DInozaur Christopher Lee, podstarzała Michelle Pfeiffer, starzejący się Depp i HBC. Była seksi dziunia Eva Green. Onanistyczne marzenie współczesnych nastolatków Chloe Moretz, Rorschach... a gdzie fabuła, efekty? Nawet wątki komediowe kompletnie nieudane.
Coś tu nie zagrało. Na początku oglądało się nawet dobrze, ale zabrakło w scenariuszu czegoś, co pozwoliłoby ten film zapamiętać - przewrotnego zwrotu, który pozwoliłby wyjść poza kliszę, którą ma w założeniu grać, czegoś, co pozwoliłoby zapałać do bohaterów żywszym uczuciem, czy choćby błyskającego spod makabreski...
10/10 Dlaczego?
- zaniżona ocena na Filmwebie, niech się zwiększy średnia: powinna być mocna 7 za dopracowanie techniczne, świetną grę aktorską i klimat
- "Nights In White Satin"
- lubię filmy o samotnikach z problemami miłosnymi
Filmweb informuje: "W filmie podano ze w 1760 roku istnial stan Maine...."
Nie prawda i glupota. Prolog to opowiadanie Barnabusa w czasie przeszlym, mowi on z tzw."offu" o tym co bylo...i konczy swoja opowiesc w roku 1972 wiec jego wiedza pochodzi z tego roku...
Inna sprawa ze w filmie, na poczatku padaja slowa...
Bez względu na to, czy ten film był z Johnym Deppem, czy nie, obejrzałam prawie wszystkie filmy Burtona i kocham je bez względu na to, kto w nich gra :D BeetleJuice był zarąbisty, Frankenweenie, czy też ten. :) Lubię Johnego Deppa, i przyznam, że spodobał mi się najbardziej jako Szalony Kapelusznik z Krainy Czarów...
Najmocniejszą stroną filmu są teksty, zwłaszcza w wykonaniu jak zwykle to jest i być powinno bezkonkurencyjnego Jaśka z głębin. Seans wspominam bardzo przyjemnie, w zasadzie jedyne, do czego szło się przyczepić to zakończenie z dysfunkcyjną Caroline w futerku, ale nie na tyle, żeby popsuć całokształt.
Niby wszystko było - aktorzy, ciekawa historia, muzyka, efekty a i tak efektu 'wow' nie ma. Kilka świetnych ale izolowanych scen nie ratuje całości.
Burtona, Deppa i Helenę wielbię i się nie zawiodłam. Film piękny wizualnie, chwilami nie wytrzymywałam też ze śmiechu, ten klimat i humor wyjątkowo przypadły mi do gustu. Zawsze nudził mnie temat wampirów, zarówno błyszczących i przebijanych kołkiem, ale ten jest fantastyczny. Moment kiedy w tle leci Paranoid Black...
ale ten film mi się nawet podobał. Burton, Depp, Helena, brrr, aż mdli człowieka na myśl o tej trójcy. Na szczęście temat ich nie przerósł i wyszło całkiem nieźle.
Golibroda jeszcze jako tako, a potem raczej nuda i oczopląs. Niby wszystko w niezłym gatunku, a całości czegoś brakuje. Pomysłu?
Przebłyski dawnego Burtona są tylko w niektórych scenach, np. w scenie z hippisami. A to stanowczo za mało.
Marzyłam o obejrzeniu tego filmu,bo Butron. Zawiedziona jestem - nic specjalnego, nic do czego byłam przyzwyczajona! Jedynie piękna scena na końcu, gdy czarownica rozpada się,byla naprawdę godna uwagi i cudowna. Jednakże i tak jestem rozczarowana
fantastycznie sie ogladalo. Usmiałem sie po pachy. Teksty znakomite. Pomysł wyjsciowy filmu przypomina ten z Goście,goście. Jak tam,tak i tu realizatorom udało sie w bardzo zabawny sposob skonfrontowac dwie,oddalone od siebie o stulecia kultury. Jednak największym atutem dzieła Burtona jest postac...