Redakcja dała ciała... W dodatku co było śmiesznego w pojedynku na hełmy?
A co mnie obchodzą prymitywy, tacy ludzie są na każdym forum. Tobie się ten film nie spodobał, dlatego tak często wchodzisz na forum tego filmu.
"Nagrody rządzą się podobnymi prawami jak recenzje, czyli są czysto subiektywne"
No i?
http://www.metacritic.com/movie/interstellar - film, który wg. ciebie powinien być nominowany ocena krytyków 74.
http://www.metacritic.com/movie/guardians-of-the-galaxy - strażnicy galaktyki - film z najniższą oceną krytyków spośród nominowanych- oc krytyków 76.
Ale o co ten typ ma pretensje? O to, że jest zagadka, no cóż taki film... Powiedział tylko, że on lubi kiedy jest fabuła zamknięta, no dobra i co z tego?
Film traktował o bycie ludzi na Ziemi, dlatego też lecący w Kosmos zastanawiali się i dyskutowali na ten temat. Co w tym złego, potrafisz mi to wytłumaczyć?
O czym świadczą te oceny krytyków? Nie specjalnie rozumiem. Zdaj sobie sprawę, że krytycy muszą się ze sobą zgadzać, bo wtedy są wykluczani z tego środowiska i tracą renomę. Dlatego często się ze sobą zgadzają. W dodatku są opłacani przez odpowiednich ludzi, naprawdę muszę Ci to tłumaczyć? Nie bądź dziecinny...
Za takie pieprzenie jak cały drugi akapit to bym normalnie wlepiał grzywny. To jest po prostu żenujące i obraźliwe. Tak, faktycznie "New York Times" skrytykował "Detektywa" i już są zmarginalizowani... co jeszcze ?
Cóż, New York Times ma markę, jednak wielu krytyków jest piętnowanych, bo nie postępują według mody. Po Interstellar się jedzie, za to samo za co Mrocznego Rycerza się chwaliło. Jest to nagonka na Nolana, który się widocznie czymś krytykom naradził. Racja, nie odpisuj, bo nie masz nic do powiedzenia, prócz bełkotu typu:"Za takie pieprzenie jak cały drugi akapit to bym normalnie wlepiał grzywny.","czyli standardowe pitolenie"," Ale skończmy rozmowę bo telepie mnie jak ktoś wyjeżdża z bardzo modnym czepianiem się poprawności polityczne","jak jest ustawione, skoro to widzowie głosują. Jeśli chcesz teraz chrzanić,że fałszują itd. to nawet nie odpisuj (serio)"...
Od kogoś oczekujesz szacunku, żałosny hipokryto?
Głupotę i brak gustu powinno się piętnować. Poza tym, nikogo nie uraziłem, prawda? To tylko dyskusja... Brałem udział w agresywniejszych.
Zresztą nie odpisuj. Od miesięcy nie dyskutowałem na czatach Filmwebu i już pamiętam czemu. Koniec rozmowy. Pozdrawiam
Jeśli nie zauważyłeś, że nominowane są filmy ze znaczkiem "Filmweb Poleca" to nie wiem czemu się wyrywasz.
A co ma jedno do drugiego? Wybieranie powinno odbyć się od początku do końca przez ludzi. Miało by to sens, gdyby nominacje były na podstawie średniej ważonej, jak jest w przypadku rankingu. Ale redakcja musi narzucać innym swój mierny gust i dają wybrać największe gnioty...
Dwie PODSTAWOWE zasady są proste: 1. redakcja nominuje; 2. użytkownicy wybierają. Jak ci się nie podoba to nie bierz udziału. To nie konkurs popularności.
Więc właśnie nie biorę udziału. Wyraziłem jedynie swoją dezaprobatę.
"To nie konkurs popularności."
Czy ja coś takiego napisałem?
Jestem pewien, że gdyby nominowano Interstellara, to by wygrał. I zupełnie nie przypadkiem ma on więcej głosów niż wszystkie tutaj nominowane.
Ma też o wiele lepszą ocenę od wszystkich nominowanych, poza Whiplash, który jest po prostu bardzo dobrym filmem...
oesu, z godzinę kulałem się ze śmiechu, choć pod koniec pliseq stracił impet. Drogi, powiedz skąd się biorą takie unikaty jak ty? to socjologiczne frapujące.
"Drogi, powiedz skąd się biorą takie unikaty jak ty?"
Powinno to być jasne... Po prostu mam dobry gust, a przyszła gawiedź i ma ból dupska.
Fenomenalne, rewelacyjne, archetypiczne! zgoda, zgoda, zgoda. A skąd ten dobry gust? Jak dojść do takiej perfekcji smaku? Powiedz, proszę.
Tak, tak z pewnością mądra jest filozofia w Avengers 2, które oceniłeś na 8. Nie ośmieszaj się gimbusie:).
Typowe u psychofanów Nolana. Wyciąganie wyrwanych z kontekstu ocen jest śmieszne.
Chętniej bym obejrzał po raz drugi Age of Ultron niż nafaszerowanego sztucznym patosem i one-linerami udającymi ambitne dialogi The Dark Knight.
Filmy Marvela przynajmniej nie udają czegoś, czym nie są.
Filmy Marvela to rozrywka dla dzieciarni. To znaczy-zero fabuły,logiki,dobrych dialogów. W tym filmie nie ma niczego, prócz wybuchów,walenia się po ryjach i latania. Prymitywna rozrywka, dla prymitywów pokroju Ciebie.
"Wyciąganie wyrwanych z kontekstu ocen jest śmieszne."
To Ty pierwszy wyciągnąłeś ocenę Incepcji i TDK, hipokryto...
Sztucznym patosem? A cóż to znaczy? To film o superbohaterze, który walczy z przestępczością. mroczność,brutalność,realizm i powaga, to główne motywy tego filmu, czepiasz się konwencji?
"wyrwanych z kontekstu"
Gadamy o Nolanie, a Ty nagle wylatujesz z niezwiązanymi Avengersami. Typowe dla fanboy'ów tego reżysera.
"Filmy Marvela to rozrywka dla dzieciarni. To znaczy-zero fabuły,logiki,dobrych dialogów. W tym filmie nie ma niczego, prócz wybuchów,walenia się po ryjach i latania."
Bo jak coś jest zrobione "z luzem" i nie stara się być poważne na siłę jak powyższe, to od razu jest puste, ma zły scenariusz i zero logiki?
Tak, czepiam się konwencji.
Nie gadamy o Nolanie, tylko o Interstellar. Chciałeś mnie sprowokować jakimś nędznym gadaniem o innych jego filmach. Marna prowokacja, w dodatku, nie na temat...
Z luzem, czyli dla nierozwiniętych dorosłych i dzieciaków. Sam wybierz w której grupie jesteś... Marvel to błazenada i kicz.
"Tak, czepiam się konwencji."
W takim razie Twoja krytyka jest śmieszna, bo opiera się na założeniu:"ten film powinien być taki sam, jak Marvel, czyli durny,tępy i bez fabuły". Współczuję.
Opiera się na tym, że jest najgorszą częścią niezłej trylogii, a ludzie łapią się na te pseudo-mądre tekściki w stylu "You either die a hero..." i "mhroczhny" klimat, po czym czują się jak nadludzie i wybrańcy, bo spodobało im się takie depresyjne i inteligentne arcydzieło.
Zresztą z kim ja w ogóle o czymś takim rozmawiam? Oczekujesz realizmu od filmu o gościu w pelerynie, który lata nocą po mieście i zwalcza przestępczość. Przy czym satysfakcjonuje Cię Nolan, u którego realizmu jak na lekarstwo.
Zauważam pewną niekonsekwencję w Twoim wywodzie:"Opiera się na tym, że jest najgorszą częścią niezłej trylogii". Mam rozumieć, że 3 część, jeszcze bardziej mroczna i przygnębiająca Ci się podobała. Zweryfikuj własny gust, bo masz jakiś problem z tym...
Nie zrozumiałeś słowa realizm. Chodzi o tę mroczność,brutalność,cały światek przestępców. To jest coś, czego nie zobaczysz, w poprzednich filmach o superbohaterze w pelerynie, rzucającym gagami i ratowaniu starych babć od złodzieja torebek i flirtujący z ukochaną w żenujący sposób. Masz tu Jokera-kompletnego posrańca i szaleńca i Batmana, który miota się, okupując to śmiercią ukochanej.
To dziwne, bo w Batmanach Burtona też nie widziałem rzucania gagami i ratowania starych babć.
"Nie zrozumiałeś słowa realizm."
Jeśli ktoś tutaj nie zrozumiał słowa "realizm", to byłeś to Ty, co dobitnie pokazałeś. Przykro mi.
"Mam rozumieć, że 3 część, jeszcze bardziej mroczna i przygnębiająca Ci się podobała."
Tak, bo była lepsza pod każdym względem od marnego TDK.
"Zweryfikuj własny gust, bo masz jakiś problem z tym..."
Aha.
"To dziwne, bo w Batmanach Burtona też nie widziałem rzucania gagami i ratowania starych babć."
No cóż, ale mroczności w tych filmach nie ma za grosz...
"Jeśli ktoś tutaj nie zrozumiał słowa "realizm", to byłeś to Ty, co dobitnie pokazałeś. Przykro mi."
Hihi, typku, kwiatuszku, naucz się czytać między wierszami.
"Tak, bo była lepsza pod każdym względem od marnego TDK."
Pod jakim hipokryto? Krytykujesz TDK za mroczność,brutalność i patos, podczas gdy 3 część jest pod względem konwencji TAKA SAMA. Gubisz się...
Mroku tam więcej niż u Nolana. Niektórym wydaje się, że jak się nałoży ciemne filtry to klimat filmu od razu staje się cięższy...
Pod każdym. Lepszy scenariusz, lepsza reżyseria, mniej pseudofilozoficznych one-linerów, lepszy villain.
"Hihi, typku, kwiatuszku, naucz się czytać między wierszami."
Tego nawet nie skomentuję. Sam prezentujesz, jak bardzo ograniczony intelektualnie jesteś.
To ciekawe, jak wiele osób nie rozumie czym zajmuje się socjologia, ale rzuca jej nazwą i wydaje się mądrzejsza.
4 strony dyskusji i prawie same ogólniki zamiast argumentów lub najpodlejsza erystyka.
Jeśli mogę moją opinię skierować do @SchrodingersKatze, @Cirmius, @Moondog i @_DISCLAIMER_ , to byłbym wdzięczny za nawiązanie jakiejś fajnej dyskusji.
Mnie Interstellar bardzo się podobał. Traktuję ten film jak najlepszą kolejkę górską, którą można się przejechać. to był jeden z niewielu filmów, na którym siedząc w kinie miałem ochotę podkulić nogi i bujać się w siedzeniu z napięcia. Nolan jest w tym doskonały, a muzyka Zimmera sprawiła, że efekt był niezwykły. Uwagi odnośnie "dziur w scenariuszu" pomijam, ponieważ trzeba by było zachować jedność czasu i miejsca akcji aby je wszystkie wyeliminować. Można sobie wiele rzeczy dopowiedzieć i mieć z tego świetną zabawę.Byłoby nudno gdyby wszystko było podane na tacy.
Film jest zrobiony z niespotykanym rozmachem, a gra aktorska jest (według mnie) na poziomie wysoko ponad przeciętną. Można się czepiać że Matthew McConaughey raz przesadza z emocjami a raz jest zbyt "coolerski", ale są różni ludzie i nikt nie powinien mówić, że taka postać jak Cooper jest niemożliwa.
Kwestia tandetnych fraz też ma swój klimat. Moim zdaniem Anne Hathaway doskonale zagrała wypowiedź o miłości pokonującej znane nam wymiary. To naiwna teoria, ale taka też była ta postać. Zakochana i gotowa poświęcić swoje życie i powodzenie misji, żeby zobaczyć chociaż szczątki swojego ukochanego. To wcale nie jest takie naciągane.
Patetyczna forma filmu wydaje mi się obowiązkowa. A to dlatego, że rozmach w tym filmie ma więcej do powiedzenia niż tylko "zobacz jaki fajoski statek wymyśliliśmy" itp. Film genialnie uzmysławia jak przytłaczająco wielki jest wszechświat oraz jacy samotni są w nim ludzie (nawet jeśli życie pozaziemskie istnieje). To jest ten inny poziom myślenia. To jest ta "naukowość". Chodzi o to, żeby uzmysłowić skalę w jakiej toczy się życie we wszechświecie i relatywizm każdego oczywistego dla przeciętnego człowieka aspektu tego naszego życia. Czas, odległość, masa, szybkość... Wszystko to wydaje się zupełnie inne tam - poza naszą malutką ziemią, która jest dla nas całym światem.
Nie chodzi o udowodnienie teorii Względności Einsteina, Morza Dirca, strun, czy innych. Chodziło o taki efekt skali. Żaden film nie zrobił na mnie takiego wrażenia pod tym względem.
Czy na was nie robi to wrażenia? A Władca Pierścieni nie zachwycił was liczebnością armii czy pięknymi konstrukcjami? Czy scenariusz drużyny pierścienia nie miał tyle samo dziur i nie był równie naiwny? Nie? Chodziło o coś zupełnie innego? Ciekawi mnie to. Bo mnie w kinie Interstellar zgniótł doszczętnie. Huśtawka emocjonalna podczas tych prawie trzech godzin mnie wykończyła. Aż cieszyłem się na ten wzgardzony przez wszystkich happy end, bo znalazłem w nim pewnego rodzaju wyciszenie. Pozwolił się trochę zrelaksować i wyjść z nieco lżejszą głową.
Dlatego tak bardzo podobał mi się Interstellar. Pod tym względem polecam wam obejrzeć jeszcze raz i... dobrze się bawić. Bo o to chodzi.
"To ciekawe, jak wiele osób nie rozumie czym zajmuje się socjologia, ale rzuca jej nazwą i wydaje się mądrzejsza."
Ty chyba nie rozumiesz o którym zjawisku mówimy. O argumentowaniu porównawczym czyli
"Jeśli ty oceniasz słabą Grawitację na 10 a genialne Interstellar na 6, to nie mamy o czym rozmawiać"
A to że tobie się film podobał akurat mnie w ogóle nie interesuje.
ufff, dzięki, sama bym tego lepiej nie ujęła. Bez względu na wszystko, niezmiernie mi brakuje filmów dotykających "tej" przestrzeni, tematyki czy jak tam zwał, choćby były nawet kiepsko zrealizowane. To wręcz zgrzytająca tęsknota, bo po takim momencie w życiu, kiedy obudzi się w człowieku ten głód, nie ma odwrotu. Każdego dnia rozglądasz się za tym ziarenkiem, słowem, wzmianką, czymkolwiek lub kimkolwiek, co da przez chwilę odczuć, że nie jest się tak cholernie samemu ;D
Film był dla mnie mega-rozrywką i obejrzę go jeszcze nie raz pewnie jak się trafi, żeby poczuć się zwyczajnie dobrze. Świadomość, że ktokolwiek na potrzeby kina rozrywkowego tworzy hipotezę zarysu tunelu czasoprzestrzennego napawa mnie radością, a to kto nim podróżował i co mówił ma drugorzędne znaczenie, mógłby być to nawet SpongeBob;D Rozważanie, więc, przy dotykanej tematyce przez Interstellar nad tym czy Anne kiwnęła palcem czy nie w danej scenie i czy Matthew zagrał tak czy siak, i że w jednej scenie buty miał takie a w drugie siakie, świadczy o tym co ludzie myślą, co postrzegają, a co za tym idzie - gdzie kończy się ich własny świat.
P.S.
Grawitacja też mi się podobała.
Tak, teraz idę wziąć leki;)
Interstellar mógłby co najwyżej wygrać, niestety, w kategorii największy zawód roku. A takiej kategorii nie ma.
Nie, no. Kurde. Tyle się już o tym filmie napisałem, że chyba mam prawo to skomentować: sam jesteś największy zawód roku. :D
Ja też sporo o tym filmie pisałem i też myślę, że mam prawo się wypowiadać. Ale dyskusja na "kto napisał więcej" jest tak sensowna jak "kto ma dłuższego", więc może jednak przejdziemy do konkretów :).
Ach i określenie "największy zawód roku" nie oznacza dla mnie "gówno, badziew, spieprzaj Nolan leszczu". "Interstellar" był dobry, widziałem go kilka razy, ale ma kilka momentów, które w tragiczny sposób obniżają jego jakość.
A czego się spodziewać po redakcji filmwebu? Z tego portalu powinno się korzystać jako z wątpliwej bazy informacyjnej, bo do niczego innego się nie nadaje. Opóźniony jak polskie premiery, ludzie dyskutować nie potrafią, redakcja to już nawet nie będę się wypowiadać na ten temat, ale z pewnością nie polecam czytania jakichkolwiek opisów czy recenzji na tutaj. O gustach się co prawda nie dyskutuje, ale wytypowane do głosowania produkcje, serio?
Jak zwykle, zamiast skupić się na wartości merytorycznej - zmieniają interfejs.