina jutra"

Zachęcamy Was do komentowania i dzielenia się swoimi listami najbardziej oczekiwanych premier przyszłego roku zarówno w polskich kinach, jak i na świecie.

2 stycznia zaprezentujemy Wam redakcyjne zestawienie najlepszych filmów 2014 roku. Już dziś serdecznie zapraszamy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones